Prasowe echa zatrzymania zarządu MKS Cracovia

Nie milkną echa sobotniego zatrzymania przez prokuraturę zarządu MKS Cracovia SSA. Wtorkowa prasa obszernie komentuje skandaliczną akcję krakowskiej prokuratury na lotnisku w Balicach oraz relacjonuje konferencję prasową z udziałem Rady Nadzorczej MKS Cracovia SSA. Poniżej zamieszczamy artykuły na ten temat z POLSKA Gazeta Krakowska, Dziennika Polskiego, Przeglądu Sportowego i Gazety Wyborczej.

GK: Minister sprawiedliwości przeprosi Filipiaka?

Minister sprawiedliwości żąda wyjaśnień od krakowskiej prokuratury, a jej działania z oburzeniem komentują znani prawnicy - taki jest finał zatrzymania prof. Janusza Filipiaka, twórcy i właściciela informatycznej potęgi - ComArchu oraz prezesa klubu Cracovia.

- Potraktowano mnie jak zwykłego kryminalistę - żali się znany biznesmen i zapowiada, że zaskarży prokuraturę.

Kaliber zarzutów, które usłyszał, jest niewielki. Chodzi o nieprawidłowości przy sporządzaniu umowy z piłkarzem Pawłem Drumlakiem oraz o łamanie praw pracowniczych. Prokuratorzy uznali jednak, że sytuacja wymaga nadzwyczajnych środków. Filipiak nie został wezwany na przesłuchanie, lecz wysłano po niego policjantów.

Profesor został zatrzymany na lotnisku w Balicach. Wracał z Rzymu, gdzie odbierał nagrodę dla swojej firmy. Zakuto go w kajdanki i przewieziono do izby zatrzymań. Spędził w niej 15 godzin. Jak by tego było mało, o godz. 3 nad ranem został przesłuchany.

Według ustaleń RMF FM, prowadzący sprawę prokuratorzy popełnili kilka formalnych błędów. Po pierwsze o całej akcji nie byli poinformowani ich bezpośredni przełożeni w prokuraturze okręgowej. Nie wiedział o tym również szef okręgu - prokurator apelacyjny - ani minister sprawiedliwości.

- Sposób zatrzymania pana profesora jest żywcem wzięty z czasów poprzedniego rządu. Skojarzenia są oczywiste. Wielki hałas nie wiadomo po co - krytykuje prokuratorów Krzysztof Bachmiński, znany krakowski prawnik. - Po co były kajdanki, po co to przedstawienie na lotnisku?

Zdaniem Krzysztofa Płeszki, prawnika (wspólnie ze Zbigniewem Ćwiąkalskim prowadził kancelarię w Krakowie) i przewodniczącego rady nadzorczej Cracovii, termin podjętych działań był nieprzypadkowy. W niedzielę odbywał się bowiem zjazd Polskiego Związku Piłki Nożnej poświęcony walce z korupcją. Stosowne wyjaśnienie znalazło się w oświadczeniu rady. Można w nim m.in. wyczytać: ?[Termin] mógł mieć na celu zdyskredytowanie dobrego imienia spółki poprzez skojarzenie zatrzymania z działaniami prowadzonymi w ramach innego postępowania (tzw. afery korupcyjnej)".

Nie wiadomo na razie, kto na tym zyskał. Wiadomo za to, kto stracił. Wczoraj wartość akcji ComArchu spadła o prawie 5 proc. - Nie mam wątpliwości, że zadecydowała o tym bulwersująca akcja prokuratury - mówi Paweł Prokop, wiceprzewodniczący rady nadzorczej firmy.

DP: Zatrzymanie bezzasadne?

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zwrócił się do prokuratora okręgowego w Krakowie o wyjaśnienia w sprawie przesłuchania prof. Janusza Filipiaka.

Prof. Janusz Filipiak, właściciel Cracovii i prezes giełdowej spółki ComArch, złożył zażalenie się do sądu na formę zatrzymania oraz 100 tys. zł kaucji. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski deklaruje, że jest gotowy go przeprosić, jeśli okaże się, że sposób i metody jego zatrzymania nie miały uzasadnienia.

Przypomnijmy, Janusz Filipiak został zatrzymany w sobotę o godz. 14.35 na lotnisku w Balicach, tuż po powrocie z Rzymu, gdzie kilka godzin wcześniej odbierał nagrodę przyznaną ComArchowi. Skutego w kajdanki prezesa doprowadzono najpierw na policję, a potem do Prokuratury Rejonowej dla Krakowa-Krowodrzy. Przesłuchanie rozpoczęło się dopiero o godz. 3 nad ranem. Trzy godziny później Janusz Filipiak opuścił areszt.

- Przykro mi, że moja rodzina nie została poinformowana o tym, że zostałem zatrzymany, choć prosiłem o to policjantów. Moja żona przez kilka godzin próbowała ustalić, co się ze mną stało - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" prof. Janusz Filipiak. - Sam sposób zatrzymania był niewspółmierny do zarzucanych mi czynów. Policjanci, którzy zakładali mi kajdanki, byli zażenowani całą sytuacją. Tłumaczyli, że wykonują polecenia.

- Kajdanki nie są gadżetem, ale prostym urządzeniem technicznym, które ma zabezpieczyć interesy śledztwa. Jeżeli wiadomo, że sprawca nie ucieknie, to oczywiście zabawa z kajdankami jest zupełnie niepotrzebna - twierdzi prof. Filar.

Prezes Filipiak zapowiedział wczoraj, że jego prawnicy w najbliższych dniach złożą zażalenia na sposób zatrzymania oraz na 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Mec. Janusz Lipiński w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" stwierdził, że wystarczyło wezwać Janusza Filipiaka do prokuratury.

- Gdyby chodziło o przestępstwa popełnione niedawno lub na gorącym uczynku, to zatrzymanie podejrzanych jest zrozumiałe. Nasz przypadek jest inny. Sprawa była od pewnego czasu powszechnie znana, tak więc zastosowanie tak radykalnego środka jest nieporozumieniem. Zwłaszcza w sytuacji, gdy jedną z osób jest prezes spółki giełdowej - twierdzi mec. Lipiński

Przypomnijmy, że w niedzielę rzecznik krakowskiej prokuratury - prok. Bogusława Marcinkowska, informowała, iż Janusz Filipiak nie został wezwany, lecz zatrzymany, bowiem śledczy zarzuca mu popełnienie przestępstwa wspólnie i w porozumieniu z innym osobami. Chodziło wiec o to, by wszyscy podejrzani zostali zatrzymani jednocześnie, tak by nie mogli ustalić wersji wyjaśnień. Ten argument jest jednak mało przekonujący w sytuacji, gdy śledztwo toczy się od początku roku. Zainteresowani mieli już sporo czasu, aby ewentualnie uzgodnić wyjaśnienia.

Wczoraj Bogusława Marcinkowska poinformowała, że prokuratura wszczęła postępowanie, które ma wyjaśnić, czy zatrzymanie Janusza Filipiaka było zasadne. Jego efekty będą znane jeszcze w tym tygodniu. Na razie wiadomo, że o całej akcji nie była poinformowana Prokuratora Okręgowa i Apelacyjna, a także Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie jest to jednak błąd formalny, lecz uchybienie.

- Nie ma konkretnego przepisu, który nakazuje informowanie bezpośrednich przełożonych o czynnościach podjętych w śledztwie. Jednak ogólne przepisy mówią, że o sprawach wszczętych i zdarzeniach dużej wagi winno się informować swoich przełożonych - powiedział nam prok. Artur Wrona, szef Prokuratury Okręgowej.

Tymczasem minister Ćwiąkalski zwrócił się do prokuratora okręgowego w Krakowie o wyjaśnienia w sprawie zatrzymania i przesłuchania Janusza Filipiaka. Jak powiedział nam rzecznik ministra Grzegorz Żurawski, minister chce zapoznać się ze sprawą, a także sprawdzić, czy zasadne było jednoczesne zatrzymanie czterech członków zarządu Cracovii.

Prok. Wrona powiedział nam, że prokuratura krakowska już wysłała do ministerstwa informacje o toczącym się śledztwie.

***

Sobotnie zatrzymanie Janusza Filipiaka ma związek z kontraktem byłego zawodnika Cracovii - Pawła Drumlaka. Prokuratura twierdzi, że został on antydatowany, aby komornik nie zajął całej pensji piłkarza, który miał dług wobec swego menedżera. Sportowiec w 2005 roku oficjalnie zarabiał 1200 zł, zaś nieoficjalnie 25 tys. zł. Śledztwo dotyczy także aneksu z 2006 roku, w którym wynagrodzenie piłkarza zmalało z 25 tys. zł do 20 tys. zł. O tym dokumencie sportowiec jednak nic nie wiedział. Biegły grafolog ustalił, że podpis Drumlaka został sfałszowany. W styczniu tego roku piłkarz zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa i od tego czasu toczy się śledztwo. W sobotę prof. Filipiakowi zarzucono pomocnictwo w antydatowaniu kontraktu Pawła Drumlaka i działanie tym samym na niekorzyść jego wierzyciela oraz naruszanie praw pracowniczych piłkarza. Prezes nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia. Wczoraj w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" stwierdził, że nic nie wiedział o antydatowanym kontrakcie. Zarzuty usłyszeli też trzej działacze Cracovii. Obecnym członkom zarządu: Rafałowi W. i Jakubowi T. postawiono po pięć zarzutów. Oprócz takich, jak Januszowi F., także usiłowanie oszustwa poprzez sporządzenie aneksu do kontraktu Drumlaka z podrobionym jego podpisem, posłużenie się tym dokumentem w PZPN oraz zmuszanie zawodnika do przystania na warunki ugody przedstawione przez klub. Paweł M., były prezes i wiceprezes klubu, ma jeden zarzut - jest podejrzewany o pomocnictwo w działaniu na szkodę wierzycieli poprzez antydatowanie kontraktu. Żaden z trzech działaczy Cracovii nie przyznał się do winy. Wszyscy złożyli obszerne wyjaśnienia. Po przesłuchaniu zostali zwolnieni za poręczeniem majątkowym w wysokości 20 tys. zł. Sprawa Pawła Drumlaka zostanie wyłączona do odrębnego postępowania. Prokuratura rozważa też pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej.

Kiedy wezwać, a kiedy zatrzymać podejrzanych

Procedura karna nie precyzuje, kiedy prokurator ma wezwać, a kiedy zatrzymać podejrzanych. Z KPK wynika jedynie, że policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się tej osoby, albo zatarcia śladów przestępstwa, bądź też nie można ustalić jej tożsamości. Fakt popełnienia przestępstwa wspólnie i w porozumieniu nie jest więc przesłanką, która uzasadnia konieczność zatrzymania podejrzanych. Oznacza to, że od prokuratora, który prowadzi dane śledztwo, zależy, w jaki sposób podejrzany dotrze na przesłuchanie. Prokurator powinien mieć wyczucie, kiedy należy wezwać, a kiedy dokonać zatrzymań.

DP: Chcą wyjaśnień od prokuratury

W sprawie zatrzymania czterech działaczy Cracovii zabrała wczoraj głos Rada Nadzorcza MKS Cracovia SSA.

Na konferencji prasowej przewodniczący Rady Nadzorczej Krzysztof Płeszka przedstawił uchwałę podjętą 14 kwietnia. Czytamy w niej m.in.:

- W świetle przedstawionych informacji sposób działania organów wymiaru sprawiedliwości należy uznać za niewspółmierny w stosunku do oficjalnie postawionych członkom zarządu spółki zarzutów. W efekcie naraziło to w istotny sposób na szwank dobre imię i reputację spółki. Termin podjętych działań (dzień przed zjazdem PZPN poświęconym problematyce zwalczania korupcji) wydaje się nieprzypadkowy i mógł mieć na celu zdyskredytowanie dobrego imienia i reputacji spółki poprzez bezpośrednie skojarzenie zatrzymania z działaniami prowadzonymi w ramach innego postępowania (tzw. afery korupcyjnej).

Świadczą o tym doniesienia i komentarze prezentowane w mediach w dniach 12-13 kwietnia. Taki sposób działania naraził już spółkę MKS Cracovia SSA na niepowetowane straty wizerunkowe i utratę reputacji, co z kolei może w przyszłości przełożyć się na wymierne straty finansowe.

Rada Nadzorcza zapowiedziała niezwłoczne wystąpienie do Prokuratury Rejonowej z prośbą o udzielnie wszelkich możliwych informacji, dotyczących prowadzonego postępowania, co ma umożliwić radzie podjęcie czynności nadzorczych.

W konferencji uczestniczyli dwaj zatrzymani działacze MKS Cracovia SSA: wiceprezes Jakub Tabisz i członek zarządu Rafał Wysocki.

- Zostałem zatrzymany w sobotę, ok. godz. 16, skuty kajdankami, przewieziony do aresztu, zeznania składałem od godz. 24 do 3 w nocy. Postawiono mi cztery zarzuty, m.in. dotyczące podrobionego podpisu do aneksu kontraktu Pawła Drumlaka. To są zarzuty bezpodstawne - stwierdził Tabisz.

W podobnym duchu wypowiedział się Rafał Wysocki, który został zatrzymany najwcześniej ok. godz. 14, składał wyjaśnienia do godz. 19, areszt mógł opuścić dopiero ok. godz. 5 rano. Wysocki, podobnie jak Tabisz, uważa, że w sprawie kontraktu Drumlaka wszystko było w porządku.

Na dowód na konferencji przedstawiono 13-stronicową ekspertyzę wykonaną przez prof. hab. Antoniego Felusia, eksperta dokumentów zatrudnionego na Uniwersytecie Śląskim. Z ekspertyzy wynika, że na aneksie do umowy Cracovii z Pawłem Drumlakiem widnieje autentyczny podpis piłkarza. Odmienną opinię wydał biegły prokuratury.

Jakub Tabisz i Rafał Wysocki zamierzają złożyć zażalenie na postępowanie prokuratury. - Choć sprawa toczyła się od ponad roku, nigdy nie dostaliśmy żadnego wezwania do prokuratury. A przecież mieszkam, pracuję w Krakowie - mówił Tabisz. Zapytany - czy ewentualnie wystarczającą satysfakcją byłyby przeprosiny ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Tabisz odrzekł: - Wystarczy, że zostaniemy oczyszczeni z zarzutów.

Pytano obecnego na konferencji członka Rady Nadzorczej MKS Cracovia SSA, wiceprezesa zarządu ComArchu Pawła Prokopa, czy wobec zaistniałej sytuacji firma nie wycofa się ze sponsorowania Cracovii. - Na dzisiaj nie mam żadnych informacji o tym - odrzekł.

PS: Paweł Drumlak: Wiedział, co podpisuje?

 

Zarząd Cracovii kontraatakuje! Wczoraj zwołano konferencję prasową, na której usiłowano przekonać wszystkich, że piłkarz Paweł Drumlak jest kompletnie niewiarygodny.

Przypomnijmy, że to po jego zeznaniach zatrzymano prezesa Janusza Filipiaka. Jakub Tabisz i Rafał Wysocki, którzy weekend też spędzili w krakowskim areszcie, z dumą wręczyli dziennikarzom kilkunasto-stronnicową analizę grafologiczną podpisu Drumlaka.

Wynajęty przez klub ekspert do spraw dokumentów profesor Antoni Feluś stwierdził w niej, że podpis piłkarza na umowach z klubem nie jest podrobiony. Ma to być koronny dowód niewinności prezesa Filipiaka.

Przewodniczący rady nadzorczej Krzysztof Płeszka otwarcie zaatakował prokuratorów. Jego zdaniem ich działanie naraziło klub na straty finansowe i moralne. Te pierwsze szczególnie odbiły się na firmie ComArch, której prezesem jest Janusz Filipiak. Zdaniem wiceprezesa spółki Pawła Prokopa, sobotnie zatrzymania miały bezpośredni wpływ na pięcioprocentowy spadek akcji firmy na warszawskiej giełdzie. Działacze Cracovii byli bardzo oburzeni sposobem zatrzymania swojego bossa, mimo że w świetle prawa jest on takim samym obywatelem jak inni. Prawnicy biznesmena szykują protest.

GW: Kosztowne przepychanki Cracovii z Pawłem Drumlakiem

Jakub Tabisz i Rafał Wysocki, wiceprezesi Cracovii, nie przyznali się do stawianych im zarzutów w sprawie podrobienia podpisów pod kontraktem Pawła Drumlaka. Teraz zamierzają złożyć zażalenie na sposób ich zatrzymania przez krakowską prokuraturę

W sobotę popołudniu zatrzymano działaczy Cracovii. Po przesłuchaniu i kilku godzinach aresztu zwolniono ich do domu za poręczeniem majątkowym. Wczoraj Tabisz i Wysocki zgodnie podkreślali, że postawione im zarzuty są absurdalne. - Wypłaciliśmy już Drumlakowi około miliona. Po co mielibyśmy fałszować podpisy. Dla 20 tys. zł? - dziwił się Tabisz i wyjaśnił, że były pomocnik Cracovii sam poprosił o czasowe zmniejszenie kontraktu z powodu słabszej formy sportowej.

- Kto by się nie zgodził płacić mniej, jeśli ktoś sam o to prosi? Wspólnie ustaliliśmy, że będziemy tylko utrzymywać mieszkanie piłkarza i czekać na jego lepszą grę - tłumaczył Tabisz.

Drumlak był tym mocno zaskoczony wersją wiceprezesa. - Pierwsze słyszę - odparł. Zawodnik przyznał, że wystawiał w tym czasie niższe faktury na kwotę 20 tys. zł, bo chciał grać. Zaległe wynagrodzenie dostał jednak dopiero, gdy PZPN rozwiązał jego kontrakt z winy klubu.

Podpis pod aneksem do kontraktu na zlecenie PZPN-u zbadał grafolog. Według niego został on podrobiony. Co innego uważają wiceprezesi i przedstawiają kontrekspertyzę Antoniego Felusia, prof. Uniwersytetu Śląskiego i biegłego z zakresu kryminalistyki. Z dokumentu wynika, że do podrobienia podpisu nie doszło.

- Grafolog Piłkarskiego Sądu Polubownego nie jest biegłym sądowym. Poza tym jego ekspertyza liczy cztery strony, a nasza 13 - uzasadniał Wysocki. I podważył opinię grafologa o antydatowaniu kontraktu. - Tak na logikę - jak on to mógł stwierdzić? - zastanawiał się.

Tabisz nie zgodził się też z ostatnim zarzutem prokuratorskim o łamaniu praw pracowniczych. - Drumlak nie był naszym pracownikiem, tylko firmą, której nie dotyczy kodeks pracy - uważa wiceprezes.

Wiceprezesi mieli spore zastrzeżenie do sposobu zatrzymania ich przez krakowską prokuraturę. - Około godz. 16 w sobotę trafiłem na tzw. dołek [policyjna izba zatrzymań - przyp. red.]. O północy byłem przesłuchiwany, wtedy postawiono mi cztery zarzuty - zrelacjonował Tabisz.

Zbigniew Ćwiąkalski, minister sprawiedliwości, publicznie zapowiedział przeprosiny za zbyt restrykcyjne środki zastosowane przy zatrzymaniu Janusz Filipiaka, prezesa Cracovii. Zażalenie na działanie prokuratury zamierzają złożyć też wiceprezesi. - Jeśli zostanę oczyszczony z zarzutów, zrezygnuję z tego - dodał po chwili namysłu Tabisz.

W poniedziałek w trybie pilnym zwołano posiedzenie Rady Nadzorczej MKS Cracovia SA. - Sposób działania wymiaru sprawiedliwości należy uznać za niewspółmierny w stosunku do oficjalnie postawionych zarzutów członkom zarządu. Naraziło to w istotny sposób na szwank dobre imię i reputację spółki sportowej - ogłosił Krzysztof Płeszka, przewodniczący RN. Zwrócił przy tym uwagę, że termin zatrzymania szefów Cracovii był nieprzypadkowy (dzień przed zjazdem PZPN) i mógł mieć na celu bezpośrednie skojarzenie z działaniami prowadzonymi przez wrocławską prokuraturę. - To w przyszłości może przełożyć się na wymierne straty finansowe Cracovii - podkreślił Płeszka.

Paweł Prokop, wiceprezes Comarchu, przyznał, że w wyniku sobotniego zatrzymania Filipiaka i jego pracowników wartość akcji spółki informatycznej spadła o kilka procent. - Fundamenty Comarchu są stabilne i nie obawiam się długotrwałego spadku czy nawet bankructwa firmy - odpowiedział spokojnie.

Czy Comarch wycofa się z finansowania Cracovii? - Nie mam żadnych informacji na ten temat - odparł Prokop.

GW: Pytania po zatrzymaniu prezesa Cracovii

 

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski chce wyjaśnień od krakowskich prokuratorów w sprawie sposobu zatrzymania prezesa Cracovii Janusza Filipiaka. Krakowska prokuratura wszczęła już w tej sprawie wewnętrzne postępowanie wyjaśniające.

Prezesa Cracovii zatrzymano w sobotę na lotnisku w Balicach tuż po tym, jak wrócił z Rzymu. Tego samego dnia przed oblicze prokuratora doprowadzono również byłego wiceprezesa oraz dwóch obecnych członków zarządu klubu. Filipiaka zakuto w kajdanki i przewieziono do komendy wojewódzkiej policji.

Przesłuchiwano go w nocy. Prokuratura zarzuca mu antydatowanie aneksu do umowy piłkarza Pawła Drumlaka oraz łamanie jego praw pracowniczych. Prezes Comarchu wyszedł nad ranem za poręczeniem majątkowym 100 tys. zł. - Profesor Filipiak po zatrzymaniu przyznał, że policja zachowała się profesjonalnie, a cała akcja została przeprowadzona w miarę dyskretnie, bez udziału kamer i dziennikarzy - przekonywała wczoraj Katarzyna Cisło z komendy wojewódzkiej policji.

Ale sam prezes Cracovii zapowiedział zażalenie na zatrzymanie i wysokość kaucji. - Akcja policji i prokuratury jest niewspółmierna do zarzutów na mnie ciążących. Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed kilkunastu miesięcy, a prokuratura nie przedstawiła żadnych dowodów mojej winy - mówił nam po wyjściu na wolność Filipiak. Wczoraj dodał: - Zarzuty stawiane mi były znane od kilku miesięcy. Stawiłbym się na każde wezwanie prokuratury.

Wczoraj zebrała się rada nadzorcza Cracovii. W wydanym oświadczeniu uznała "działania organów sprawiedliwości za niewspółmierne w stosunku do zarzutów oficjalnie postawionych członkom zarządu klubu". Wystąpiła do prokuratury o wyjaśnienia w związku z toczącym się postępowaniem. Wszyscy zatrzymani członkowie zarządu klubu zapowiedzieli - podobnie jak Filipiak - złożenie zażaleń na zatrzymanie.

Prokuratura tłumaczyła, że zarzuty dotyczą działania wspólnie i w porozumieniu kilku osób i chodziło o to, by nie doszło do uzgodnienia wyjaśnień.

Choć w niedzielę minister Ćwiąkalski tłumaczył jeszcze sobotnią akcję "koniecznością przesłuchania w jednym momencie wszystkich podejrzanych", wczoraj już poprosił krakowską prokuraturę o pisemne wyjaśnienia w tej sprawie. - Minister chciałby wiedzieć, czy taki sposób zatrzymania prezesa Cracovii i innych osób z zarządu klubu był zasadny i czy nie można było ich na przykład wezwać w dowolnym terminie. Oczywiście niczego to nie przesądza, bo może okazać się, że były podstawy do takich działań - powiedział nam rzecznik ministra sprawiedliwości Grzegorz Żurawski. Potwierdził jednak słowa ministra sprawiedliwości, że gotów jest on przeprosić właściciela Comarchu jeśli okaże, że wobec biznesmena zastosowano zbyt restrykcyjne środki . - Zaznaczam jednak, że nie ma to nic wspólnego z zarzutami, jakie stawiane są panu Januszowi F. - podkreślił rzecznik ministra.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.