O dwóch takich, co Majewskiemu podpadli
Niewątpliwie Stefan Majewski to jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w gronie polskich szkoleniowców. Do jego zasług z pewnością należy, co sam wychwala w każdym wywiadzie, wprowadzenie wzorem sąsiadów z Zachodu, pomeczowego rozbiegania czy też upowszechnienie korzystania z laptopów przez trenerów. Jednakże można też zauważyć powtarzające się w każdej podjętej przez niego pracy negatywne elementy, takie jak częste obarczanie zawodników winą za porażki, doprowadzanie do konfliktów w drużynie pomiędzy samymi zawodnikami, jak również na linii drużyna ? trener ? pisze w swoim felietonie Krzysztof Kondej z najpopularniejszego niezależnego serwisu Legii Warszawa www.legia.com.pl.
Stefan Majewski to trener słynący z twardej ręki wobec zawodników. Niejednokrotnie udowadniał, że wymaga od piłkarzy całkowitego oddania się treningom, a co za tym idzie ? swoim poleceniom. Traf chciał, że piłkarze, których można by postawić w pierwszej linii "opornych", aktualnie grają w Legii. Zarówno Marcin Burkhardt , jak i Piotr Giza , bo o nich mowa powyżej, są rozgrywającymi. Obydwaj w swoim czasie otarli się o pierwszą reprezentację. Obydwaj też zostali skreśleni przez "Doktora". Na tym podobieństwa sie nie kończą. Zarówno o jednym, jak i o drugim Majewski wypowiadał się źle, co wskazuje, że ciężko będzie o ich spotkanie w jednej drużynie. Rozpatrzmy obydwa przypadki.
"Bury" to piłkarz, którego fachowcy ciągle, pomimo upływu lat określają mianem "wielki talent", "dobrze zapowiadający się zawodnik", czy też "przyszłość polskiej piłki nożnej" i jak do tej pory kolejna "niespełniona jej nadzieja". Zawodnik, który w wieku 18 lat toczył wyrównane pojedynki z pomocnikami Malagi, strzelił bramkę Servette Geneva, dzisiaj, mając lat 24, nie mieści się w meczowej osiemnastce Legii! W zachodnim klubie gracz z taki potencjałem już dawno wiódłby prym w drużynie, a odpowiednio prowadzony stałby sie zapewne liderem większości reprezentacji narodowych. Tymczasem "Bury", wybrany w 2002 roku czwartym rozgrywającym polskiej ligi, dzisiaj marnuje kolejną szansę na zaistnienie w dorosłym futbolu.
Można powiedzieć, że upadek tego gracza zaczął się w momencie, gdy trenerem Amiki Wronki został właśnie Majewski, który jako pierwszy głośno powiedział, że największym problemem Burkhardta jest, że nie chce mu się biegać po boisku. "Doktor", jako wychowanek niemieckiej szkoły trenerskiej, nie mógł przejść do porządku dziennego nad faktem, że nieopierzony junior ledwie, otwarcie krytykuje metody i zalecenia własnego szkoleniowca, dotyczące nie tylko zachowania na boisku, ale również w pełni profesjonalnego stylu życia czy też odpowiedniej diety, co nasz bohater skwitował krótko, nazywając trenera Ben Ladenem. Majewski nie pozostał dłużny - w jednym z wywiadów nazwał Burkhardta "debilem".
Piotr Giza z kolei pojawił się w polskiej ekstraklasie wraz z powrotem na pierwszoligowe salony Cracovii. Jako jej najbardziej kreatywny zawodnik z miejsca stał się boiskowym liderem w drużynie ? poza boiskiem prym wiedli Marcin Bojarski i Piotr Bania. Gizą wkrótce zainteresował się Paweł Janas, który gracza Cracovii zabrał nawet na mundial do Niemiec i choć kariery tam nie zrobił, to pomocnikiem z Krakowa zainteresowały sie silniejsze kluby. Początkowo, prezes Janusz Filipiak nie chciał słyszeć o odejściu ulubieńca bywalców stadionu przy ulicy Kałuży, jednakże po namowach nowego trenera - Stefana Majewskiego właśnie, Giza został wypożyczony do Legii.
Głównym zarzutem, jaki "Doktor" wystosował wobec gracza, było zbyt małe zaangażowanie w grę defensywną zespołu. Tymczasem Giza od zawsze był odpowiedzialny za rozegranie, dostarczanie piłki partnerom ? od odbioru piłki przeciwnikowi miał do pomocy innych. Oczywiście, nowy trener nie musi powielać schematów gry poprzednika, jak również uprawniony jest do zmiany zadań jakie stawia piłkarzom do wypełnienia, jednakże ciężko zrozumieć zarzucanie Piotrowi braku walki na boisku, skoro, jak sam Majewski przyznaje, w Legii haruje za dwóch. Wydaje się więc, że albo zawodnik "podpadł" trenerowi czym innym, albo też nie miał motywacji do gry w klubie (możliwe, że ze względu na osobę szkoleniowca).
Niewątpliwie Stefan Majewski to jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w gronie polskich szkoleniowców. Do jego zasług z pewnością należy, co sam wychwala w każdym wywiadzie, wprowadzenie wzorem sąsiadów z Zachodu, pomeczowego rozbiegania czy też upowszechnienie korzystania z laptopów przez trenerów. Jednakże można też zauważyć powtarzające sie w każdej podjętej przez niego pracy negatywne elementy, takie jak częste obarczanie zawodników winą za porażki, doprowadzanie do konfliktów w drużynie pomiędzy samymi zawodnikami, jak również na linii drużyna ? trener, o czym świadczyć może wyrzucenie z Amiki Grzegorza Szamotulskiego czy też sprzedanie bez żalu Piotra Bani z Cracovii.
Myślę, że nieprzypadkowo na jednym z ostatnich meczów Cracovii kibice głośno wyrażali swoją dezaprobatę wobec pracy trenera śpiewając: "Stefan Majewski ? najlepszy trener groteski".
Więcej na www.legia.com.pl
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.