Ktoś chce mnie zniszczyć

Kamil Witkowski: Pogłoski o tym, że jestem chory na serce, to zwykłe plotki ? twierdzi napastnik Cracovii.

Gdy w zeszłym sezonie zdobył trzynaście bramek w drugiej lidze, zgłosiła się po niego Cracovia. Kamil Witkowski sprowadzony do Pasów z Górnika Polkowice miał znacząco wzmocnić siłę ataku drużyny Stefana Majewskiego.

Na razie tak się nie stało, bo zdobył w lidze trzy bramki. Ale nie to spędza mu sen z jego powiek. Prawdziwym problemem Kamila są plotki o złym stanie jego zdrowia. Chodzi o problemy z sercem. W rozmowie z nami zawodnik stanowczo jednak je dementuje.

- To są jakieś głupoty, które ktoś powtarza i niszczy mój wizerunek. Nie wiem, skąd to się w ogóle wzięło - zastanawia się Witkowski, prezentując jednocześnie swoją wersję wydarzeń. - Jeszcze jesienią trafiłem do szpitala z powodu silnego stresu. Ale nie dlatego, że zasłabłem, bo tak się nigdy nie stało. Potem była błędna diagnoza lekarzy. Podobno EKG wykazało, że mam przerost lewej komory serca - opowiada zawodnik.

 

Później przeszedł jednak aż siedem dokładnych badań serca i wszystkie wykluczyły jakiekolwiek problemy. - Moje serce funkcjonuje bardzo dobrze. Frakcja wyrzutowa, która odpowiada za procent wypompowanej krwi, jest u mnie na poziomie 75. Nie można mieć więcej, a martwić się można dopiero, gdy wynosi ona 50 procent - podkreśla zawodnik.

Zapewnia też, że jedyne, co tak naprawdę go prześladuje, to zwykły pech. Podczas zimowego zgrupowania Cracovii na Cyprze już pierwszego dnia doznał zatrucia pokarmowego i przez kilka dni nie trenował z drużyną. Stracił przez to trzy najważniejsze sparingi z silnymi rywalami. Po nadrobieniu zaległości treningowych wrócił do pierwszego składu. Zagrał w Zabrzu w wygranym meczu z Górnikiem w Pucharze Ekstraklasy oraz w zwycięskim meczu z Jagiellonią, gdzie zdobył pierwszą bramkę. Na boisku jednak nie dotrwał do końca.

- Zaraz po strzelonym golu miałem starcie z Adrianem Napierałą. Zrobił wślizg w taki sposób, że złamał mi ochraniacz. Jego pokruszone kawałki wbiły mi się w nogę, konieczne było założenie szwów. Ochraniacza nie wziąłem na pamiątkę. Połowa została na boisku, a druga w szatni - opowiada Witkowski, który teraz znów musi odpocząć od piłki.

- Liczę, że rana szybko się zagoi, bo chcę znów jak najszybciej grać. Wiem, że mogę pomóc Cracovii. Zwłaszcza teraz, gdy wreszcie stwarzamy sobie więcej sytuacji bramkowych ? podkreśla.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.