Sosnowiec da się lubić
Po raz ostatni tak udana passa jak cztery zwycięskie mecze przytrafiła się Cracovii w październiku 2005 roku, kiedy to za kadencji trenera Wojciecha Stawowego Pasy wygrały kolejno: z Arką Gdynia, z Odrą Wodzisław, z Pogonią w Szczecinie i z Polonią Warszawa. Dziś ta seria smakuje jeszcze lepiej, bo wśród czterech wygranych z rzędu figuruje to najważniejsze: derbowe.
.
.
Biorąc pod uwagę przedsezonowe obawy co do tego, jak na piłkarzy Cracovii wpłynie gra na obcym stadionie ? wpłynęła nad wyraz dobrze. Jakkolwiek Pasy miały pewne problemy z ?aklimatyzacją?, to jednak dość szybko nauczyły się na Stadionie Ludowym wygrywać. Podopieczni trenera Oresta Lenczyka potwierdzili to ostatnim swoim występem, w którym będąc drużyną lepszą od Śląska zasłużenie, choć skromnie wygrali w stosunku 1:0.
Zwycięstwo to winno mieć wyższe rozmiary, bowiem stuprocentową sytuację zmarnował po raz kolejny Radosław Matusiak, a Michał Goliński po bardzo dobrym dograniu Jakuba Kaszuby trafił piłką w słupek, jednak nawet to minimalne zwycięstwo cieszy tak samo jak pogrom sprawiony rywalowi. Bo przecież niedawno jeszcze Cracovia była skazywana na pewny spadek, a w najlepszym wypadku na dramatyczną walkę o utrzymanie. Światli komentatorzy i analitycy polskiego piłkarstwa przekonywali, że zawodnicy Pasów nie nadają się na Ekstraklasę. Od momentu pojawienia się Lenczyka ci sami ludzie diametralnie zmienili swoje poglądy.
Po raz kolejny Pasy zagrały bardzo dobrze jeśli chodzi o organizację taktyczną i nawet solidna drużyna ligowa, jaką bez wątpienia jest Śląsk, nie była w stanie wiele zdziałać przeciwko blokowi defensywnemu Cracovii. Inna sprawa, że Śląsk w tym sezonie nie wygrał żadnego z ośmiu meczów wyjazdowych, a jedynie trzy zdołał zremisować. Ta wyjazdowa indolencja Śląska to jednak nie problem krakowian i nie powód by nie doceniać wkładu pracy, jaki włożyli Biało-czerwoni w jednobramkową wygraną.
Tym razem naprawdę ciężko jest wyróżniać poszczególnych zawodników, ponieważ należałoby wyróżnić w zasadzie 3/4 drużyny, ale warto chyba wspomnieć o jednym zawodniku ? o zawodniku, bez którego zimnej krwi i umiejętności dobra obrona zdałaby się jedynie na połowiczny sukces, czyli na remis. Mariusz Sacha, najskuteczniejszy strzelec w drużynie Cracovii w popisowy sposób ograł w polu karnym Sochę i strzelił nie do obrony. To czwarta bramka Sachy w jedenastym meczu na najwyższym poziomie ligowym i pozostaje jedynie mieć nadzieję, aby Mariusz zdołał utrzymać podobną skuteczność w roku 2010.
Pożegnanie z Zagłębiem Dąbrowskim wypadło zatem o wiele przyjemniej, niż powitanie. W tej sytuacji Cracovia, podbudowana swą zwycięską serią, uda się do Gdańska by powalczyć o coś więcej, niż tylko o utrzymanie status quo w tabeli.
Depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Rapacinho21
13:24 / 07.12.09
Zaloguj aby komentować