Odleciał... ale wróci!
Trener Majewski, jak to profesjonalista, ma twardą skórę i znieść jest gotów wiele. On wie, że Kraków go nie kocha, ale postanowił tak długo kochać Kraków, aż ten niewdzięczny Kraków wreszcie go pokocha!
?Skrzyński zostaje? ? powiedział profesjonalny trener zespołu pierwszoligowego. Wielkie (czytaj: bardzo drogie) zakupy jakich dokonano sprawiły, że zdaniem trenera Cracovia nie potrzebuje już tego najbardziej doświadczonego i ? bez dwóch zdań ? najlepszego na obecną chwilę obrońcy Pasów.
Decyzji profesjonalnego trenera pierwszoligowego zespołu dziwią się wszyscy ? dziennikarze, byli zawodnicy klubu (między innymi dawny filar defensywy Cracovii ? Kazimierz Węgrzyn), dziwią się zapewne w rozbawieniu i trenerzy, którzy już węszą okazję do pozyskania za pół-darmo świetnego obrońcy, dziwią się wreszcie kibice. To wszystko jednak zdziwienie amatorów. Oni się dziwią, bo się nie znają na piłce!
Stefan Majewski na piłce zna się na nasze pasiaste szczęście doskonale i jest wizjonerem, co już dawno wiadomo w światku piłkarskim. Jego nowatorska taktyka 3-5-2 jest tak ultranowoczesna, że nikt jeszcze nie zdołał jej pojąć! Amerykańscy naukowcy w wyniku wielomiesięcznych badań obliczyli, że taktyka 3-5-2 zostanie na nowo upowszechniona około roku 2106 (prawdopodobnie na 43 Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej).
Nowoczesna taktyka Majewskiego, choć rzecz jasna chwalebna, ma jednak jeden drobny feler ? nie działa. Pewne kręgi amatorów nie dziwią się temu wcale, pukając się z laicką dobrodusznością w głowy. Tłumy nie-kibiców wyrażają swoją dezaprobatę nieco dosadniej, w swym nieprofesjonalnym, nienawistnym zapale nakłaniając trenera do spakowania swego laptopa i niezwłocznego opuszczenia klubu.
Trener Majewski, jak to profesjonalista, ma jednak twardą skórę i znieść jest gotów wiele. On wie, że Kraków go nie kocha, ale postanowił tak długo kochać Kraków, aż ten niewdzięczny Kraków wreszcie go pokocha (czyli najwcześniej około roku 2106).
Przykładów na profesjonalne podejście trenera Majewskiego możnaby mnożyć.
Bardzo profesjonalne było choćby podejście do ligowego spotkania z Legią Warszawa, kiedy to Mateusz Urbański o tym, że ma wystąpić w podstawowym składzie dowiedział się na kilka godzin przed meczem. Wcześniej nie było go nawet w kadrze na spotkanie z Legią, a na zgrupowanie przedmeczowe został przywieziony w trybie awaryjnym! Jak więc nazwać posadzenie na ławce najbardziej doświadczonego stopera i wystawienie na tej newralgicznej pozycji w ?ultranowoczesnym? systemie 3-5-2 siedemnastolatka? Można by jeszcze wspomnieć, że nawet sam Urbański po meczu przyznał, że w systemie 3-5-2 gra mu się gorzej niż w 4-4-2, ale czy to ma jakieś znaczenie dla profesjonalnie przygotowującego swoich zawodników trenera? Phi, też coś! ?Zawodnik powinien sobie poradzić?. I już!
Podobnież rzecz się ma z wyjątkowo profesjonalnym sposobem szkolenia i wdrażana zadań taktycznych. Oto Piotra Gizę, który jak nikt inny sprawdzał się doskonale w roli ofensywnego pomocnika spotkał zarzut, że jest leniem, nie angażuje się wystarczająco w grę obronną drużyny, a co najgorsze... przebiega za mało kilometrów!
Gizmo chciał realizować pomysły Majewskiego, wyrabiać kilometrowe normy, ale... kiedy miał to robić?! W lidze częściej siedział na ławce niż grał, a podczas profesjonalnie przygotowanego obozu w Niemczech, Giza po sześciogodzinnej podróży autokarem dowiedział się, że nie zagra w sparingu z drugoligowym beniaminkiem VfL Osnabruck (porażka 1:5) tylko W TYM SAMYM CZASIE odbędzie indywidualną jednostkę treningową...
Ponieważ przy takim toku szkolenia reprezentant Polski i uczestnik mistrzostw świata Piotr Giza nie miał żadnych szans opanować niezrozumiałych nawet dla wybitnych specjalistów intencji profesjonalnego trenera został za karę wypożyczony do Legii Warszawa.
Na jego miejsce trener Majewski postanowił przesunąć najlepszego w drużynie defensywnego pomocnika Arkadiusza Barana, który po odejściu Gizy miał zająć się rozgrywaniem piłki. Ponieważ jednak powstała luka na pozycji defensywnego pomocnika, więc w to miejsce po wielu ?owocnych? próbach (10 porażek!) trener Majewski w ostatnim meczu z Ruchem przesunął środkowego obrońcę ? Michała Karwana, dla którego nawiasem mówiąc było to nie tylko zupełnie nowe doświadczenie zawodowe, ale również pierwszy ligowy mecz po 9 miesiącach leczenia ciężkiej kontuzji.
Kolejny przykład: trener Majewski na poparcie swojej tezy o ofensywnej grze Cracovii w bieżącym sezonie stwierdził w jednym z wywiadów, że ?na treningach wręcz zabrania grać do tyłu?. Fenomenalne, doprawdy! Kolejna nowatorska koncepcja! Dla trenera Majewskiego wszystko jest proste jak konstrukcja cepa: jak nie grasz do tyłu, to znaczy, że grasz ofensywnie!
W samym zagraniu piłki do tyłu nie ma niczego złego, a wręcz przeciwnie; jest to znakomity element, który pozwala, jeśli nie popsuć przeciwnikowi ustawienie, to przynajmniej zmęczyć go utrzymując się długo przy piłce (?piłka się nie męczy, a przeciwnik biegając za nią tak?), ale tego oczywiście trener Majewski także nie dostrzega. Nie dostrzega, albo sprawia wrażenie, że nie dostrzega i udaje Greka, kiedy się go o to pyta.
Inna sprawa, że pan trener nie ma ochoty dostrzec, że w jego ulubionym systemie na dobrą sprawę NIE MA JAK grać do tyłu. Trzej obrońcy nawet nie są w stanie rozegrać między sobą należycie piłki, żeby wciągnąć przeciwnika na swoją połowę, przeciwnie: każdy, kto zagra z Cracovią wysoko ustawionym pressingiem jest w stanie zmusić obrońców do wykopu piłki ?na pałę?. Do tej pory sytuację ratowały długie podania w boczne sektory w wykonaniu Łukasza Skrzyńskiego. Ale skoro i ten piłkarz ? podobnie jak Piotr Giza ? nie jest już trenerowi potrzebny, można tylko się domyślać, że trener jest już bardzo bliski wynalezienia jakiejś nowej ?wunderwaffe?.
Profesjonalne podejście ma również nasz trener do współpracy z dziennikarzami. Być może trener nie zdaje sobie sprawy, że w zakres jego obowiązków wchodzą także kontakty z prasą. Na to by w zasadzie wyglądało. Ze strony trenera pojawiają się zarzuty o niechęć, czy wręcz napastliwość jaką wobec jego osoby przejawia środowisko krakowskich mediów.
Cóż, zarzut interesujący, zwłaszcza jeśli przyjmiemy go jako pewnego rodzaju wyznanie. Otóż ten zarzut pokazuje, że trener Majewski zwykł szukać winy w pierwszej kolejności u innych, natomiast u siebie szukać takowej nie ma zwyczaju ? nie powstrzymując się nawet przed stwierdzeniami typu ?Nie chcieli wygrać, to nie wygrali!? (piłkarze, rzecz jasna)[zobacz: Trener ? Drużyna: Na dobre i na złe ].
Ponadto, gdyby nie to, że trener wszelką krytykę skierowaną pod jego adresem uznaje za personalną rozgrywkę i traktuje jako osobistą obrazę zapewne do takich sytuacji by nie dochodziło. Gdyby trener kiedykolwiek potrafił podjąć rzeczową dyskusję na temat swoich koncepcji, obronić swoje decyzje ? zapewne byłby też ?lepiej traktowany? przez dziennikarzy.
Tak przecież było w przypadku poprzednika Majewskiego, trenera Stefana Białasa, który ? mimo że jego koncepcja również nie miała wielu zwolenników ? potrafił godzinami rozmawiać z dziennikarzami kulturalnie, spokojnie i merytorycznie wyłuszczając swoje racje. Ale w przypadku obecnego trenera Cracovii to sytuacja nie do pomyślenia.
Tak więc jak inaczej można traktować człowieka, którego ulubioną odpowiedzią jest: ?to jest pana zdanie? lub równie odkrywcze ?niech pan napisze co pan chce?, a manierą traktowanie rozmówcy jak durnia? Ciężko wszak jest utrzymywać, że czarne jest białe, choć jak widać są ludzie, którym przychodzi to z łatwością. Dowód? Pierwszy z brzegu!
Rozmawiając z zawodnikami widać, że wciąż respektują wydany im we wrześniu ubiegłego roku (po meczu Widzew ? Cracovia 2:0) absurdalny zakaz komentowania gry zespołu [zobacz: Trener ds. kontaktów z mediami ]. Nic więc dziwnego, że dochodzi do sytuacji niezwykłych i nigdy wcześniej niespotykanych ? oto doświadczeni zawodnicy po udzieleniu odpowiedzi dziennikarzom wracają po chwili z zafrasowaną miną i proszą, aby mogli autoryzować tekst dwuzdaniowej rozmowy przed publikacją, bo boją się, żeby nie powiedzieli w niej czasem czegoś nieodpowiedniego!
Całe kuriozum polega jednak na tym, że nawet wołami nie da się ich zmusić do zbliżenia się ku jakiemukolwiek ?nieodpowiedniemu? tematowi! Ich wypowiedzi są CAŁKOWICIE poprawne politycznie (czytaj: lakoniczne i enigmatyczne) i zgodne z obowiązującą doktryną trenera Majewskiego, a mimo to wciąż się boją, czy nie powiedzieli czegoś nie tak!
Otóż profesjonalny trener zespołu pierwszoligowego zaprosił dziennikarzy i na oficjalnej konferencji w obecności kamer przekonywał, że widział się z Wiśniewskim w jego ostatnim dniu pobytu w Cracovii. To była bardzo ważna informacja! O wiele ważniejsza od tej, aby sensownie, spokojnie i merytorycznie odpowiedzieć (lub chociaż próbować odpowiedzieć!) na pytania dziennikarzy dlaczego Łukasz Skrzyński nie jedzie na Cypr.
Cóż, może i przykre to wszystko, ale to nie nowość. Zapewne krakowscy dziennikarze - czasem za zachętą sztabu szkoleniowego - sami zadają sobie pytanie ?po ch... to robisz??, ale robią TO mimo wszystko: zadają pytania nie oczekując odpowiedzi, wyrażają uwagi krytyczne nie oczekując polemiki, wyciągają z piłkarzy wypowiedzi ?o niczym? (bo tylko takie są dla nich bezpieczne). Wreszcie: na własną rękę próbują zgłębiać tajniki ultranowoczesnej taktyki 3-5-2, przykładając szczególną uwagę do aspektu jej ofensywności i jej efektów: 9 meczów bez strzelonej bramki w rundzie jesiennej.
Tak więc ?Skrzyński zostaje? wszystkim musi wystarczyć - bez jakichkolwiek dalszych tłumaczeń! Cóż, może i przykre to wszystko, ale to nie nowość. Po prostu: ?Skrzyński zostaje? ? bo tak i na tym koniec.
Można się domyślać, że skoro ?Skrzynia? teraz zostaje, to pewnie odejdzie za kilka miesięcy. I to jest, moim skromnym zdaniem, wielka szkoda. A jeszcze większa szkoda, że trener Majewski odleciał... ale wróci.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
PasiakSV
16:24 / 11.02.08
Zaloguj aby komentować