Nowe otwarcie
Cracovia zagrała w minioną sobotę słaby mecz z Piastem Gliwice (1:0), zwłaszcza w pierwszej części fundując kibicom straszną mordegę, jednak ogólny obraz sytuacji Pasów napawa optymizmem. Drużyna z ulicy Kałuży nie zwykła jednak w dobrym stylu zaczynać wiosny: w zeszłym roku na ten przykład piłkarze prowadzeni przez Stefana Majewskiego zagrali dużo gorszą kopaninę z Polonia Bytom i zremisowali u siebie 1:1. Potem, z każdym meczem było coraz lepiej. Nie ma więc co rozpaczać nad stylem, ważne są te, jakże cenne, trzy punkty.
.
.
Na początek parę pozytywnych uwag personalnych. Najpierw o obronie, która nie funkcjonowała w stu procentach perfekcyjnie, ale Michał Karwan był w moim odczuciu jej najmocniejszym ogniwem. Dobrze się ustawiał, grał bardzo agresywnie, nieustępliwie. Jego wślizgi były pewne i celne ? czy to kiedy walczył o piłkę nie odstawiając nogi w 24 minucie, czy to w 59 minucie, kiedy ofiarnie zablokował strzał Wilczka z 16 metrów. Trener Płatek powiedział, że Cracovia potrzebuje w obronie zawodników, którzy grają "wysoko", potrafią wyjść ze swojej strefy obronnej i naciskać przeciwnika już w strefie środkowej. Obserwując Michała pod tym kątem dość uważnie naprawdę nietrudno stwierdzić, ze trener nie pomylił się co do niego.
Kilka razu Karwan robił bardzo dobre przechwyty i rozpoczynał akcje ofensywne, parę razy przerywał akcje gości na połowie przeciwnika (w pamięć zapadł mi zwłaszcza jeden bardzo mądry faul z 23 minuty, kiedy Michał podszedł tuż za linię polowy i naciskał piłkarza Piasta, tak, ze ten nie zdołał przyjąć piłki). Niektóre interwencje, jak choćby ta wspomniana w poprzednim zadaniu, było naprawdę w stylu starego dobrego Kazka Węgrzyna.
Michał trzykrotnie bardzo dobrze asekurował też Przemka Kuliga, który szedł do przodu, robiąc niebezpieczne straty i nie nadążał z powrotem, kiedy szły szybkie kontry 3 na 3, albo nawet 4 na 3. Karwan wygrywał również ? bodaj co do jednego ? pojedynki w powietrzu. Bezdyskusyjnie właśnie on był obok Bartosza Ślusarskiego najlepiej grającym głową zawodnikiem tego meczu. W całym spotkaniu nie zdarzyły mu się bardzo poważne błędy, choć jeśli mielibyśmy się czepiać szczegółów to w dwukrotnie zdarzyło mu się złe ustawienie, raz faul w niebezpiecznej strefie, jednak oba bez poważniejszych konsekwencji.
.
.
Michał udowodnił w miniony weekend, że należy mu się miejsce na środku obrony i fakt, że w minionej rundzie wygrał rywalizację z Milosevicem nie zrodził się z przypadku. Uważam, że Karwan zaprezentował się naprawdę solidnie i zdziwię się, jeśli w Łodzi nie wyjdzie w podstawowym składzie. Zawsze imponują mi ludzie, którzy potrafią zacisnąć zęby i solidnie pracować. Po Michale widać efekty tej ciężkiej pracy, dlatego tez ja na niego złego słowa za ostatnie spotkanie nie powiem.
Co zaś się tyczy nowych nabytków: być może zbyt wcześnie na gruntowne ocenianie, ale ponieważ widziałem ich w paru sparingach wcześniej, jednak pokuszę się o jakąś cząstkową ocenę.
Na pewno Bartek Ślusarski to jest strzał w dziesiątkę; co do tego nie ma wątpliwości. Kulturą gry ten zawodnik absolutnie wyróżnia się na tle szarzyzny ligi. Ślusarski już kiedy grał w Groclinie był dobrym piłkarzem, ale mam wrażenie, że kilka lat poza krajem naprawdę dało mu solidną szkołę i mimo, że wielu śmieje się z jego wojaży, bo w Anglii głównie siedział na ławce, to jednak widać, ze nie był to dla niego czas stracony. W trakcie meczu nachodziła mnie tylko taka myśl, że sprowadziliśmy takiego zawodnika do klubu przynajmniej o trzy lata za późno. Ale nie ma co gdybać i płakać nad rozlanym mlekiem, najważniejsze że wreszcie ktoś taki jest.
Dalej: Paweł Sasin . Na pewno dynamiczny i pomysłowy piłkarz, nie trzyma się schematów, będzie z niego groźny lewoskrzydłowy. Mnie się jego gra najbardziej podobała w Lechu, uważałem go wtedy za takie małe objawienie, potem w Kielcach trochę przygasł, ale mam nadzieje, ze się u nas odnajdzie. Nie jest to na pewno zawodnik, który trafił do Krakowa bez powodu.
.
.
Damian Misan : bardzo sympatyczny, spokojny chłopak, który ma predyspozycje do gry w ekstraklasie. Niestety, do tej pory chyba najbardziej ze wszystkich przeżywa swój "okres aklimatyzacyjny" - widać, że przeskok z drugiej ligi do ekstraklasy wywarł na nim spore wrażenie. W spotkaniu z Piastem bardzo spięty, napalał się przy strzałach. Sadze, że kiedy to "zahukanie" minie Damian też pokaże na co go stać.
Łukasz Mierzejewski : wszedł na kwadrans i zagrał więcej niż przyzwoicie. Skutecznie czyścił w obronie, pomagając Sasinowi, próbował w ciekawy sposób konstruować akcje ofensywne. Bardzo jestem ciekaw jak by na dłuższą metę wyglądała taka współpraca duetu Sasin - Mierzejewski na lewej stronie. Można podejrzewać, że przy ofensywnych predyspozycjach obu zawodników byłoby tyleż widowiskowa, co i efektywna.
I na koniec jeszcze parę słów o człowieku, który jak dla mnie był drugim obok Karwana cichym bohaterem tego meczu, a mianowicie o Arku Baranie .
Nasz kapitan z Piastem zagrał tak, jak powinien grać stary, ligowy wyjadacz. Nie znaczy to, że Arek jest stary ? przeciwnie, jak na wyjadacza to jest raczej dość młody. Tym niemniej to doświadczenie boiskowe, piłkarska mądrość która przychodzi z wiekiem ? taka, jakiej spodziewać by się można po otrzaskanych ligowcach w wieku oscylującym przy liczbie 35 ? była w zeszłą sobotę udziałem Baranka.
Arek imponował dobrą techniką (to była pierwsza kolejka, a zazwyczaj tuż po okresie przygotowawczym piłka rzadko się komuś tak ?klei? do nogi, co można było zaobserwować choćby podczas niedawnych derbów stolicy), potrafił się zastawić, wymusić faul w odpowiednim momencie. Do tego rzucił parę świetnych piłek ? szczególnie tą do Plastika, kiedy zamiast podać do Ślusarskiego Darek próbował strzelać ? których ani Piotrek Giza, ani nawet wychwalany przez media pod niebiosa Sebastian Mila by się nie powstydził.
.
.
I to nie było tak, ze Baran dostawał piłkę pod nogi i rozglądał się co z nią zrobić, nie bardzo mając jakiś pomysł ? a to też mu się w przeszłości zdarzało. W spotkaniu z Piastem Arek sam szukał gry, podchodził po piłkę, CHCIAŁ rozgrywać. Była nawet i taka sytuacja, kiedy podbiegł do bocznego sektora boiska, wyraźnie dając znak koledze, że to on rozegra akcję. Ogólnie mecz zatem był słaby, ale akurat Arek Baran na pewno słaby nie był. Był pod pewnymi względami tak mocny, jak nigdy wcześniej.
Jak zatem widać daje się dostrzec pewne pozytywy ? o ile się tylko chce. Wprawdzie ci, którzy spodziewali się od razu wyników typu 4:0 na pewno czują się zawiedzeni, ale jak wiadomo nie od razu Cracovię zbudowano. Budowa (a raczej ?odbudowa?) jednak przebiega bez zakłóceń.
Po meczu, mimo że samo spotkanie do fenomenalnych nie należało, czuć było jakieś "nowe otwarcie". Wszyscy uśmiechnięci, wszyscy wypełniający nareszcie swoje role: Ślusarski strzela, dziennikarze oblegają go przez kwadrans, jest nowa gwiazda; Sasin wchodzi z ławki, asystuje, tez szczęśliwy; Pawka mimo ze nie grał z powodu kartek roześmiany jak rzadko; Baranek i Plastik uśmiechnięci, bo nareszcie mogą bez stresu powiedzieć coś o meczu - kiedy w poprzedniej rundzie raz po raz musieli opowiadać dlaczego Cracovia u siebie przegrała i kiedy wreszcie wygra to wyglądali jakby ich zęby bolały.
W sobotę nie sposób było nie odczuć wszechogarniającego przekonania, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ku jedynemu wiarygodnemu scenariuszowi: spokojnemu utrzymaniu Cracovii.
Depesz
Fot. Uluśka, Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
do keramik
Jasko2004
18:55 / 04.03.09
Zaloguj aby komentować