Kapitał musi pracować
Nie jest żadnym systemem "produkcji piłkarzy" naiwna wiara, że od samej gry w ekstraklasie przybywa umiejętności. Od tego przybywa jedynie problemów, czego najlepszym dowodem jest obecnie zajmowane przez Cracovię miejsce i cała sytuacja.
Jesień tego roku mamy chłodną, szarą i smutną. Promyczki słońca, jakie rzebiły się ostatnio przez brodate chmury za sprawą nowego trenera drużyny nie zdołały jeszcze wyprowadzić piłkarzy z jesiennej ?depresji?. Owa depresja niestety nadal się pogłębia, gdyż granica punktowa strefy spadkowej idzie w górę. I można by o tym napisać pewnie jakiś ciekawy tekst, zarówno w mrocznej tonacji post-nauczycielskiej ? przedstawiając obraz zniszczenia i rozpaczy ? jak i w nieco przyjemniejszych barwach ? chwaląc nowego trenera i wszystko dobre, co dopiero ma dla Cracovii nadejść pod jego rządami.
Myślę, że można by o tym napisać ciekawie, choć raczej mało merytorycznie. Na tego typu teksty zawsze jeszcze znajdzie się czas i być może będzie to czas lepszy, gdyż jak na razie o trenerze Płatku możemy jedynie mówić w mierze opinii i nadziei z nim wiązanych, nie zaś w mierze wyników sportowych, które zbyt wcześnie oceniać. O trenerze Majewskim powiedziano już natomiast tyle, że warto chyba na tą nieszczęśliwą osobę spuścić zasłonę milczenia, pomimo, że tenże trener po zakończeniu swej, jakże owocnej, pracy w Cracovii rozgadał się jak nigdy wcześniej.
Ale ja nie o tym ? wypada mi napisać w tym miejscu. Tymczasem chciałem zabrać głos w sprawie, która od dłuższego czasu jest traktowana niezbyt pieczołowicie, by nie rzec: nieprofesjonalnie. Chodzi mi o podejście włodarzy Pasów do wielokrotnie chwalonej pasiastej młodzieży, z którą oczywiście wszyscy w Cracovii wiążą ogromne nadzieje.
Nadzieje te, oczywiście maja swoje podstawy. System skautingu Cracovii jest całkiem wydolny i zawodnicy, którzy zasilają co roku szeregi Pasów są bez wątpienia wybierani bardzo utalentowani. Nie bez przyczyny coraz więcej mamy wśród młodych zawodników reprezentantów Polski w różnych kategoriach wiekowych. Jest jednak pewien zasadniczy problem: jak zagospodarować ich talent?
Obawiam się, że Klub nie bardzo ma pomysł na to jak owe talenty zagospodarować i to jest podstawowy powód, dla którego poruszam ten temat. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że obecnie, kiedy pierwsza drużyna znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli, można by stwierdzić, że są dużo poważniejsze problemy niż zagadnienia związane z młodymi zawodnikami i ich potencjałem. Jednak wydaje mi się, że właśnie teraz tego typu dyskusja byłaby jak najbardziej na miejscu. Właśnie teraz, kiedy się mówi o poszukiwaniu wzmocnień w czasie zimowej przerwy.
.
W poszukiwaniu zmarnowanego czasu
Wiele już padło deklaracji ze strony klubu o tym, jak wielkie są oczekiwania w stosunku do ?młodego narybku? Cracovii. Padła kiedyś sławetne określenie: ?Produkcja piłkarzy netto?, co zapewne w języku bardziej ezopowym, a mniej biznesowym można odczytać jako przekształcenie ?narybku? w ?grube ryby?. Znając zaangażowanie Profesora Filipiaka, jego znajomość prawie każdego młodego piłkarza z imienia i nazwiska, widząc entuzjazm z jakim przychodzi na ich mecze nie śmiem wątpić, że są to deklaracje szczere. Niestety, tyleż mnie ta szczerość raduje, co smuci pustosłowie. Bo niestety, Klub nie wypracował sobie nadal systemu ?produkcji piłkarzy?.
Za system nie można bowiem uznać wstawiania do składu czterech młodych piłkarzy, z których nie wszyscy prezentują poziom pierwszoligowy. Nie jest żadnym systemem naiwna wiara, że od samej gry w ekstraklasie przybywa umiejętności. Przybywa jedynie problemów, czego najlepszym dowodem jest obecnie zajmowane przez Cracovię miejsce i cała sytuacja, jaka się wytworzyła wokół zrujnowanej ? mentalnie, a chyba także fizycznie ? drużyny. Systemem nie można też nazwać nakazywania graczom, którzy mają już ponad dwadzieścia lat permanentnej gry w Młodej Ekstraklasie. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Łukasz Uszalewski, który od czterech lat marnuje swój czas w rezerwach, bądź w Młodej Ekstraklasie i z reprezentanta Polski staje się coraz bardziej niespełnionym i zapomnianym talentem.
Mnie natomiast przypomina się w tym kontekście inny ?młody zdolny? zawodnik, który przyszedł do Cracovii z gdańskiej Lechii, Karol Piątek. Po paru meczach w Cracovii pod wodzą trenera Wojciecha Stawowego został wypożyczony z powrotem do Lechii, by tam ogrywał się i nabierał doświadczenia. Kiedy wypożyczenie dobiegło końca trener Majewski lekką ręką rozstał się z Karolem, gdyż uznał, że Cracovii jest on zupełnie nieprzydatny. Obecnie Karol Piątek jest nie tylko podstawowym zawodnikiem Lechii Gdańsk, ale także jej kapitanem i etatowym wykonawcą rzutów wolnych. Jeśli na tym ma polegać nasz ?system?, że oddajemy klasowych zawodników za pół-darmo, dlatego, że sami nie potrafimy im znaleźć zajęcia ani nawet dać szansy na ?pokazanie się?, to nie ? to również zdecydowanie system nie jest.
Takich przykładów jest jednak więcej. Choćby wszyscy młodzi bramkarze, którzy grają (?) w Cracovii. Marek Pączek, rocznik 1985, jest w podobnej sytuacji co Uszalewski. Przez dwa lata nie zagrał w ekstraklasie ani minuty. I raczej nie zagra, w przeciwieństwie Michała Gliwy, który postanowił rozstać się z Cracovią i obecnie, tak się złożyło, jest zawodnikiem lidera ligi, warszawskiej Polonii.
A przecież nie piszę tych słów przeciwko Marcinowi Cabajowi, czy Sławkowi Olszewskiemu. Wszystko w profesjonalnym klubie powinno mieć swoje miejsce i swój czas, jednak najwyraźniej nie każdy w Cracovii rozumie na czym polega zarządzanie kadrą drużyny.
Spójrzmy prawdzie w oczy: mamy w Krakowie grupę piłkarzy w wieku 20-24 lata, którzy nie grają o żadna poważną stawkę. Co gorsza: nie rysują się przed nimi realne perspektywy gry gdziekolwiek wyżej. To nie sprzyja rozwojowi. Niedługo Ci zawodnicy sami chętnie z Cracovii odejdą. Byle gdzie, choćby i do drugiej, albo nawet trzeciej ligi. Bo czasem w takiej sytuacji trzeba zrobić krok w tył, by potem pójść kilka kroków do przodu.
A przecież czym innym jest pomylić się i odrzucić zawodnika po testach, w których nie zaprezentuje on całego swojego potencjału, a czym innym: mylić się permanentnie w stosunku do zawodników, których ? z każdym awansem ? za coraz większe pieniądze sprowadzało się do drużyny i obserwowało się przez długie miesiące, jeśli nie lata?
.
Wypożyczeni przez przypadek
Ratunkiem dla zawodników, którym nie daje się szansy w Cracovii mogą być wypożyczenia. Znowuż jednak trzeba się rozliczyć z faktami. Jak w Klubie działają wypożyczenia? Czy ktoś to kontroluje, czy ktoś interesuje się zawodnikami na wypożyczeniu? Do Stali Stalowa Wola wypożyczeni zostali Artur Szlężak i Kamil Karcz ? zawodnicy niewątpliwie utalentowani. To wypożyczenie jest dla nich szczęśliwym zrządzeniem losu. Tak właśnie: zrządzeniem losu, nie zaś zaplanowanym, długofalowym działaniem. Gdyby w Stalowej Woli nie pracował trener związany uprzednio z Cracovią zapewne o wypożyczeniu tych zawodników nikt by nie pomyślał.
Wcześniejsze sławne wypożyczenia miały miejsce w przypadku Łukasza Szczoczarza i Kacpra Tatary ? wypożyczonych do Stali Rzeszów. O ile Tatara nie przebił się do składu Stali, o tyle Szczoczarz został królem strzelców ówczesnej trzeciej ligi. Następnie obaj wrócili do Cracovii, gdzie Tatara znowu powędrował do drużyny Młodej Ekstraklasy, zaś Szczoczarz, mimo że prezentował się nieźle i strzelił nawet bramkę w meczu z Zagłębiem Lubin, został ponownie odesłany do niższej ligi. Tym razem trafił do Okocimskiego Brzesko, gdzie zbiera wysokie noty i kontynuuje strzelanie bramek.
Jest jeszcze przypadek Sebastiana Kurowskiego, który wypożyczony został do Kmity Zabierzów ?za karę? po jednym z wybryków ?pozasportowych?. Po dość udanym wypożyczeniu zawodnik powrócił do Cracovii, by nadal występować w Młodej Ekstraklasie.
System wypożyczeń? Stała współpraca, kluby ?satelickie?? Nie, tutaj niestety wypożyczeniami rządzi przypadek. I wszyscy się bardzo dziwią, że to takie nieszczęśliwe rządy.
.
Planowane inwestycje
Zamiast wyrzucania pieniędzy w błoto należało by się zastanowić nad tym, co można jeszcze poprawić. A można poprawić wiele i to stosunkowo niewielkim kosztem. Przede wszystkim Cracovia, w której tak dużo mówi się o czerpaniu z zachodnich wzorców, powinna podjąć współpracę z innymi klubami, grającymi w pierwszej, czy drugiej lidze ? najlepiej żeby była to współpraca z jednym tylko klubem, ale współpraca naprawdę bliska. Powinna to być kooperacja kompleksowa, z podpisaniem umowy, która gwarantowałaby Pasom przywództwo w tej ?unii?. Niby taki postulat brzmi zabawnie, ale doświadczenia są raczej smutne, niż śmieszne. Pierwsza próba takiej współpracy z Górnikiem Wieliczka skończyła się dla nas niezbyt szczęśliwie, dlatego tym razem wypada zabezpieczyć się na zapas.
Posiadanie klubu ?satelickiego? z prawdziwego zdarzenia powinno być w każdym razie podstawą funkcjonowania naszego systemu szkolenia młodzieży. I nie ma znaczenia w tym momencie, czy tym klubem będzie Kmita Zabierzów, Przebój Wolbrom, Górnik Wieliczka, czy Sandecja Nowy Sącz. Zresztą nawet gdyby ComArch zainwestował dodatkowe kilkaset tysięcy rocznie w dofinansowanie podupadających ekonomicznie Sandecji, czy Kmity, to per saldo byłby to dla wszystkich zysk i to ogromny. Jeśli podliczymy straty, jakie wynikły na przestrzeni ostatnich czterech lat z powodu braku klubu, z którym moglibyśmy taką wymianę zawodników prowadzić, to z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie to kwota co najmniej porównywalna do tej, którą wydaliśmy w tym sezonie na transfery ? a może nawet większa.
Oczywiście można sobie próbować radzić bez klubu ?satelickiego?. Tak też się da. Ale wypożyczenia muszą być przemyślane i planowane. Nie może być takiej sytuacji, że zawodnicy ?tułają się? przez trzy, czy cztery lata po grupach młodzieżowych, dochodzą do wieku lat 20-21 i dalej nikt nie wie co z nimi począć. I jeśli mowa o produkcji piłkarzy netto, to jak rozumiem chodzi o lokowanie kapitału w tych młodych zawodnikach, za których dajemy 100 tysięcy, żeby w przyszłości sprzedać ich za milion. Ale taka lokata kapitału, to żadna lokata, bo ten kapitał musi pracować. Żeby mógł pracować, musi być znany szerszej publiczności niż tylko kilkuset widzów spotkania Młodej Ekstraklasy. Nie można potencjału tych zawodników ?dusić? w ramach jakichkolwiek rozgrywek młodzieżowców, bo potem dziwimy się, dlaczego nam tak dużo brakuje do zachodnich klubów. Tam zawodnicy w wieku 21 lat grają w podstawowym składzie nie z konieczności i nie za karę, ale dlatego, że są lepsi. U nas zawodnik w wieku 21 lat ?jest młody i ma jeszcze czas na naukę?.
I właśnie to nastawienie trzeba zmienić. Tyle, że nie u zawodników, tylko u ludzi odpowiedzialnych za los i karierę tych chłopaków.
Depesz
Fot. Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Kibic1995
00:50 / 12.11.08
Zaloguj aby komentować