Gdzie szczekają...?
"Pamiętam, że jestem z Krakowa, pamiętam i mam to we krwi. Pamiętam te święte słowa: nigdy nie zejdę na psy!" . - Ten fragment z hymnu Macieja Maleńczuka niezmiennie co jakiś czas wywołuje historyczną histerię.
Cóż to takiego te "psy" o których śpiewają kibice Cracovii?
"Pies" w żargonie krakowskich kibiców to popularne określenie kibica, sportowca, działacza (niepotrzebne skreślić) Towarzystwa, które z własnego wyboru przez blisko pół wieku było w Polsce sztandarowym klubem sportowym najbardziej zbrodniczego obok faszyzmu systemu ludobójstwa i totalitarnej przemocy jaki kiedykolwiek powstał na naszej planecie!
Oczywiście można doszukiwać się w przedstawionej powyżej definicji czy w samym określeniu "pies" złośliwości, ale wcześniej warto spojrzeć choć przez chwilę na telegraficzny przegląd kreatur, które przez dziesięciolecia stały na czele i tworzyły haniebną historię klubu zwanego pieszczotliwie (od fuzji z komunistyczną milicją) "psiarnią".
.
.
Przez ponad cztery dekady - od 6 lutego 1949 roku (wkrótce rocznica!), gdy owo Towarzystwo wstąpiło ochotniczo (sic!) pod skrzydła UBecji, do 1990 roku - na czele tej organizacji stało 10 prezesów. 9 z nich było funkcjonariuszami Urzędu (Służby) Bezpieczeństwa lub jej zwierzchnikami. Nie można napisać, że wszyscy byli ubekami, bo... o dziesiątym brak danych.
8 z 10 ówczesnych prezesów Towarzystwa rozpoczynało błyskotliwe kariery w antypolskim resorcie w czasach najokrutniejszych zbrodni stalinowskich - katowali żołnierzy Armii Krajowej, zwalczali antykomunistyczną partyzantkę, kierowali obozami pracy, wykonywali tzw. zadania specjalne, wydawali rozkazy strzelania do robotników...
Zdobytą w resorcie wiedzę i zawodowe doświadczenie z powodzeniem przenosili na grunt sportowy produkując dla Towarzystwa setki tytułów i gromadząc w klubowych skarbcach tony medali i pucharów ze skutecznością o jakiej dzisiejszy "Fryzjer" mógłby tylko pomarzyć...
Obecnie tradycyjne związki klubu z komunistyczną bezpieką pielęgnuje aktualny prezes Towarzystwa, emerytowany pułkownik Milicji Obywatelskiej, który drogę do tej godności rozpoczynał - jakże by inaczej! - w Służbie Bezpieczeństwa...
Haniebne karty w historii Towarzystwa nie powstały tylko w czasach komunizmu. Nim w klubowych gabinetach zbudowanych przymusową pracą więźniów komunistycznych obozów postawiono ołtarze z portretami Stalina i Bieruta; ba! nawet zanim Adolf Hitler wpadł na szaleńczy pomysł wybudowania w Oświęcimiu fabryki śmierci działacze Towarzystwa już wtedy walczyli o wprowadzenie w polskim sporcie tzw. paragrafu aryjskiego czyli wykluczenia z PZPN klubów, sędziów i piłkarzy nie-chrześcijan.
Wyprzedzić Hitlera wprawdzie się nie udało (przeszkodziła Cracovia), ale "wielopokoleniowa tradycja" (to oficjalne określenie) jest nadal pieczołowicie kultywowana. Na przykład wtedy, gdy po nieudanym meczu piłkarze dadzą komendę sforze wściekłych kibiców i wspólnie z nimi zaśpiewają "Zawsze nad Wami, pierdolonymi Żydami!". A potem fani w klatce z pianą na ustach zawyją niedwuznacznie: "Do pieca!"...
PS. Nieprzypadkowo ani raz w powyższym tekście nie padła nazwa klubu, który zszedł na haniebną drogę przed którą roztropnie przestrzega kibiców Cracovii hymn Maleńczuka. Bo i po co?
Wystarczy zanucić: "Nigdy nie zejdę na psy!" i... posłuchać gdzie szczekają.
Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Hmm
qwerty
00:50 / 16.01.10
Zaloguj aby komentować