Bob Dylan na stadionie Cracovii!

dylan-2

Onegdaj Leszek Mazan poszerzył bibliografię Cracovii o napisaną z przymrużeniem oka historię niebanalnych zdarzeń związanych w jakiś sposób z Cracovią. Dzięki niemu w "Pochowajcie mnie na polu karnym Cracovii" zapomniana niemal historia fakira, który kazał się zakopać na stadionie Pasów, bawi nas do dziś. Dowiadujemy się też na przykład jak wywołano pierwsze zamieszki w 1910 roku z powodu brutalnego faulu na bramkarzu Pasów. Ta i masa innych barwnych historyjek zawiodły mnie do wzmianki na temat koncertu żywej legendy muzyki - amerykańskiego barda - Boba Dylana, jaki odbył się na stadionie Cracovii 1994 roku.

Twórczość Dylana co prawda znałem "o tyle, o ile", a jego fanem nazwać się nie mogłem, ale jako że w tamtych czasach, kiedy w moim nastoletnim sercu Cracovia już władała bez reszty, wszystko co się z nią wiązało było dla mnie w oczywisty sposób ważne.

.

dylan-2

.

Bilet kupiłem i 17 lipca 1994 roku stawiłem się odpowiednio wcześniej na naszym stadionie. Na pamiątkę moja dziewczyna strzeliła mi fotkę z budynkiem klubowym w tle. Na budynku (zobacz zdjęcie) wisiał baner KS Cracovia a tuż nad nim o wiele mniejszy baner z napisem - Bob Dylan.

Na stadion dostałem się bez specjalnego problemu, bo i frekwencja na tym koncercie nie była rewelacyjna. Sztuka przegrała chyba paradoksalnie z... piłką nożną, bo tego dnia Brazylia grała finał z Włochami o Złotą Nike. Leszek Mazan w swojej książeczce czy Marek Pampuch w Monografii 100-lecia Cracovii piszą o 25.000 rozentuzjazmowanych widzów... Nic bardziej mylnego - niestety.

Choć sam spodziewałem się niezliczonych tłumów, na stadionie pojawiło się... może 3.000 fanów. Niedzielne popołudnie zapowiadało się jako wspaniały muzyczny piknik, można było sobie nawet poujeżdżać sztucznego byka ustawionego za bramką od strony ul. Kraszewskiego.

Cały dzień panowała piękna letnia pogoda, którą mogę pamiętać tylko dzięki zdjęciom z tego dnia. Przedpołudnie spędziłem wtedy na Rynku Głównym. Tam właśnie, może dwie bramy w prawo od "Piwnicy pod Baranami", w podworcu po schodkach w dół były "flipery", na których spędzali sporo czasu kibice Pasów, wyskakując co jakiś czas na górę, by w Rynku panowała Cracovia... Choć może było to parę lat później...? Cóż, trochę czasu już minęło.

.

dylan-5

.

"Piwnica pod Baranami" posłużyła tu jako punkt odniesienia nie przypadkowo. Wśród moich zdjęć z dnia koncertu znalazłem uwiecznionego Piotra Skrzyneckiego i Zbigniewa Preisnera wchodzących na murawę stadionu Cracovii, by wmieszać się w tłumek oczekujących pod sceną na Boba Dylana fanów.

Część widzów zajęła trybuny na wprost sceny, na łuku, część obsiadła trybuny po bokach sceny, ale było ich mniej więcej tylu, ilu zaglądało wtedy na mecze Pasów, czyli niewielu. Pod sceną może 2000 osób siedziało na trawie, pilnując swoich miejsc, jak najbliżej sceny.

Im bliżej było do występu, tym niebo nad stadionem stawało się ciemniejsze. Bynajmniej nie ze względu na porę. Dylan z zespołem zaczął z opóźnieniem co w tamtych czasach było swoistą normą. Zebrani fani spijali wręcz ze sceny muzykę i teksty, gdy... pogoda całkowicie załamała się w trakcie koncertu i letnia burza, a właściwie oberwanie chmury, zalało strugami wody dosłownie wszystko. Niebo jaśniało od piorunów. Fani wytrzymaliby pod sceną na pewno, ale muzykom groziło porażenie prądem bo woda lała się ciurkiem i mimo zadaszenia , jej kaskady przelewały się przez scenę i umieszczony na niej sprzęt. Koncert przerwano, a Bob Dylan dokończył występ solo jedynie z akustyczną gitarą i mikrofonem.

.

dylan-3

.

Pamiętam też, że jako jeden z niewielu tego dnia znający doskonale topografię terenu, schroniłem się przed ulewą w toaletach, po których już od dawna nie ma śladu, a które zlokalizowane były pod ziemią za stadionem od strony ul. Kraszewskiego. Byłem tak przemoczony jak jeszcze nigdy dotąd i już nigdy potem.

Czemu właśnie o tym wydarzeniu wspominam właśnie dziś? W dużej mierze dzięki temu, że mój kolega kryjący się w pasiackiej sieci pod pseudonimem Rock niedawno przywołał w rozmowie temat tego koncertu, czym skłonił mnie do odgrzebania starych fotografii.

Po trosze do wspominków skłoniła mnie też budowa nowego stadionu Cracovii, którego jedna z trybun jest specjalnie przystosowana do występów gwiazd pokroju Boba Dylana. W konstrukcji Trybuny Zachodniej jest bowiem wbudowana rozkładana scena pokaźnych rozmiarów, a nowa arena Cracovii może stać się nie tylko areną niezapomnianych sportowych przeżyć, ale i miejscem wspaniałych spektakli, nie tylko muzycznych.

Sam gwiazdor tamtego wieczoru miał po tym koncercie powiedzieć: "To był najlepszy show w moim życiu... i dla najlepszych słuchaczy." I choć dla mnie koncert Dylana będzie na zawsze fajnym przeżyciem, to jednak jest to przeżycie ściśle związane ze stadionem Cracovii. Dla rzeszy jego fanów, którzy zmokli wtedy na Cracovii, na pewno jest to niezapomniane muzyczne przeżycie związane z jednym z ważniejszych amerykańskich artystów wszech czasów.

.

dylan-4

.

A tylko my - kibice Cracovii wiemy w czym mogła tkwić tajemnica tego niezwykłego metafizycznego koncertu Boba Dylana. Ilu z nas w tamtych czasach chodziło na stadion zupełnie prywatnie "podładować akumulatory", pospacerować w tygodniu, zrobić rundkę po koronie stadionu. Był całkowicie niestrzeżonym kawałkiem ziemi w centrum miasta...

Ta niesamowita energia, jaką to miejsce ma w sobie, niemierzalna, niewymierna, ale odczuwalna i niezaprzeczalna, może miała również wtrącić swoje 3 grosze tego wieczoru? Energia w służbie sztuki. Sztuki zaklętej w piłce nożnej, ale czemu nie sztuki zaklętej w muzyce, w widowiskach artystycznych.

A czy mając podobny argument trudno będzie ściągać wybitnych artystów na stadion z taaaką energią, skoro sam Bob Dylan grał właśnie tu, i tak doskonale się tu odnalazł...? Na pewno nie!

Craco

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Mecz w III lidze...

Ja pamiętam taki mecz w trzeciej lidze podczas którego lało jak cholera,pamiętam że był to bardzo słaby sezon Cracovii i na całym stadionie było obecnych tylko 300 fanów(spartan:)Wszyscy schronili się na trybunie honorowej...Przed meczem musiałem lecieć jeszcze do baraku oddać stary identyfikator bo nie miałem nowego,ale dzięki tej ulewie z łaski mnie wpuścili:)

Zaloguj aby komentować

Pasy - Jeziorak Iława

Pamiętny mokry mecz Pasy - Jeziorak Iława. wtedy to dopiero lało. Wszyscy stali pod rozwieszoną między sektorami flagą..

Zaloguj aby komentować

oberwanie chmury

Jeśli chodzi o przemoknięcie do suchej nitki na naszym stadionie, to pamiętam taki mecz w 2 lidze, na początku lat 90-tych, niestety przegrany ze Stomilem Olsztyn. Podczas drugiej połowy przeszło prawdziwe oberwanie chmury, mecz przerwano na kilkanaście minut... Ale wtedy przemokłem, brrrrr... I nie tylko ja, bo o ile pamiętam, byliśmy w tamtym sezonie beniaminkiem i frekwencja była wysoka na tym meczu!

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.