#SiemionOdSerca: Taki start rundy to ja rozumiem!

siemion-gorale-tytko

Ogólnie można się rozpływać w pochwałach. Wygraliśmy 6:0. a mogliśmy wygrać nawet wyżej. Gdyby mi ktoś przed meczem zasugerował taki wynik to bym go wyśmiał, a cieszyłbym się nawet ze skromnego 1:0 – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii.

Całkiem nowy początek

Przed pierwszym meczem wiosny byłem strasznie "nakręcony", w głowie siedziało mi wiele pytań. Byliśmy chyba wszyscy przekonani, że wszystko będzie inaczej, ale nie bardzo wiedzieliśmy jak dokładnie.

Na mecz przyjechałem dużo wcześniej i przeżyłem pierwsze bardzo pozytywne zaskoczenie w postaci strefy kibica przed stadionem. Marketing w ogóle pokazał, że dzień meczowy może wyglądać "odświętnie", że da się dużo wcześniej rozpocząć jego przygotowanie, że jest pewien zamysł, pewien proces budowy wizerunku Klubu, który wszystkim nam się będzie podobał.

Mimo, że mamy natłok pozytywnych informacji to jeszcze przed samym starciem z Radomiakiem jakby ktoś nam na serca miód wylewał - bo przecież wcześniej czegoś takiego (od dawna) nie było, żeby ktoś w Klubie chciał coś realnie zrobić tylko dla nas, dla Kibiców. Trochę szok.

siemion-gorale-tytko

Po wejściu na stadion też było widać, że ta pozytywna atmosfera, ten rozbudzony optymizm trochę w nas zaczyna buzować. Sektor D był właściwie pełny i widać, że "wiara w narodzie" odżywa. Wszyscy widzą zmiany i mają nadzieję, że pójdzie to wszystko w lepszą stronę niż do tej pory - aż ma się ochotę w tym uczestniczyć. Miałem też wrażenie, że sporo ludzi w minioną sobotę pojawiło się przy Kałuży właśnie z tego powodu, czyli by uczestniczyć w "nowym otwarciu".

Przewijał się oczywiście temat pewnych "niedoborów transferowych", o których ciężko zapomnieć, natomiast to nie był też temat wiodący, bo wiodąca była jednak nuta optymistyczna.

Co więcej, nasze euforyczne stany przedmeczowe po dwudziestu minutach rywalizacji z Radomiakiem zostaliśmy już prawie usatysfakcjonowani. Pierwsze zagranie: czerwona kartka dla rywali (na szczęście bez konsekwencji dla Sokołowskiego), potem dwie szybkie bramki i mecz, który od początku do końca "Pasy" miały pod kontrolą.

Muszę tu się jeszcze zatrzymać na moment przy tym pierwszym golu, bo "Jaro" zanotował cudowne trafienie. Bramki mogą być różne i nie raz udają się zawodnikom piękne uderzenia, ale w tym przypadku cały zamysł i wykonanie - kierunkowe przyjęcie lewą nogą z jednoczesnym przygotowaniem sobie piłki pod strzał, a następnie uderzenie wewnętrzną częścią stopy tuż przy słupku - chapeau bas, Panie Piłkarzu!

Druga sprawa: często mówi się, że przeciwko dziesięciu zawodnikom gra się trudno, bo oni stoją na własnej połowie i wszyscy zajmują się tylko bronieniem. Ta szybko strzelona bramka, a potem i druga, sprawiły, że Radomiak nie miał już czego bronić, więc spotkanie ułożyło się dla nas naprawdę świetnie.
A im dalej w las tym dla Radomiaka było tylko ciemniej. A dla nas: tylko lepiej!
Jedna bramka ładniejsza od drugiej i mega się cieszę, że bramki strzelali także nasi ofensywnie zawodnicy. Zabrakło mi tylko gola "Rakiego", choć w pierwszej połowie raz pięknie uderzył. Ale ogólnie, gdy gra się taki mecz, to nie ma się do czego doczepić i trzeba napisać, że wszyscy zagrali dobrze. Może poza tymi dwoma błędami, popełnionymi przez Virgila w pierwszej połowie naprawdę nie zaliczyliśmy żadnych wpadek.

Królem meczu został według mnie Paweł Jaroszyński, no bo jak inaczej do tego podejść, gdy wahadłowy kończy grę z dwoma golami i asystą? Bohaterów można by jednak wymienić więcej: fantastyczny mecz zagrał Källman, fantastyczny mecz zagrał Makuch, także i Kakabadze... 

Dziegciu trzeba mocno poszukiwać...

Ogólnie można się rozpływać w pochwałach. Wygraliśmy 6:0. a mogliśmy wygrać nawet wyżej. Gdyby mi ktoś przed meczem zasugerował taki wynik to bym go wyśmiał, a cieszyłbym się nawet ze skromnego 1:0. Tymczasem rzeczywistość przerosła znacząco nasze oczekiwania i zdaje się, że ostatni raz tak wysoko wygraliśmy w Ekstraklasie przy Kałuży przed około 8 laty z Koroną Kielce, za czasu pierwszego pobytu trenera Zielińskiego w Cracovii.

Zabawa na trybunach przez całe spotkanie była więc przednia - mieliśmy co fetować, mieliśmy z czego się cieszyć.

Żebyśmy jednak od tych nadmiarów słodkości nie oszaleli to dodam jedną, małą łyżeczkę dziegciu: doceniam debiut Fabiana Bzdyla, ale zabrakło mi w sobotę wejścia Filipa Rózgi. Nieczęsto zdarzają nam się takie wyniki i nieczęsto możemy wpuścić naszych młodzieżowców przy wysokim prowadzeniu. A przecież warto byłoby zapunktować w JuniorPRO, gdzie jesteśmy trochę zapóźnieni. Tego jednego mi trochę brakowało.

No i najgorsza rzecz jaka nam się przydarzyła tego dnia: żółte kartki, które obejrzeli Skovgaard i Ghiță - to jest realne osłabienie, realna strata, z jaką będziemy musieli się zmierzyć za tydzień, gdy zagramy z Zagłębiem Lubin. Wiemy jaka jest nasza sytuacja ze zmiennikami, więc na pewno przemeblowanie defensywy będzie stanowiło dla naszego szkoleniowca pewną zagwozdkę.

Niespotykanie spokojny tydzień

Skoro, mimo wyszukania kilku problemów, uznać należy jednak, że jest super to wypada zapytać: czym przyjdzie nam się teraz martwić? Bo przecież kibic Cracovii nie byłby kibicem Cracovii, gdyby nie miał dyżurnych zmartwień. Otóż teraz martwić się powinniśmy przede wszystkim tym, czy uda nam się tak wysoką formę utrzymać do lata.

Zaczęliśmy "z wysokiego C", rozbudzając oczekiwania, które już nam trochę przygasły jeśli chodzi o ten sezon. Jeśli tak - jeśli "Pasy" przez kolejne rywalizacje przejdą z równie wielkim, burzowym impetem jak przez Radomiaka to chętnie odwołam moje słowa i przeproszę za czarnowidztwo przewidywania walki o ligowy byt do samego końca rozgrywek. Daj Boże, żebyśmy na koniec marca mogli czuć się utrzymani! Ja chciałem opisać nasze perspektywy realnie, a jeśli okaże się, że jest lepiej to naprawdę będę skakał z radości.

Chociaż także i trener Jacek Zieliński przestrzegał przed zbytnim hurraoptymizmem zauważając, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Także i nowy Prezes, Pan Mateusz Dróźdż w pomeczowej rozmowie telewizyjnej zwracał uwagę na fakt, że wygrana z Radomiakiem nie może spowodować osiadania na laurach i przypomniał, że Klub chce jeszcze wykonać transfery, które wzmocnią tą kadrę. Cieszę się, że Pan Prezes to dostrzega.

Tak trzymać!

Chciałem pochwalić sektor rodzinny, a także akcję zorganizowaną z Klubem pod hasłem "Cracoviacy i Górale". Spisali się też Opravcy, którzy przygotowali flagi na "machajkach", dopisał doping. Mega radość, że to wszystko zaczyna iść we właściwym kierunku.

Dalej jednak chciałem z tego miejsca wezwać kibiców "Pasów", żeby chodzili na mecze. Ja bym na ich miejscu mega żałował, że nie byłem na takim meczu jak ten z Radomiakiem.

Łakniemy takich sukcesów, takich zwycięstw i trzymamy kciuki za Prezesa, za cały sztab szkoleniowy i za piłkarzy, aby ten kurs udało się utrzymać. Budować na nowo Klub i podnosić go ze zgliszczy, które pozostawił po sobie wiceprezes Jakub T. nie jest zadaniem prostym, ale cieszę się, że podjęła się tego zadania osoba, która nie ma ochoty zasypiać gruszek w popiele. Ile można zrobić przez kilka tygodni? Pewnie niewiele, a jednak zmiany, które JUŻ zaszły były widoczne dosłownie na każdym kroku. 

I oby tak dalej.

Tomasz Siemieniec „Siemion”

Od redakcji:  

  • #SiemionOdSerca  – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
  • Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst  na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.