#SiemionOdSerca: Punkt zyskany - bardziej niż dwa stracone
- Liczyłem, że w meczach z drużynami "z dołu" zdobędziemy trzy komplety punktów. Teraz, patrząc w perspektywie na mecz we Wrocławiu z outsiderem, znów zaczynam się obawiać. Drużyna "Wojskowych" w końcu musi się na kimś przełamać i pewnie niejeden kibic Cracovii już ma w głowie taką myśl: "No na kim się ma przełamać, jak nie na nas?" – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Przed meczem bardzo się obawiałem starcia ze Stalą. Nie wiem - to był chyba jakiś instynkt, jakby coś mi mówiło, że coś może pójść nie tak. Kiedy przyjechali do nas kibice Stali, gdy ich gościliśmy i rozmawialiśmy to oni jasno wypowiadali się, że remis "biorą w ciemno". A ja z kolei mówiłem, że choć bardzo chcę zwycięstwa Cracovii, to jednak sądzę, że faktycznie możemy pogubić te punkty.
I o ile pierwsze kilkanaście minut spotkania wyglądało jeszcze z naszej strony nieźle, to już w drugim kwadransie uwidoczniała się przewaga Stali. Mielczanie wszystkie piłki wyprowadzali od bramkarza, nie panikowali pod presją, rozgrywali wszystko podaniem, a my nie umieliśmy się kompletnie zorganizować, żeby jakoś się temu przeciwstawić.
Przy bramce widziałem dokładnie jak ta akcja się zaczynała: próbowaliśmy założyć pressing w ich prawym rogu, przy polu karnym, a oni nas "wyklepali" (było 3 na 3), Dadok wyprowadził piłkę przez środek boiska, zagrał do skrzydła, my znowu dołożyliśmy nieudolny pressing i poszła groźna kontra po skrzydle zakończona centrą.
Gdy ja siedząc w sektorze D - po przeciwnej stronie - widziałem jak Glik wybija piłkę tuż przed wybiegającym bramkarzem i ta piłka spadła przed pole karne wprost pod nogi nabiegającego zawodnika Stali powiedziałam do kolegi stojącego obok, że będzie bramka.
Bez Kakabadzego mamy problem
Fakt, trzeba przyznać, że tego dnia Mielec zagrał bardzo dobrze. Widać było, że mają nas "rozczytanych" i wiedza jak mają grać. Przy czym to nie było tak, że oni nam przeszkadzali, lecz po prostu "grali swoje". Przeprowadzali piłkę do bocznych sektorów, oddawali bardzo dużo centr, które były wybijane. Myśmy przez większą część pierwszej połowy wyglądali raczej na zagubionych.
Uważam, że w tym meczu - a zwłaszcza w jego pierwszej odsłonie - zobaczyliśmy jak ważny na wahadle jest Kakabadze. W obliczu jego nieobecności trener zdecydował się na jakieś dziwaczne roszady w składzie i przestawił Olafssona na prawą stronę, gdzie ten wyglądał fatalnie, nie było go w ogóle widać.
Tymczasem na ławce pozostawił Janasika, który nominalnie mógłby tam zagrać. Były gracz Śląska dostał tym samym jasny sygnał, że zagra jak już kompletnie nikogo w to miejsce nie będzie można postawić. A Olafsson też został "zmaltretowany" tym wystawieniem go na zupełnie obcej pozycji, na której jego atut - lewa noga - stał się wadą. Uważam, że były to błędne decyzje.
Przed sezonem mówiłem, że potrzebni nam są wahadłowi, że nam ich brakuje - nie zostali oni zakupieni, w dodatku pozbyliśmy się jeszcze Jaroszyńskiego, który mógłby zagrać na tej pozycji no i teraz "odbija nam się to czkawką". W sytuacji, gdy zawodnik wypada nam z powodu kartki - a nie kontuzji! - już od razu mamy problem i musimy kombinować, wymyślać niestworzone rzeczy. Drugim piłkarzem, którego brak bardzo nam doskwierał był oczywiście Rózga.
Trójka przewodnia
Mnie się w tym meczu podobało trzech zawodników (kolejność ieprzypadkowa): Källman - jedyny zawodnik, który harował w ofensywie, Ghiță - który brał na siebie grę, chętnie pchał się nawet do ofensywny, żeby przełamać niemoc zespołu, a także Maigaard - grający po prostu na swoim dobrym poziomie. Niestety, w przekroju całego meczu to było zbyt mało, żeby zwyciężyć.
A patrząc z perspektywy całego meczu uważam, że do lepszej gry napędziły nas dopiero zmiany w drugiej połowie i wreszcie ten przypadkowy karny w 82. minucie. Oczywiście karny był ewidentny - po obejrzeniu przez VAR - natomiast nie zmienia to mojej opinii, że sam mecz w naszym wykonaniu był słaby.
Nie potrafiliśmy dołożyć nic od siebie, Stal miała nas dobrze rozczytanych. Dopiero po zmianach w drugiej połowie zaczęliśmy wyglądać ciut lepiej, a w końcówce poszliśmy do przodu bardziej.
Na koniec wypadałoby też powiedzieć, że sędzia tego spotkania nie radził sobie kompletnie z jego ogarnianiem - podejmował złe decyzje, niepotrzebnie przerywał akcje, odgwizdywał niekiedy urojone faule, lub też nie dawał kartek. A przede wszystkim kompletnie nie radził sobie z ostentacyjną od samego początku grą na czas bramkarza Stali.
Uważam, że powinien być wprowadzony w związku z tym restrykcyjny przepis: jedno upomnienie, drugie upomnienie, a trzecie upomnienie równa się kartka. To musi być egzekwowane w sposób jasny, stanowczy, przejrzysty, nie budzący wątpliwości.
Mecz w naszym wykonaniu uznaję więc za nieudany i jedne z czego się cieszę to to, że go zremisowaliśmy. Ja byłem już pogodzony z tym, że ten mecz przegramy, więc dla mnie zdobyliśmy punkt, a nie straciliśmy dwa.
Bardziej podobał mi się mecz w Radomiu, niż ten ze Stalą - jest to moje subiektywne odczucie. I wiem, że statystyki wskazują na coś zgoła odmiennego - bo wszystkie statystyki od xG (pięć razy większe od Stali), aż po sytuacje bramkowe i strzały na bramkę wskazywały po meczu ze Mielcem zdecydowanie na nas.
Ale one stoją w sprzeczności z moim odbiorem tego meczu. Mnie się ten mecz nie podobał i z jego przebiegu cieszę się, że zdołaliśmy go nie przegrać.
Czy będziemy znów pragmatyczni?
Liczyłem, że w meczach z drużynami "z dołu" zdobędziemy trzy komplety punktów. Teraz, patrząc w perspektywie na mecz we Wrocławiu z outsiderem, znów zaczynam się obawiać. Drużyna "Wojskowych" w końcu musi się na kimś przełamać i pewnie niejeden kibic Cracovii już ma w głowie taką myśl: "No na kim się ma przełamać, jak nie na nas?".
Natomiast teraz wszystko w rękach sztabu trenerskiego, od którego zależy, czy podniosą drużynę po tym meczu.
Na pewno bardzo trzeba popracować nad wahadłowymi: Olafsson słaby mecz nie na swojej pozycji, Janasik widać było, że jak wszedł to chciał coś pokazać, ale chyba chciał za bardzo, przez co miał straty, nieudany decyzje, miał dużo nieudanych zagrań. A ja pamiętam Janasika ze Śląska i wtedy to był zawodnik, który mi się podobał.
Trener Kroczek ma tydzień na to, żeby podnieść tych zawodników i zagrać dużo lepszy mecz we Wrocławiu. My takie mecze jak ze Stalą musimy wygrywać, jeśli chcemy celować w lokaty w górnej części tabeli. Śląsk dalej nie gra cudów, jest na dnie, ale to jest dla nas kolejny mecz "do przepchnięcia" - pojechać, zagrać, zapomnieć".
Musimy być taką drużyną, która jest pragmatyczna - czasami po słabym meczu potrafiącą wygrać 1:0. W poprzedniej kolejce Korona zagrała niezły mecz, ale Lech potrafił strzelić o jedną więcej bramkę niż "Scyzoryki", więc za chwilę wszyscy zapomną, że był to słabszy mecz w wykonaniu Lecha. Liczą się punkty.
Jestem mimo wszystko optymistą: po kartce wrócą: Rózga (mówiłem przed sezonem, że musi się tych kartek wystrzegać) oraz Kakabadze. Jeśli chodzi o młodzieżowców - też ważny temat - teraz na szczycie jest Rózga, potem dużo, dużo niżej Biedrzycki, a za Biedrzyckim to w ogóle nie widzę kolejnych, którzy mogliby pretendować do grania w pierwszym zespole (nie licząc kontuzjowanego Śmiglewskiego).
To jest prztyczek w nos dla sztabu i zarządu, że jeśli mierzymy w wyższe cele, to tych młodzieżowców musi być trzech, lub czterech. Chyba, że nas stać na zapłacenie kary.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.