#SiemionOdSerca: Pochwały i zdziwienia

#SiemionOdSerca-Majewski

Powrót Stefana Majewskiego? Dla mnie to jakieś nieporozumienie. Czy on będzie nadzorcą trenera i wiceprezesa Probierza, czy jego podwładnym? – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.

Marketingowo stajemy na nogi

Na początku pochwały. Zacznę jednak nie od pochwał dla drużyny, ale dla naszego działu marketingu i sklepiku klubowego. Dla marketingu: bo wydaje mi się, że powolutku udaje mu się wracać na stare tory sprzed lat. Coś więcej się dzieje, zaczyna być tworzony jakiś pozytywny PR- klubu. Na pewno fajnym tego elementem była uroczystość wmurowania tablicy upamiętniającej Ignacego Książka. Jedyne czego mi tu brakuje to zapowiedź jakiegoś ciągu dalszego, ale mam nadzieję, że on też nastąpi. Chciałbym aby odbyło się to w ten sposób, że OK: najpierw wmurowaliśmy tablicę Pana Ignacego przy stadionie na Kałuży, a później nadamy jego imię ośrodkowi Cracovia Training Center w Rącznej.

Cieszyć musi w każdym razie, że te nasze największe ikony – także te, które odpowiadały za wychowanie całych pokoleń Pasiaków – są należycie upamiętniane. To jest element naszej "ideologii Cracovii". Dlatego pójście za ciosem byłoby wskazane, bo Ignacy Książek jest wprost wymarzonym patronem dla Rącznej i byłoby to owego upamiętniania wspaniałe dopełnienie.

#SiemionOdSerca-Majewski

Podoba mi się też w działaniach marketingu kilka innych rzeczy, między innymi te wywiady ze znanymi, medialnymi kibicami Cracovii. Bardzo fajnym elementem były też te pamiątkowe gazety związane z Mistrzostwem Polski, które pojawiły się na stadionie w meczu z Wartą. Oby w tym kierunku dalej szedł nasz marketing, oby ożywiały się i mnożyły na potęgę te dobre działania. Takie rzeczy zawsze się kibicom podobają, a im więcej tych rzeczy – tym też mniej niepotrzebnej propagandy.

Co do sklepiku to musze pochwalić nowe koszulki: lepiej późno, niż wcale, a koszulki naprawdę są ekstra. 115-cie z tyłu – to na pewno jest rarytas i uważam, że każdy kibic powinien spróbować na swoją "złota koszulkę" zapolować. Do tego pojawiła się też cała seria pamiątek wydana z okazji zdobycia pierwszego Mistrza Polski.

Duży szacunek za te kilka rzeczy!

Dobrze się dzieje w temacie młodzieży

Drużyna U-18 wprawdzie niespodziewanie przegrała 1:4 w Rzeszowie, ale mimo to zachowała pozycję lidera tabeli. U-17 z kolei zremisowała u siebie z Motorem – trochę pechowo, bo w ostatniej minucie czasu doliczonego – i zajmuje pozycję wicelidera.

Bardzo podoba mi się zwłaszcza zespół prowadzony przez Wojtka Ankowskiego: gra bardzo równo, ma kilka ciekawych postaci w składzie. Myślę, że Wojtek jeszcze większy stempel odciśnie na zespole po okresie przygotowawczym, a może pojawią się jeszcze jakieś ciekawe transfery wzmacniające – oby trener taką pomoc również otrzymał. Ale idzie to wszystko w dobrym kierunku.

Są to wyniki od dawna nie widziane: oba zespoły młodzieżowe idą "łeb w łeb" i walczą o najwyższe laury, czego nie można po prostu nie zauważać, czy pomijać. To jest jakiś dobry prognostyk, ważny prognostyk na przyszłość.

Na dodatek dobry tor utrzymują także rezerwy, które w zasadzie bez jakichkolwiek wzmocnień z pierwszej drużyny wywiozły z Łagowa cenny remis w meczu na szczycie i zrównały się punktowo z prowadzącą w tabeli Siarką Tarnobrzeg. Oczywiście sezon polega na tym, że na pewno będą wzloty i upadki, ale to zgodne okupowanie szczytu tabeli przez nasze zespoły to miód na pasiaste serca.

Piszę też o tym na początku – przed poruszaniem tematu pierwszego zespołu – bo to jest czas, w którym trzeba pochwalić pracę z młodzieżą w tej rundzie.

Wszystkie drużyny wyglądają fajnie i oby ten trend się utrzymał!

Zdziwienie tygodnia: powrót Stefana Majewskiego

Zanim jeszcze przejdę do meczu, to chciałem poruszyć trzeci temat, który nazwałbym "zdziwieniem tygodnia". Zdziwienie totalne, totalne zaskoczenie. Ja bym to jeszcze był w stanie zrozumieć, gdyby ten powrót nastąpił pięć, czy sześć lat temu – wtedy mógłbym przypuszczać, że ściągamy do Cracovii pana Majewskiego, bo w PZPN-ie ma wielu znajomych i jest osoba obytą i mówiąc bez owijania w bawełnę "do czegoś się może przydać". Ale teraz – gdy następują w PZPN-ie zmiany pokoleniowe, gdy zmienił się cały zarząd? Za parę miesięcy okazać się może, że pan Majewski w PZPN-ie nie będzie już znał nikogo.

Nie rozumiem tego ruchu, tym bardziej, że nie przypominam sobie, aby pan Majewski w jakimkolwiek klubie sportowym sprawował kiedykolwiek stanowisko dyrektora sportowego, nie zajmował się takimi rzeczami. I ja teraz miałbym uwierzyć, że będąc w takim wieku Stefan Majewski będzie się uczył nowego fachu? No troszeczkę chyba już na to za późno.

Dodałbym do tego wszystkiego jeszcze jedną sprawę, a mianowicie to w jakiej atmosferze pan Majewski żegnał się z Cracovią – nie była to osoba popularna wśród kibiców, ani też wśród dziennikarzy. Trudno mówić, że trener Majewski był też związany z jakimiś wybitnymi sukcesami Pasów, natomiast gdy już "przyśrubował" zespół do dna tabeli to na amen.

Podsumowując: jest to dla mnie jakieś nieporozumienie, nie rozumiem tego, nie potrafię sobie tego w żaden sposób ułożyć. Oby to wyglądało inaczej, niż się spodziewam, ale nie mam wielkich oczekiwań co do tego akurat ruchu kadrowego.

I jeszcze jedna rzecz w tej sprawie: nie dostaliśmy jasnej informacji jakie będzie umiejscowienie dyrektora Majewskiego w hierarchii klubu: czy on będzie nadzorcą trenera i wiceprezesa Probierza, czy jego podwładnym? Słyszałem sformułowanie, że pan Majewski "przejmuje wszystkie obowiązki dyrektora sportowego", no ale ja bym chciał jednak wiedzieć jakie to dokładnie obowiązki. A poza tym chciałbym też wiedzieć co się w międzyczasie wydarzyło z panem Mosórem, który też przecież w czerwcu 2017 został dyrektorem sportowym.

Gubię się w tym wszystkim, rodzi się z tego straszny galimatias: mamy całą masę dyrektorów, struktura klubu rośnie, ale trudno mi napisać, że staje się dzięki temu bardziej czytelna.

Niechże ktoś na następnej konferencji wyjdzie i jakoś to wszystkim wyjaśni!

O meczu z Wartą

Mecz z Wartą był dla nas w pewnym sensie wyjątkowy, bo po raz pierwszy od pierwszej kolejki obecnego sezonu i spotkania z Górnikiem Łęczna można było powiedzieć, że jesteśmy zdecydowanym faworytem. Co ważne: tym razem wywiązaliśmy się z tej roli dobrze.

Zaczynając od składu: trochę zaskoczył mnie skład i zaczynam się obawiać, czy nie wracamy po cichu do systemu od tytułem "mało Polaków". Trudno mi powiedzieć na ile ta sytuacja została spowodowana kontuzjami – czy gdyby nie uraz Knapa to wyszedłby w podstawowym składzie zamiast Rasmussena? Być może tak. Zobaczymy, czy w kolejnych spotkaniach tych trzech Polaków znowu zagości w pierwszym składzie.

Obrona jest obecnie w zasadzie trudna do podważania. Skład w którym wychodzą Râpă i Pestka na bokach i dwaj – nasi jedyni! – środkowi obrońcy, czyli Jugasem i Rodinem jest w tym momencie optymalny. Nie mamy lepszych alternatyw.

W drugiej linii było trochę udziwnień. Pierwsza jedenastka składała się z: Hanci i Rakoczego na skrzydłach, Rasmussena w środki, Pellego na ofensywnym pomocniku i Sadikovića na defensywnym. W napadzie też zaskoczenie: Rivaldinho.

Co do to Rivaldo Juniora to napiszę po raz kolejny: jestem przekonany, że więcej dałby nam teraz Piszczek, który jest szybszy, jest typem "walczaka". Rivaldinho nie można odmówić chęci, ale za to medali nie dają – dają za to, jak wychodzi. Brazylijczykowi na razie nie wychodzi zbyt dobrze, jest lepszy od Balaja, bo więcej biega, ale nie wnosi do gry tyle, ile powinien. Dlatego w tym momencie ani Balaj, ani Rivaldinho to nie są zawodnicy na pierwszą jedenastkę Cracovii.

Przy kontuzji Knapa, jak wspominam, jestem w stanie zrozumieć jakieś poszukiwania nowego ustawienia w środku pola, ale ja jakoś nie jestem zwolennikiem Sadikovića. On co prawda w meczu z Wartą wyglądał lepiej, ale to było spowodowane raczej postawą rywali – zostawiano mu bowiem bardzo dużo miejsca, miał mnóstwo czasu, a to zwykle jest jego największym problemem.

Do przerwy próbowaliśmy ataków pozycyjnych, choć nie mieliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji. Warta miała za to dwie "setki": przy pierwszej wystarczyło trafić w światło bramki, przy drugiej Kuzimski prawie od połowy boiska prowadził piłkę i o skali dramatu, o ogólnej dyspozycji fizycznej Warty, świadczy to, że Kuzimskiego dogonił nawet Jugas. Napastnikowi Warty należy się w związku z tym prawdopodobnie tytuł pierwszej osoby w lidze doścignionej przez czeskiego stopera Cracovii.

W drugą połowę wyszliśmy, moim zdaniem, ciut gorzej niż w pierwszą. Warta trochę zaczynała się odgryzać, wychodzić wyżej, ale mimo wszystko to my strzeliliśmy bramkę. Z piłkarskiego punktu widzenia drugą połowę zagraliśmy gorzej, a jednak efektywniej. Poznaniacy po strzelonej przez nas bramce na 1:0 też stworzyli sobie jakieś sytuacje – może nie tak dobre, jak te w pierwszej połowie, ale znów dwie bym naliczył.

Pisałem już w jednym z wcześniejszych felietonów, że w tym sezonie liczę przede wszystkim na to, że będziemy zgarniać punkty. Nie liczyłem – i nadal nie liczę – na wyjątkowo piękną grę, ale na regularne punktowanie to i owszem. Mecz z Wartą idealnie wpisuje się w ten trend: nie zagraliśmy super meczu, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę mizerię naszego przeciwnika, ale wygraliśmy. Nie był to oczywiście jakiś dziadowski mecz w naszym wykonaniu, dało się to oglądać i zrobiliśmy to co do nas należało, a to się liczy.

Doceniam to tym bardziej, że pamiętam jak radziliśmy sobie z zespołami z dołu tabeli w ubiegłym sezonie, jak radziliśmy sobie jeszcze wcześniej z ŁKS-em, czy nawet z Koroną. No nie radziliśmy sobie. A tymczasem w trzech spotkaniach z zespołami, które na pewno będą w obecnych rozgrywkach zagrożone spadkiem zdobyliśmy w tym sezonie 7 punktów – jak na nas to całkiem sporo.

Polacy w ofensywie

Cieszy mnie to, że bramki z Wartą strzelali – po raz pierwszy w tym sezonie – Polacy. Drugie co cieszy, to że są to dwaj zawodnicy, którzy występując w Cracovii od grup młodzieżowych i już od wielu miesięcy pisałem o nich w swoich tekstach zwracając uwagę, że warto na nich postawić. Jestem bardzo zadowolony, że to się w końcu dzieje i mam nadzieję, że nie wycofamy się z dawania szans młodym.

O co bym tylko prosił, to wystawianie Rakoczego na jego pozycji, żebyśmy go nie zmarnowali tak jak swego czasu Fiolića. Do tej pory Rakoczy tak naprawdę jest też rzucany po różnych pozycjach, co często się przekłada na to, jak się prezentuje na boisku. Na tle bardzo słabej Warty mógł się wybić, na tle takiego Zagłębia boję się, że mógłby zginąć – wyglądałby na pewno lepiej grając na swoje optymalnej pozycji. To jest zawodnik przez całe życie przygotowywany do gry na "dziesiątce", przestawianie go na boki, czy na skrzydło wiele pożytku moim zdaniem nie przyniesie. Rakoczy to nie jest typ szybkobiegacza kiwającego na skrzydle jak "Wdówka", tylko gość który szuka gry kombinacyjnej, "klepy" wyjścia na pozycję, ma niezły strzał, niezłe dogranie. Nie wiem zresztą, czy ten zawodnik nie powinien dostawać więcej szans już wcześniej, czy nie straciliśmy roku kariery dla Rakoczego i dla Cracovii. Ale dobrze, że teraz nim gramy.

No i druga rzecz: troszkę więcej szans dla Myszora!

I oby ci nasi młodzi byli przejawem jakiejś dobrej zmiany w klubie, pokazującej, że promujemy swoich wychowanków, że warto do nas przychodzić za młodu, bo można się u nas wybić.

A, no i zapomniałbym odnotować jeszcze w temacie Polaków jednej ciekawostki: na boisku w meczu z Wartą pojawił się długo przeze mnie wyczekiwany Bracik, który miał być "alternatywą" dla dwójki środkowych obrońców Jugas - Rodin. I ja się oczywiście bardzo cieszę, że w 90 minucie Bracik zastąpił Rivaldinho, ale – jak to ja – "czepię się": no niestety, ale Bracik nie zajął po wejściu na boisku pozycji stopera, tylko operował w linii środkowej. Nie wiem: może ktoś się pomylił na tych wcześniejszych konferencjach i to jednak nie jest stoper? A może to jest warunek konieczny dla młodych, żeby zagrać w pierwszym zespole – taki "chrzest bojowy" w pierwszej drużynie: zagrasz, ale żeby nie było zbyt łatwo to nie na swojej pozycji.

Następny mecz: z Zagłębiem

Teraz czeka nas mecz, w którym trudno określić faworyta. Zagłębie gra w tym sezonie strasznie chimerycznie: potrafili wygrać z Pogonią, czy z Piastem, łatwo radzili sobie z Wartą, Łęczną i Termalicą, a jednocześnie zebrali ciężkie "lanie" od Wisły Płock, przegrali też z Wisłą Kraków i z Górnikiem Zabrze, a w ostatniej kolejce pozwolili się dość "frajersko" pokonać Stali Mielec. Poprzednią ligową wygraną Zagłębie zanotowało zresztą jeszcze we wrześniu, gdy pokonali właśnie naszego ostatniego rywala, czyli Wartę Poznań. Można z tego wywnioskować, że Zagłębie najgorzej radzi sobie... z zespołami środka tabeli, a Cracovia przecież do takich zespołów też się zalicza.

W tej sytuacji my musimy jechać do Lubina z myślą o trzech punktach – no bo kiedy mamy przypuszczać atak na górne rejony tabeli, jak nie teraz? Zagłębie jest drużyną w naszym zasięgu, a trzy punkty zdobyte na ich terenie byłyby naprawdę cenną zdobyczą i dałyby nam duży spokój.

Cracovia OldSchool i Old-boys

Na koniec chciałem jeszcze napisać o księdze pamiątkowej, która ma być umieszczona w muzeum Cracovii. Oklaski dla grupy kibiców "TT Cracovia OldSchool", którzy tę księgę zorganizowali – muzeum jeszcze nie ma, ale księga już jest i to wspaniała, stworzona dzięki składom kibicowskim. Mam nadzieję, że do tego tematu, który od roku, albo i więcej jest już poruszany uda się powrócić; nasz odradzający się marketing pozwala mi patrzeć na to z pewnym optymizmem.

Druga rzecz, poza "OldSchool-em", którą chciałbym też upublicznić to sukces oldbojów: wygraliśmy w derbach z Wisłą po bramce Pawła Zegarka! Nie dość, że zwyciężyliśmy w derbach, to wygraliśmy też wszystkie dotychczasowe mecze i jesteśmy liderem tabeli, więc w tym sezonie celujemy w mistrzostwo. Mamy fajny skład i chciałbym raz jeszcze polecić naszą facebookową stronę "Cracovia Kraków Oldboje". Jeśli ktoś chciałby jeszcze raz obejrzeć w akcji tych, którzy grali w tamtych biednych, trzecioligowych czasach to zapraszamy. Normalnie gramy mecze domowe przy Wielickiej 101, ale w najbliższy poniedziałek gramy o 16:00 z Prokocimiem – na ich stadionie.

Tomasz Siemieniec „Siemion”

Od redakcji:  

  • #SiemionOdSerca  – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
  • Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst  na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Panie Siemieniec

Piszę pan by wrócić z czymś tam do poprzednich pana felietonów, że będziemy punktować, ale przecież na początku sezonu kreślił pan katastroficzne wizję. Gra o utrzymanie, drużynę stać na góra miejsca 10-14. Potem sam pan w Krakowskiej mówił, że przesadził z tymi prognozami. A jeszcze jakby wrócić do pana felietonów z poprzedniego sezonu, bo pisze pan teraz, że Warta słaba itd., a w tamtym sezonie jak pan porównywał jak to w Warcie potrafią transfery zrobić to i tamto potrafią, a w Cracovii nie potrafią, to napisałem zobaczymy w następnym sezonie jak im zawodnicy jacyś odejdą czy potrafią luki wypełnić. I odeszło 2 zawodników podstawowych i nagle o wiele słabiej. Cracovii w tamtym sezonie odeszło 6 zawodników z podstawowego i jakby dodać te odjęte 5 punktów to 9 miejsce by było.
A jeśli chodzi o Majewskiego to moim zdaniem jego zatrudnienie to jakby przyznanie się do błędu Filipiaka, który kilkanaście lat temu zwolnił po 10 kolejkach Majewskiego pod presją kibiców i dziennikarzy, gdy faktycznie byliśmy na ostatnim miejscu, ale do bezpiecznego miejsca był punkt i byliśmy już po meczach z Legią (przegrana) i po derbach z silnym wtedy GTS-em (remis). Ja wtedy byłem przeciwnego zdania niż większość, by Majewskiego zostawić, zwłaszcza, że sezon wcześniej też był kryzys i gra na pograniczu strefy, a skończyło się 7 miejscem. Przyszedł Płatek i jak brakowało punktu tak brakło na koniec, a wszyscy mówili odejdzie Majewski drużyna zacznie grać, bo skłócony z zawodnikami. Niektórzy zawodnicy po jego zwolnieniu nawet pili szampana.
A potem nawet transfery Płatka, co ponoć się zna na transferach i w zimie ściągnął m.in. Ślusarskiego nic nie zmieniły. A największym beneficjentem tamtej sytuacji jest Probierz. Bo mimo kryzysów Filipiak wytrzymuje ciśnienie i jak na razie słusznie, bo jakby np. Filipiak zwolnił w tamtym sezonie jak m.in. pan radził Probierza to pewnie byłby spadek. A wtedy by pan pisał jak teraz Probierz zostawił drużynę w kryzysie.

...

A Jugas w meczu z Zabrzem to nawet dogonił strzał i nie padła bramka dzięki temu. Nie jest on znowu tak słaby jak pan pisze. Ale też obecnym stoperom brakuje do ich poprzedników, Helika, Datkovicia sprzed kontuzji, Dytiatieva sprzed kontuzji czy Jablonskyego sprzed zawieszenia. Zresztą nie tylko stoperzy bronią i nie tylko przez nich bramki tracimy.

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

Jedno zdanie

Co do setek stworzonych przez Wartę należałoby wspomnieć skąd się wzięły: po karygodnych, trampkarskich wręcz stratach Hebo, który nic nie pokazał do tej pory poza tymi stratami i fatalną grą obronną a to podobno defensywny pomocnik ma być!

Moby dick

No niby była kontra, tylko gość że Stali nie był za szybki i go nasi dogonili, więc moim zdaniem trudno tu o setce mówić. Bo on chyba jak go dogonili to strzelał zza pola karnego tak, że Rivaldinho nawet groźniejszy strzał oddał w drugiej połowie zza pola karnego. Groźne to były te dwie główki, choć jak pisałem duża doza przypadku tam była.

Zaloguj aby komentować

Kibic1995

Jakoś mi to na meczu umknęło a w tv nie oglądałem. Myślałem że te 2 setki to strzał z 7m w sektor D i kontra po kolejnej, niewymuszonej stracie Hebo

Zaloguj aby komentować

Moby dick

Setka w pierwszej połowie dla Warty to w ogóle była po rykoszecie. Poszedł jakiś rykoszet z boku i akurat trafiło na głowe zawodnika Warty, który chyba sam był tym zaskoczony bo strzał oddał bardzo niecelny. Ciekawa była też sytuacja dla Warty po roku gdzie piłka poszła tuż obok słupka w telewizji na powtórce wyglądało to tak jakby gość mocno kopną z rogu i akurat trafił kolegę w głowę. Nawet komentatorzy się trochę podśmiechiwali, że zawodnik bardziej został trafiony w głowę i się piłką od niego odbiła niż oddał strzał.

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.