#SiemionOdSerca: Organizacyjnie poukładani jak nigdy, na boisku – jak zawsze
Cała nasza drużyna wyglądała bardzo słabo i jej gra - zwłaszcza w pierwszej połowie - również. Mam nadzieję, że można to będzie zrzucić wkrótce na karb braku doświadczenia sztabu szkoleniowego, który jest młody i do popełniania błędów ma prawo, dopiero się uczy – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
W ostatnim felietonie przed rozpoczęciem sezonu widać było chyba dość dobrze wyważenie w moich opiniach na temat rozpoczynających się rozgrywek. Wcześniej zdarzało mi się pisać przed sezonem jakie przewiduję miejsce na koniec, wskazywać potencjalne problemy, lub też niedociągnięcia, które mogą stanowić dla nas źródło kłopotów.
Tym razem, z uwagi na to, że pomiędzy poprzednim sezonem a obecnym nastąpiły duże i zasadnicze zmiany pod względem kierowania klubem, sztabu szkoleniowego i szeroko rozumianego podejścia do Cracovii nie chciałem wchodzić na wstępie w buty krytykanta. Nie chciałbym dyskredytować, czy przesadnie krytykować tego co się w klubie dzieje, bo że dzieje się lepiej, że zmiany zachodzą i że kierunek w którym zmierzamy jest (ogólnie rzecz biorąc) właściwy - to chyba wszyscy widzimy i odczuwamy.
Przyznam jednak szczerze, że ja się o ten sezon obawiam podobnie jak o poprzedni, a zdecydowałem się to teraz napisać, bo też i pierwszy mecz spowodował, że moje obawy nie zmalały, lecz wzrosły. I może za bardzo się "zagłaskaliśmy" i na zbyt dużo niedociągnięć zaczynamy przymykać oko na zasadzie: "przecież ogólnie to jest lepiej".
Pod względem sportowym uważam niestety, że nie jest o wiele lepiej. Jestem w stanie się zgodzić, że nasz potencjał jest troszeczkę większy niż w ubiegłym sezonie, bo udało się ustabilizować i uzupełnić kadrę, dzięki czemu zyskała ona nieco głębi. Zakładam, że w obecnym składzie osobowym powinniśmy walczyć o miejsca 10.-14., choć oczywiście to niestety nie daje gwarancji, że przy jakichś nieprzewidzianych perturbacjach nie zaplątamy się niżej.
Może ta moja ocena ulegnie jeszcze zmianie, o ile pojawią się jeszcze jakieś transfery - zwłaszcza w ofensywie, zwłaszcza w linii ataku. Bo tam nam najbardziej brakuje jakościowych zawodników; mamy ich po prostu liczbowo zbyt mało. Kluczowym dla nas transferem powinna być w dalszym ciągu "dziesiątka" na poziomie Pellego, Javier Hernándeza, czy Budzińskiego, lub Cetnarskiego z najlepszego okresu jego gry.
Przechodząc do samego meczu...
"To nie tak miało być, zupełnie nie tak..."
Ogólnie dawało się odczuć wśród kibiców, że to "nowe rozdanie" w klubie - to całe "#CracoviaOdNowa - tchnęło w pasiastą społeczność nową nadzieję. Mieliśmy jednak w związku z tym pewne oczekiwania i chcieliśmy, żeby ten "powiew świeżości" pojawił się także na murawie. Jak to zresztą słusznie ujął "gniazdowy" Cracovii - kibice w swych oczekiwaniach nie są bardzo wymagający, bo po ostatnich latach "mizerii" wiele rzeczy przyjęliby za "promyczek nadziei", bo przecież to nie znakomita gra, czy zwycięskie passy przyciągają coraz bardziej regularnie dziesięć tysięcy ludzi na Kałuży.
Nikt nas tu szczególnie sukcesami nie rozpieszcza, natomiast liczy się atmosfera i "pasiaste DNA". No ale... mimo wszystko zdecydowanie lepsza atmosfera "nakręciła nas" na jakieś małe sukcesy. I takim małym sukcesem byłoby niewątpliwie zwycięstwo na inaugurację na własnym stadionie. Najlepiej po ładnej grze. Albo chociaż jedno z dwóch: zwycięstwo, albo ładna gra. Tymczasem nasza rzeczywistość ponownie skrzeczy.
Dostaliśmy trochę zapewnień, trochę obietnic i nagle wchodząc na stadion przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Ale bynajmniej nie było to zdumienie osób zachwyconych. Pierwsze 15 minut meczu już sprawiły, że zapalały nam się w głowach lampki ostrzegawcze. Potem było tylko gorzej. Nasze oczekiwania zostały poddane weryfikacji: najpierw były one wystawione na ciężką próbę, a następnie bezceremonialnie stłamszone przez absolutną dominację Piasta.
Cała nasza drużyna wyglądała bardzo słabo i jej gra - zwłaszcza w pierwszej połowie - również. Mam nadzieję, że można to będzie zrzucić wkrótce na karb braku doświadczenia sztabu szkoleniowego, który jest młody i do popełniania błędów ma prawo – dopiero się uczy. Sęk w tym, żeby z tych błędów wyciągać wnioski na przyszłość i to szybko.
Błędu sztabu dopatruję się w tym, że wszyscy zawodnicy w meczu z Piastem wyglądali na "zajechanych" – brakowało im świeżości, czucia piłki, wybiegania, widać było, że każdy ma "ciężkie nogi".
Moim zdaniem – na ile coś wiem o piłce – wyglądało to dość ewidentnie na efekt zbyt późnego zejścia z obciążeniami treningowymi w okresie przygotowawczym. I obym się w tym osądzie nie pomylił, bo to oznacza że wkrótce drużyna powinna tą świeżość odzyskać i wtedy jest szansa, że zobaczymy jej inne oblicze.
Gorzej, jeśli się jednak okaże, że tak nie było że to przygotowanie zespołu jest generalnie "nie dowiezione", to znaczy jest efektem źle przepracowanego okresu przygotowawczego. Jest to mniej prawdopodobna wersja wypadków, ale nie można jej na razie całkowicie wykluczyć. Odpowiedź dadzą nam dwa kolejne mecze – jeśli i w nich będziemy wyglądać pod względem fizyczno-motorycznym tak słabo to niestety będzie nam wróżyło bardzo trudną jesień.
W minioną niedzielę pomiędzy Piastem, a Cracovią była przepaść, która na szczęście nie znalazła swojego odzwierciedlenia w wyniku meczu. Ale to goście narzucili nam "swoje granie", ustalili warunki na boisku, swoim ustawieniem i rozgrywaniem piłki umiejętnie rozciągali nasze linie ataku i pomocy, by potem szybkimi podaniami przejść przez nie jak przez masło.
Perfekcyjnie czytali grę i w każdym aspekcie piłkarskim nad nami górowali. Po pierwszej połowie mogliśmy przegrywać 0:3 i nie mielibyśmy prawa mieć pretensji do losu. Trochę lepiej to wyglądało w drugiej połowie, do czego przyczyniły się też dobre zmiany, ale nawet w tych drugich 45 minutach "oczy krwawiły" i wspominać tego meczu latami raczej nie będziemy.
Patrząc na całokształt wynik 1:1 to wybitnie frajerska strata punktów przez Piasta – w meczu, w którym był lepszy i w którym mógł wygrać różnicą kilku goli. My się możemy z tego oczywiście cieszyć, ale grając w ten sposób nie da się zbierać punktów co tydzień.
Coś pozytywnego
Jeśli kogokolwiek w naszym zespole miałbym wyróżnić wśród zawodników podstawowego składu – choć zaznaczając uprzednio, że jest to wyróżnienie BARDZO na siłę – wybrałbym Benjiego, który jakby trochę więcej próbował dać coś od siebie. Miał tylko jeden dość istotny problem: był w przodzie sam, nie dostawał w ogóle piłek. Ambicjonalnie, biegowo wyglądał dobrze, jednak całkowicie brak mu było wsparcia kolegów. I ostatecznie chwała mu za to, że w tej ostatniej minucie, gdy dostał piłkę od Bochnaka, to zachował przytomność umysłu i przepchnął ją do Micka.
Mam też wrażenie, że jako drużyna nie funkcjonowaliśmy dobrze pod względem ustawienia, a poszczególni zawodnicy nie wiedzieli do końca co mają robić na boisku w danej sytuacji. Brakowało zdecydowanie automatyzmów.
Kolejny kamyczek do tego ogródka to jest ilość przegranych główek – zarówno przez naszych środkowych obrońców, jak i środkowych pomocników. Do tej pory różnych rzeczy można było się czepiać, ale nie przypominam sobie takiego spotkania, w którym bylibyśmy tak beznadziejni w walce o górne piłki. Wszyscy: Glik, Ghita, Olafsson, Sokołowski, Knap – brakowało zupełnie timingu, brakowało zdecydowania, kuriozalne było, że przegrywaliśmy nawet będąc w zdecydowanie lepszej pozycji do wyskoku od rywala (jak choćby przy straconej bramce). Mega słaby mecz zaliczył zwłaszcza były kapitan reprezentacji, który naprawdę powinien zostać zastąpiony w podstawowym składzie przez Jugasa.
Zdziwiło mnie także to, że wyszliśmy na mecz jednym napastnikiem i to także było rozwiązanie nietrafione. Zaczęliśmy stwarzać sytuacje dopiero wtedy, gdy na boisko wprowadzony został po przerwie drugi napastnik. I uważam, że my powinniśmy grać dwójką napastników, nawet jeśli jeden ma być ustawiony "niżej".
Na koniec do tej połajanki pełnej dziegciu chciałem jednak dodać szczyptę cukru, bo czymś się musimy pokrzepić przed kolejną serią gier. Ta łyżeczka cukru to według mnie transfery.
Ponadto: tak jak trenerowi wypominam błędy, to musze odnotować także i postępy. Mecz z Piastem był w pewnym stopniu podobny do meczu z Puszczą z poprzedniego sezonu. Wtedy też szybko straciliśmy gola, graliśmy bardzo słabo i zrobiliśmy zmiany, które nie zmieniły obrazu spotkania i nie odwróciły jego biegu.
Tym razem zmiany pomogły – w ten, czy w inny sposób udało nam się zremisować meczu, którego "na zdrowy rozum" zremisować nie mieliśmy prawa. Wejście Al-Ammariego, a zwłaszcza van Burena widocznie poprawiło naszą jakość, a w akcji bramkowej wzięli udział także dwaj inni rezerwowi: Maaigard i Bochnak.
Zatem reakcja trenera Kroczka na naszą katastrofalną postawę z pierwszej połowy była prawidłowa i skuteczna. Nie zgodzę się natomiast z wypowiedziami trenera, które padły na konferencji, że był to w naszym wykonaniu "średni mecz". Mecz ogólnie był tragiczny, choć tej tragedii udało się uniknąć jeśli chodzi o ostateczny wynik. A jeśli – zdaniem trenera – mecz z Piastem był "średni" to ja tylko mogę napisać, że nie chciałbym zobaczyć w takim razie jego Cracovii w słabym meczu.
Podsumowując: cieszę się, że uniknęliśmy porażki i mamy pierwszy w tym sezonie punkt, cieszę się, że zremisowaliśmy ten mecz. Ludzie, którzy nie byli na tym meczu, lub którzy obserwują mecz mniej uważnie może za miesiąc, czy dwa nie będą w ogóle pamiętać jak to wyglądało, a zostanie "goły wynik". Ale tylko pod takim warunkiem, że w najbliższych tygodniach będziemy grali lepiej niż w pierwszej kolejce.
W tej chwili widzę przed drużyną i sztabem szkoleniowym całą masę roboty do wykonania. Jako drużyna na pewno musimy poprawić swoją fizyczność, "ogarnąć się" w ustawieniu i organizacji gry na boisku. Liczę też, że jednak uda nam się pozyskać przynajmniej jednego, lub dwóch zawodników ofensywnych. Ustawienie z jednym napastnikiem się nie sprawdza, a granie na dwóch napastników w sytuacji gdy FIZYCZNIE mamy tylko dwóch napastników i żadnego zmiennika na ławce jest czymś bardzo wątpliwym.
Chciałbym też, żeby w składzie było – że tak to ujmę – mniej polityki, a więcej trenera Kroczka. Piję do tego, że według mnie "Glikson" w takiej formie nie powinien grać w podstawowej jedenastce, bo tak naprawdę nie widać u niego żadnej poprawy względem ostatniego sezonu, a raczej jeszcze większe pogorszenie.
My a Raków
Oglądałem też mecz Rakowa, który w spotkaniu z Motorem był bardzo dobrze zorganizowany, cierpliwy, rzetelny w swojej grze (mimo dużej liczby strat indywidualnych) i ich jakość piłkarska powodowała, że przyjemnie się ten mecz oglądało. Nie była to piłka wyjątkowo efektowna, ale było w niej takie poukładanie taktyczne, które musi budzić respekt. My w pierwszej kolejce byliśmy antytezą Rakowa z Lublina, dlatego albo ogarniemy się z tym ekspresowo, albo wyjazd do Częstochowy może się okazać bardzo bolesny.
Ale patrząc na to od innej strony: w Rakowie gra teraz w podstawowym składzie trzech naszych byłych zawodników. Mam na myśli to, że my też mamy cały czas zawodników na takim poziomie. Natomiast jakoś nie potrafimy z nimi zrobić nic więcej. Nie wiem, czy my pewne zmiany chcemy teraz przeprowadzić zbyt szybko, czy może zbyt tanio, czy są to zmiany wymuszone, czy są zaplanowane.
Wszystko to wymaga nieco dłuższej obserwacji.
Nie można się sugerować tak dalece pierwszym meczem i stawiać zbyt mocnych tez na tym etapie. Jednak ja tylko napisze, że nie zamierzam po raz kolejny dać się nabrać na ładnie brzmiące obietnice i czcze zapewnienia, które kibice Cracovii słyszeli od lat. Karmiliśmy się takimi rzeczami stadnie, a jak to się zwykle kończyło to wszyscy wiemy.
Dlatego już teraz uważam za zasadne bić na alarm w kwestii zawodników ofensywnych, których nam BRAKUJE. Nasza kadra jest pod względem osobowym szersza niż w poprzednim sezonie, mamy większa głębię i to chciałbym docenić, ale na pozycji napastnika nadal jest deficyt!
Wyjazd do Częstochowy
Przed tą drugą kolejką trochę obiecuję sobie, że większa mobilizacja w meczu z Rakowem będzie naszym oczywistym sprzymierzeńcem. Są zespoły, na które mobilizujemy się zawsze i należy do nich także Raków. A są takie jak: Piast, Zagłębie, Puszcza, czy Stal które – co widzieliśmy już niejednokrotnie – powodują u naszych piłkarzy dziwne, być może podświadome lekceważenie. To też jest kwestia, w której pole do popisu ma sztab szkoleniowy, bo na razie te popisy wychodzą średnio i mobilizacja na sto procent jest głównie na mocniejszych od nas.
Pomimo słabego meczu z Piastem z urzędowym optymizmem zapraszam więc wszystkich do Częstochowy. Wybieram się na Raków razem z ojcem, który ma 79 lat i trzymam kciuki za to, żebyśmy nie przeżywali tam wielkich stresów i nie zabolało nas serce.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.