#SiemionOdSerca: Chapeau bas Pani Prezes, chapeau bas Panie Dyrektorze!
Pamiętamy taki słynny wywiad Profesora Filipiaka sprzed kilkunastu lat, w którym mówił, że "żona chce Ligi Mistrzów". Ja nie przypominam tego aby sobie dworować, bynajmniej, ale chciałbym wierzyć, że jeśli wtedy Pani Ela chciała Ligi Mistrzów, to teraz też ma podobne marzenia – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii.
Na początku wypada mi zweryfikować nieco doniesienia mediów na temat radosnej skądinąd nowiny dotyczącej odejścia Jakuba T. z Klubu i zarazem z Comarchu. Otóż owszem, Jakub T. według mojej wiedzy rzeczywiście złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa MKS Cracovia, ale tylko dlatego, że udało mu się formalnie uprzedzić podjętą już decyzję o jego zwolnieniu. Sprawia to, że radosna nowina wydaje się nawet jeszcze radośniejsza, bo to dowód, że od początku do końca było mocne postanowienie o podjęciu tej pod każdym względem słusznej decyzji.
Z tego też tytułu wypadałoby stworzyć nowe święto kibica Cracovii - w dniu, gdy pożegnano Jakuba T.! Chapeau bas, dyrektorze Stefanie Majewski, chapeau bas, Pani Prezes Elżbieto Filipiak! Czekaliśmy tyle lat na tę decyzję, tyle lat nie mogliśmy się tego doczekać, a tymczasem za rządów - krótkich przecież jeszcze - Pani Elżbiety i Pana Stefana doczekaliśmy się tego, można by napisać, w pierwszej kolejności.
Zresztą muszę powiedzieć, że z całą pewnością ta decyzja ucieszy ludzie nie tylko w Krakowie, ale też w wielu innych miastach Polski. Myślę, że warto byłoby w jakiś sposób uczcić Panią Elę na Treningu Noworocznym, bo wielu próbowało zmierzyć się z problemem, jaki stanowił Jakub T., a nikomu dotąd się to nie udało - trzeba to docenić i podziękować. Jest to na pewno zakończenie jakiegoś etapu.
Nie mówię o nowym otwarciu, bo cała ta sytuacja spadła na nas wszystkich i na pewno również na Panią Prezes zupełnie niespodziewanie i wcześniej nikt raczej nie miał planów na przyszłość idących w tym właśnie kierunku. Ale stało się jak się stało i za to co już udało się zdziałać Pani Eli należy się jej dozgonna wdzięczność społeczności Cracovii.
Co dalej?
Zupełnie inną sprawą i wymogiem chwili jest jednak myślenie o nieco dalszej przyszłości, bo jak widzimy sezon piłkarski układa się dla nas niekorzystnie. W zasadzie nikt nie może chyba być zdziwiony, bo tego należało się spodziewać. Jeśli ktoś pamięta, to moje typy przedsezonowe mówiły o tym, że zajmiemy ostatnie bezpieczne miejsce w lidze i że o zachowanie ekstraklasowego bytu przyjdzie nam powalczyć bardzo ostro. Wymieniałem też beniaminków jako naszą szansę na utrzymanie i to wszystko się potwierdza: w tym sezonie naszym ratunkiem nie będzie dla nas własna siła, ale słabość, jeszcze większa słabość innych. I tak jednak myślę, że będzie to ciężki bój.
Nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądało okienko transferowe w obecnych realiach. Na chwilę obecną należy pogratulować wyczyszczenia sprawy Jakuba T., natomiast czy za tym pójdą kolejne kroki w następnych strukturach organizacyjnych klubu - tego nie wiem i naprawdę nie potrafię zgadnąć. Mogę jedynie marzyć i sformułować to życzeniowo: chciałbym, aby Pani Prezes postanowiła pokazać wszystkim, że Cracovię stać na więcej, niż dotąd.
A w tym aspekcie pierwszym warunkiem byłoby zatrudnienie jakiegoś w pełni profesjonalnego Prezesa - kogoś, kto zajmie się Klubem długofalowo, kogoś, kogo będzie można rozliczyć za sportowe wyniki w kilkuletniej perspektywie. Taka perspektywa oceny to według mnie mogłoby być minimum trzy lata, a mówię tu o osobie z doświadczeniem, o kimś kto miałby za sobą efekty pracy, a nie tylko dużo ambicji i chęci do nauki.
W takim układzie widziałbym w roli takiej osoby zaufanej Pani Prezes Pana Stefana Majewskiego, który byłby troszkę taką osobą która z boku obserwuje, ocenia na bieżąco, podpowiada, słowem: pomaga podpowiada temu nowemu dyrektorowi klubu. I wolałbym żeby tego pana lub tą osobę, która by przyszła nazwać właśnie dyrektorem Klubu; Prezesem jest Pani Elżbieta, jej najbardziej zaufaną osobą jest Pan Stefan Majewski, a profesjonalny dyrektor byłby tym człowiekiem przyjętym przez nich do zrobienia wyniku.
Spójrzmy prawdzie w oczy: wszystkie kluby, które liczą się od dłuższego czasu, albo zaczęły się liczyć w polskiej piłce w ostatnich latach mają takie osoby, odpowiadające za perspektywę kilkuletnich wyników sportowych klubu. Nie, żebym coś podpowiadał, ale takim człowiekiem jest na przykład Adam Krawczyk, który rozstał się przed paroma miesiącami z Rakowem. Praktyka pokazuje, że tacy ludzie są oczywiście w Lechu, są w Legii, są też w Rakowie, czy Pogoni. W każdym z tych klubów jest na tej funkcji PROFESJONALISTA. I - jak zaznaczam - jest moim marzeniem, aby tak samo stało się z Cracovią. Tylko w ten sposób możemy wejść długotrwale na ligowy top - innej drogi, żadnej "ścieżki na skróty", po prostu nie ma!
A pamiętamy przecież taki słynny wywiad Profesora Filipiaka sprzed kilkunastu lat, w którym mówił, że "żona chce Ligi Mistrzów". Ja nie przypominam tego aby sobie dworować, bynajmniej, ale chciałbym wierzyć, że jeśli wtedy Pani Ela chciała Ligi Mistrzów, to teraz też ma podobne marzenia - a żeby iść w tym kierunku potrzebna jest opisana w poprzednim akapicie struktura i kompetentny człowiek na konkretne stanowisko, do wykonania konkretnego zadania, który ogarnie całość tego przedsięwzięcia.
Z tym, że tak jak piszę, być może nasze apetyty zostały zbyt rozbudzone i chcielibyśmy podejść do sprawy wręcz euforycznie, być może wybiegam już w tym miejscu myślami zbyt daleko - tym bardziej, że tego co zepsuto w ciągu dwudziestu lat nie da się naprawić w ciągu jednego miesiąca, czy nawet i pół roku. A w obecnym sezonie trzeba się zająć zapewnieniem ligowego bytu, nie zaś myślą o podboju Europy.
No i właśnie może pora powrócić do tego bardziej skrzeczącego fragmentu rzeczywistości i podsumować nasze ostatnie mecze.
Coś tu nie gra
Pisałem od miesięcy, że pozbywamy się wielu zawodników, nie sprowadzając na ich miejsce nawet ilościowo piłkarzy w stosunku jeden do jednego. Kadra się kurczyła i kadra wydawała się od samego początku obecnego sezonu zbyt mała. I sezon zweryfikował ten sąd: kadra JEST zbyt mała. Na niektórych pozycjach braki są dramatyczne, niektóre pozycje są zapełniane na siłę zawodnikami przekwalifikowanymi. Właściwie nie mamy ofensywy - brakuje nam klasycznych skrzydłowych i ofensywnych pomocników, nasi wahadłowi są głównie przekwalifikowanymi obrońcami i brakuje im inklinacji typowych skrzydłowych, brakuje naturalnego pójścia w drybling.
Młodzi zawodnicy są perspektywiczni, ale oni sami nie pociągną Cracovii w górę tabeli, nie są w stanie dać stabilizacji przez swoją zmienną formę. Jest dokładnie tak, jak można było przewidywać. I gdy patrzę teraz na kadrę "Pasów" w kontekście zbliżającej się przerwy zimowej to nie jest tak, że my potrzebujemy sprowadzić dwóch, czy trzech zawodników - potrzebujemy minimum pięciu, lub nawet sześciu!
W naszych ostatnich meczach da się zauważyć jedną prawidłowość: nie umiemy budować akcji ofensywnych i nie mamy w tej chwili zawodników, którzy mogliby pomóc nam przełamać ten impas. Mecz w mecz wychodzimy tak naprawdę pięcioma obrońcami, którzy są niekiedy przekwalifikowani na skrzydłowych, czy wahadłowych, ale to są wciąż obrońcy i do tego dokładamy dwóch defensywnych pomocników. Zostają nam tak naprawdę trzy osoby w ofensywie i co tydzień odpowiadamy sobie na to samo pytanie: dlaczego nie potrafimy strzelać goli?
Szanuję trenera Zielińskiego i uważałem, że podejmuje się karkołomnego zadania by z tą kadra walczyć o górną połówkę tabeli. Wprawdzie w podstawowej jedenastce mamy dziś siedmiu, czy ośmiu zawodników ściągniętych przez trenera Zielińskiego, ale mam nieodparte wrażenie, że często są to transfery dokonywane na zasadzie "wolę wziąć tego, bo nie dostanę nikogo".
W ostatnim okienku transferowym mowa była o zupełnie innych zawodnikach: łączono z Cracovią Mroza, Conrado, Furmana. A trafili do nas zawodnicy o zupełnie innym profilu, na zupełnie inne pozycje! Były parę miesięcy temu rzucane jakieś cele przez Profesora Filipiaka o walce o puchary, o tym, że ten sezon musi wyglądać lepiej. Okazało się, że wszystko to były jednak mrzonki; zresztą wszyscy ci, którzy obserwowali nasz klub i patrzyli realistycznie na kadrę zespołu zdawali sobie z tego sprawę od początku. Widać było, że zanosi się na desperacką walkę o utrzymanie i jesteśmy niestety dokładnie na tym kursie.
Do tego jeszcze trzeba dołożyć dwie rzeczy.
Po pierwsze, tak jak pisałem: przyjście Kamila Glika było świetnym zagraniem marketingowym, było hitem medialnym, ale mówiąc otwarcie pod względem piłkarskim wygląda on słabo. Od początku nie za bardzo chciało mi się wierzyć, że "Glikson" będzie w stanie jeszcze się odbudować i wrócić do formy, zastrzegałem jednak, że wszystko zweryfikuje boisko. No i boisko zweryfikowało, brutalnie - Glikowi brakuje koordynacji, brakuje szybkości i do tego jeszcze znów doznał kontuzji. Dość powiedzieć, że drużyna wyglądała lepiej w grze defensywnej grając bez Glika, niż z Glikiem.
Druga rzecz to nie do końca dla mnie zrozumiała decyzja z Zabrza o nie wystawieniu w podstawowym składzie naszego kapitana, Jakuba Jugasa. Nie rozumiem czemu on tak często wypada ze składu, bo dla mnie jest naszym najlepszym obrońcą, a w dodatku po meczu pucharowym z Zagłębiem był dla mnie absolutnym pewniakiem do gry w lidze. Zresztą Jugas posiada dobre wyprowadzenie piłki, niezłą technikę, dobrze gra głową, a w meczach, gdy Jugas grał bardziej z boku obrony to potrafił też świetnie podłączyć się do akcji ofensywnych - w każdym bądź razie moim zdaniem to jest nasz topowy stoper, w dodatku obdarzony pewnymi cechami przywódczymi. Tymczasem trener postanowił wystawić w jego miejscu Hoskonena, który w żadnym stopniu mnie nie przekonuje, podobnie zresztą jak nasz drugi nabytek do obrony ze Skandynawii, Skovgaard.
Te nasze ostatnie trzy mecze to dla nas nihil novi - wiadomo było, że z Lechem będziemy wyglądali lepiej, bo Lech nie będzie próbował "namówić nas" do grania piłką tylko sam starać się będzie prowadzić grę, a nam to będzie pasowało, bo przecież my lubimy grę z kontry. Ale ja wolałbym nawet zwycięstwo z Lechem zamienić na zwycięstwo z Zabrzem, bo my do końca będziemy rywalizować o ligowy byt z takimi drużynami jak Zabrze, a nie "Kolejorz".
Niestety stało się jak się stało - z Lechem urwaliśmy wprawdzie punkt, ale na Górniku straciliśmy pełną pulę. I teraz naszymi kluczowymi spotkaniami będą starcia z Ruchem Chorzów i Stalą Mielec. Tyle, że do meczu z Ruchem Chorzów mamy po drodze jeszcze dwie trudne kolejki: mecz u siebie ze Śląskiem Wrocław i na wyjeździe z Rakowem Częstochowa.
Przeczekać "w okopach"
Nasz dzisiejszy rywal, Śląsk, dokonał w ostatniej kolejce trudnej sztuki i piszę to bez sarkazmu. Zespoły takie jak: Puszcza, Ruch, czy ŁKS mogą urywać rywalom punkty tylko i wyłącznie swoją walecznością, charyzmą bo ich umiejętności piłkarskie są niewystarczające na Ekstraklasę i to widać zarówno na boisku, jak i w tabeli. Nie jest jednak sztuką wygrać mecz, w którym wszystko idzie dobrze, w którym strzela się bramki jak na zawołanie, za to sztuką jest wygrać gdy nie idzie, gdy rywal jest zdeterminowany, a ty masz słabszy dzień - takie zwycięstwo odniósł Śląsk w ostatniej kolejce z ŁKS-em.
Dlatego tym bardziej musimy być mega zorganizowani i skupieni, żeby z tym Śląskiem nie przegrać, a najlepiej wygrać. Nie mam pojęcia w jaki sposób zdołamy sobie poradzić z Exposito, bo jest teraz w znakomitej formie, jest po prostu mega "kotem" i zdobył chyba połowę ze wszystkich bramek strzelonych przez Śląsk. Można by powiedzieć, że Śląsk jest w tej chwili drużyną jednego zawodnika, bo nie wiem jak by oni sobie radzili bez tego Exposito.
My niestety od dawna jesteśmy już w dołku, a nasza niegdysiejsza solidna obrona odeszła w zapomnienie. Nie strzelamy bramek, a nawet jak już jakieś strzelimy, to i tak zwykle tracimy jeszcze więcej. W ostatnich dziesięciu meczach wygraliśmy tylko raz, w dodatku z najsłabszym zespołem ligi! Musimy wrócić do tego DNA, które wcześniej miał trener Zieliński, czyli wystawiamy skład defensywny, liczymy, że mało bramek stracimy, a jeżeli coś nam się uda w przodzie to super. Taki mamy skład - mamy skład, który nie pozwala na wiele więcej. Musimy to przeczekać i mieć nadzieję, że coś dobrego się zadzieje w przerwie zimowej i że Pani Prezes podejmie kolejne decyzje, które uradują kibiców Cracovii w podobnym stopniu jak te pierwsze.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Jugas / Siplak
moby dick
17:22 / 10.11.23
Zaloguj aby komentować