#SiemionOdSerca: Brakuje nam alternatywy w ofensywie
Zimą trzeba się zabrać do ciężkiej roboty – zarówno trenerzy i piłkarze, jak i zarząd, który powinien pomóc trenerowi Zielińskiemu. Bo gdy przychodził trener Probierz to otrzymał możliwość dokonania mnóstwa zmian już w pierwszym okienku transferowym – o kolejnych nie wspominając – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Na Górnik jak na Legię
Nowy mecz: nowe wyzwanie. Tyle, że mecz z Górnikiem Łęczna był spotkaniem z gatunku: "trzeba wygrać". Wiedziałem, że to będzie trudny mecz, bo całkiem inaczej musieliśmy się w nim zachowywać. Do tej pory – w starciach z Rakowem, z Legią – mogliśmy zagrać z kontry. Wtedy wynik był otwarty, a nikt też nie miałby do nas pewnie pretensji, gdyby z Rakowem, albo z Legią nie udało się zdobyć trzech punktów. Przeciwko Łęcznej musieliśmy je zdobyć.
Przyjechała do nas drużyna z wieloma "starymi znajomymi": zaczynając od Janka Gola, poprzez Bartka Rymaniaka na stoperze i Maćka Gostomskiego na bramce, a do tego jeszcze spotkanie na ławce rezerwowych rozpoczął Szymon Drewniak. Z tych naszych byłych graczy najlepiej pamiętamy bez wątpienia Janka Gola, który jeszcze niedawno bronił barw "Pasów" (i było to słychać po meczu!) oraz "Rymana", który grał dla nas w tych najlepszych czasach.
Przyznaję, że prywatnie nastawiałem się przed meczem na ciężką przeprawę. Sądziłem że może być ciężko – ciężej, niż z tamtymi poprzednimi, wyżej notowanymi rywalami. Łęczna jest wprawdzie zespołem z dołu tabeli, ale jeśli spojrzeć na ich ostatnie dwa miesiące to okazuje się, że w ośmiu meczach zdobyli tyle samo punktów co Cracovia, a więcej niż Piast, Jagiellonia, czy Śląsk. To jest zespół znajdujący się na ewidentnej fali wznoszącej i pewnie chętnie graliby dalej nie oglądając się na nadciągająca zimę.
Nasz skład zmienił się w stosunku do meczu z Legią nieznacznie – po absencji za kartki powrócił na środek obrony Rodin, który zajął miejsce Jugasa. Nie byłem zaskoczony tym składem, bo uważam, że w tej chwili nie mamy praktycznie alternatywy do bardziej ofensywnej gry. Myślę, że gdyby trener miał graczy, z którymi można zagrać bardziej "do przodu" to chętnie by tego spróbował, a że nie mamy takich zawodników no to gramy tym kim gramy. Jeśli przyjrzymy się naszej kadrze na mecz z Łęczną to my nawet na ławce nie mieliśmy zawodników, którzy mogliby wzmocnić naszą siłę ataku. Stąd też do meczu z Górnikiem wyszliśmy w zasadzie w takim samym ustawieniu jak na Raków i na Legię.
Przegrywamy z "wyjadaczami"
Przyznaję, że zaskoczyło mnie jednak to jak bardzo oddaliśmy pole Łęcznej. To jest drużyna złożona w dużej mierze ze "starych wyjadaczy" ligowych i jeśli im się zostawi do tego miejsce to będą wiedzieli co robić z piłką. A z kolei jeśli na nich się "siądzie" i zmusi do większej ilości biegania to potem oni się zmęczą i łatwiej popełniają błędy. Myśmy jednak tą drugą drogą nie poszli – zagraliśmy cofnięci głęboko, przyjęliśmy rywala w defensywie i sami ustawiliśmy się "pod ich granie". Można byłoby to poczytywać jako błąd, gdyby nie to o czym pisałem wcześniej: że innej opcji nie było, że nie mieliśmy jak inaczej, bardziej ofensywnie zagrać.
Zdziwiła mnie trochę zmiana Sergiu Hanci – uważam, że był to jeden z jego lepszych meczów w ostatnim czasie i ściągnięcie z boiska akurat naszego kapitana na pewno trudno mi w jakiś sposób sobie zracjonalizować. Z drugiej strony: nie zdziwiło mnie pozostawienie do końca meczu na murawie Pellego, który grał słabo, bo jednak on jest naszym najskuteczniejszym zawodnikiem, on może czasami jednym przebłyskiem dać coś ekstra. My takich zawodników nie mamy w składzie dużo – w zasadzie nie mamy ich wcale.
Nie dziwię się też, że w przerwie zszedł Lucek – nie wynikało to z jego słabej gry, ale właśnie z chęci zagrania bardziej ofensywnie. Rasmussen był chyba poszukiwaniem takiego właśnie rozwiązania. Te nasze słabe strony w ataku wyszły jednak najbardziej "na szpicy". Mecz w wykonaniu Piszczka był słaby, ale wszedł za niego Rivaldinho i sytuacja nie uległa zmianie. Zmieniamy "siekierkę na kijek" – nie mamy wartościowych opcji w napadzie.
W temacie młodzieżowców: weszli na boisko w drugiej części meczu Rakoczy i Knap. Nie wiem dlaczego nie jest nadal brany pod uwagę Zaucha, bo dla mnie mając Zauchę i Myszora mamy zmianę jeden do jednego: można zmienić młodzieżowca na młodzieżowca bez zmiany ustawienia. A kiedy zmieniamy Myszora na Rakoczego powoduje, że ustawienie ulega zmianie, bo Rakoczy skrzydłowym nie jest i na skrzydle sobie nie radzi. "Raki" był wcześniej próbowany na tej pozycji przez trenera Probierza, teraz próbuje go trener Zieliński i nadal widać, że to nie gra. A z kolei jeśli Rakoczy wychodzi do grania na środku to musi dostawać więcej szans, aby czuł się pewniej. On przez wszystkie te lata był szkolony na ofensywnego środkowego pomocnika i dla niego środek pola to jest środowisko naturalne. A jeśli Rakoczy nie jest w formie to alternatywą na tą pozycję powinien być Zaucha; ewentualnie Pik, ale wiadomo jaka z Pikiem jest sytuacja. Możemy Hancę jeszcze przesuwać z lewej na prawą stronę, ale to wciąż bardzo małe pole manewru.
No, ale przecież w tym ustawieniu kluczem do sukcesu są wahadłowi. A kolejny mecz pokazał, że na lewym wahadle Kamil Pestka absolutnie sobie nie radzi i aż się prosi, żeby dać szansę na tej pozycji "Sipiemu". Wszyscy pamiętamy wcześniejsze próby wypuszczania Pestki na bok pomocy przy ustawieniu 4-4-2 – to się kończyło "wędką", wypożyczeniem do Głogowa i tak dalej. Szkoda mi tego zawodnika gdy na niego patrzę, bo to nie jest lewy pomocnik i żal by było, żebyśmy go w ten sposób sobie "spalili". Uważam, że "Pesti" nie ma do tego zdrowia, nie ma tego ciągu do przodu, bo tu jest potrzebny inny rodzaj wytrzymałości. Uważam, że Sipľak ma dużo więcej naturalnych cech predestynujących go do gry na wahadle: umie wejść do przodu, jest wybiegany, nie boi się dryblingów, ma dośrodkowanie i umie też strzelić na bramkę.
W środku pomocy też nie wyglądaliśmy rewelacyjnie. Jednak, z całym szacunkiem dla "Lucka", uczeń jeszcze się nie zbliżył do mistrza i Janek Gol robił zdecydowaną różnicę – właściwie rządził, zamknął nam środek pola. Wspominałem o słabym występie Pellego; w zasadzie można by napisać, że Pelle nie istniał.
Warto wspomnieć też, że dobry mecz zagrał inny nasz "były" – Rymaniak – na środku obrony. Myśmy pod bramkę Łęcznej praktycznie nie mogli się przecisnąć: mieliśmy jedną czystą sytuację w pierwszej połowie po kapitalnym podaniu Râpy i indywidualnej akcji Sergiu. Hanca zrobił w tej akcji wszystko jak należy, zachował się "po profesorsku": trzy razy "złamał" obrońcę, sponiewierał chłopa, wszystko zrobił do momentu strzału idealnie. Tylko że miał strzelić z tego bramkę, bo jak masz "setkę" to musisz ją wykorzystać. Jakbyśmy wtedy mieli na koncie gola, to jeszcze mogło być różnie.
Jedno wyróżnienie
No ale patrząc na całą naszą drużynę, patrząc na całokształt, to po tym meczu mimo wszystko miałbym ochotę na wyróżnienie jednego tylko zawodnika: Otara Kakabadze. Reprezentant Gruzji miał bardzo mało strat, grał inteligentnie i w ofensywie i w defensywie, jego stroną w ogóle nie szły akcje Górnika, a do tego brakło centymetrów przy wyznaczaniu linii tego spalonego i miałby jeszcze na koncie bramkę. Moim zdaniem najjaśniejsza postać tego meczu w naszej drużynie – jako jedyny grał jakby "poziom wyżej" od pozostałych.
No i w zasadzie tyle. Nie chcę się pastwić nad pozostałymi zawodnikami, więc napiszę tylko, że na trybunach na pewno dominowało uczucie zawodu. Ale też chyba trochę nas "uśpiły" wyniki z Rakowem i Legią. Ja uważam, że niestety trener Zieliński odziedziczył teraz słabszych zawodników i słabszą drużynę niż za pierwszym razem. Transfery, które były do tej pory zostały dokonane były słabsze i w większości nieudane.
Nie ma się co okłamywać: gdybyśmy rozpatrzyli wszystkich tych zawodników pod kątem dobrych spotkań, które zagrali w Cracovii to byłoby słabo. Uważam, że dużo pracy jest przed trenerem Zielińskim, chyba że w przerwie zimowej trener wpłynie na tych zawodników i wykrzesze z nich cechy, których do tej pory nie ujawniali, albo których my nie widzieliśmy. A jeśli nie to potrzeba bardzo dużych zmian personalnych w drużynie. Ten mecz z Górnikiem obnażył nasze słabości – i to nie tylko jeśli chodzi o podstawową jedenastkę, ale i o szeroką kadrę.
Śląsk i zimowe porządki
Czekam teraz na ostatni mecz, który też jest bardzo ważny i nie będzie łatwy. Śląsk też jest w kryzysie, ale przed spotkaniem z nami miał spotkanie z kibicami i z zarządem klubu – myślę, że to będzie miało wpływ na zawodników z Wrocławia. Zobaczymy jakie będą efekty, ale uważam, że trzeba tam powalczyć o trzy punkty.
Zimą natomiast trzeba się zabrać do ciężkiej roboty – zarówno trenerzy i piłkarze, jak i zarząd, który powinien pomóc trenerowi Zielińskiemu. Bo gdy przychodził trener Probierz to otrzymał możliwość dokonania mnóstwa zmian już w pierwszym okienku transferowym – o kolejnych nie wspominając. Trzeba więc zrobić "rachunek sumienia", przyjrzeć się kontraktom zawodników i wyciągnąć wnioski. Tym bardziej, że nasza przewaga w tym środku tabeli nad zespołami znajdującymi się w strefie spadkowej wcale nie jest już duża. W ostatniej kolejce prawie cały dół wygrał i ta tabela na koniec roku może być "dużo płytsza".
Okienko tematyczne: "sprawa Gerarda Olivy"
W odniesieniu do raportów finansowych opublikowanych przez Artura Fortunę kontynuuję moje "okienko tematyczne". Tym razem chciałbym przypomnieć nadal niewyjaśnioną sprawę Gerarda Olivy. Zawodnik przyszedł do nas podpisując długi kontrakt i prezentował się bardzo dobrze. W trzecim meczu, w którym zagrał doznał kontuzji i wkrótce potem – w niewyjaśnionych okolicznościach – rozstaliśmy się z tym piłkarzem. Nie wiem czy ponieśliśmy w tej sytuacji jakieś finansowe straty (a jeśli tak: to jakie?), ale zwracam uwagę, że Oliva miał wtedy jeszcze około 2,5 roku obowiązującego kontraktu, więc jest to wielce prawdopodobne.
Oczywiście jak to bywa pojawiły się jakieś dziwaczne posądzenia o to, że zawodnik zrobił zabieg nie tam, gdzie nakazał mu klub. Ja się tej retoryce trochę dziwię, bo jeśli zawodnik, któremu płacimy duże pieniądze, ma długi kontrakt i nagle jedzie gdzieś do Hiszpanii i robi na własną rękę zabieg to jest to trochę "strzał w stopę". Jakim cudem? W jakim klubie dochodzi do takich sytuacji? Takie rzeczy się nie dzieją. Jeśli masz zawodnika z długim kontraktem to musisz go sobie "przypilnować" – zorganizować zabieg, prowadzić go przed zabiegiem, po zabiegu, przez cały proces rehabilitacji. To są rzeczy, o które klub musi zadbać – to są realne pieniądze!
I z tego co można było się dowiedzieć dowiadujemy się, że zawodnik tak po prostu wpadł na pomysł by samemu pojechać na drugi koniec Europy i zrobić sobie operację, a w klubie nikt o tym nie wiedział. Słabo to brzmi, słabo wygląda.
Do tej pory nie wiem jak zakończyła się ta sprawa, bo zdaje się, że trwała tam jakaś batalia sądowa. Na pewno Oliva miał ważny kontrakt i na pewno nie rozstał się z Cracovią "za darmo", a o atmosferze tego rozstania też raczej szkoda pisać. A więc myślę, że i ta spawa może być wrzucona jako "kamyczek do ogródka" zarządu. Tym bardziej, że to był zawodnik, który większości kibiców przypadł do gustu i fajnie wyglądał na boisku – straciliśmy niezłego zawodnika, który odszedł bez wyraźnego powodu, wrócił do Hiszpanii i całkiem nieźle wygląda na tamtejszych boiskach.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Panie Siemieniec
Kibic1995
19:43 / 18.12.21
Zaloguj aby komentować