#SiemionOdSerca: Akcje Miasta „bezpiecznikiem” Cracovii!
Uważam, że pozbawienie MKS Cracovia SSA udziałów Miasta jest "zdjęciem bezpiecznika" na wypadek nieprzewidzianych sytuacji na przyszłość. (...) Gdy nie ma takiego „bezpiecznika” to zawsze może nam się kiedyś przytrafić czkawka na wspomnienie historii z niejakim Vanna Ly... – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Na początek wypada mi się wytłumaczyć za długą nieobecność na łamach. Przyznaję, że Mistrzostwa Świata trochę odsuwały od tematów związanych z Cracovią, potem przyszła przerwa zimowa i uznałem, że może to jest dobra okazja, by nabrać nieco dystansu i spojrzeć na wydarzenia z szerszej perspektywy. Okazało się, że warto było czekać, bo w ciągu ostatnich kilku tygodni naprawdę sporo się wydarzyło.
Wiceprezes zawieszony. I co dalej?
Rozpoczynając zgodnie z chronologią i wagą zdarzeń: wiceprezesowi Cracovii zostały postawione zarzuty i jak dowiadujemy się z mediów jest on obecnie oskarżony o dwa przestępstwa (pranie pieniędzy i sprzeniewierzenie pieniędzy). W wyniku tego postawienia w stan oskarżenia został on jeszcze w listopadzie zawieszony przez Radę Nadzorczą Cracovii. Należy to skomentować.
Po pierwsze: Z Klubu powinna wyjść informacja o tym, że wiceprezes Jakub T. został z Klubu całkowicie i definitywnie usunięty. Tymczasem na razie jest on jedynie "zawieszony". W efekcie ludzie pracujący w Klubie nie wiedzą jeszcze, czy ta osoba nie wróci na swoje stanowisko za miesiąc, dwa, czy pół roku i w związku z tym boją się robić rzeczy, które później on będzie mógł odczytać jako wykonane "nie po jego myśli", czy wręcz jako "atak" na niego. Ludzie, nauczeni doświadczeniem, fizycznie i psychicznie się tego boją. Trudno być zdziwionym, bo takie są zasady funkcjonowania.
Tym bardziej trudno być zdziwionym, skoro Jakub T. w zasadzie cały czas pojawia się w Klubie – przyjeżdża na treningi swojego syna, wchodzi do ośrodka treningowego i czuje się w nim tak samo, jak kiedyś. Na razie więc oprócz tego zawieszenia to niewiele się zmieniło i wszyscy naokoło to czują.
Tak długo, jak długo tego się nie zmieni i nie odetnie się tego tematu, to tak samo jak ludzie z wewnątrz, tak i ludzie z zewnątrz nie będą chcieli zbyt wiele inwestować w "nową sytuację" w Cracovii. To dotyczy zarówno zawodników, jak i mniejszych sponsorów, czy nowych osób do pracy. Trwa pat i dotąd, dokąd nie zostanie on rozwiązany to nikt nie wie na czym stoimy.
Po drugie: Pisałem o tym wielokrotnie już od wielu miesięcy – dla niektórych mogło to się już wydawać nudne – że zainteresowanie śledczych osobą Jakuba T. w kontekście tak zwanej "sprawy Ustronianki" (począwszy od przeszukań) może się wkrótce przerodzić w bardzo poważne konsekwencje natury prawnej. Nikt najwyraźniej nie brał tego jednak na serio i wydaje się, że nikt się do tej sytuacji nie przygotował. A był na to czas: jeśli nawet nie na wykonanie kroku uprzedzającego, to chociaż na przygotowanie się na taki rozwój wypadków.
Zresztą kibice Cracovii związani blisko z Klubem od dawna upominali się o takie rzeczy, zwracano uwagę Profesorowi Filipiakowi, że – mówiąc kolokwialnie – źle się to wszystko skończy, więc raczej trudno powiedzieć, że ktoś całą tą sytuacją został zaskoczony. Ja w każdym razie zaskoczony nie jestem – ciągnęło się to dłuższy czas, w końcu musiał nadejść "koniec rumakowania".
Po trzecie: Trzeba się teraz zastanowić co byłoby w zaistniałej sytuacji najbardziej korzystne dla Cracovii, dla dalszego zarządzania Klubem. Nie okłamujmy się: do tej pory alfą i omegą był tu wiceprezes Jakub T. I nic się w ramach Klubu nie mogło wydarzyć bez jego zgody i nie było drugiej takiej osoby, która wiedziałaby tyle o tym co się w Cracovii dzieje co on.
On decydował o wszystkim: od kupowania herbaty, do kupowania zawodników. Chcąc nie chcąc trzeba tu napisać, że jest to także "kamyczek do ogródka" Pana Profesora Filipiaka, bo w ten sposób nie można prowadzić firmy, że na jednym człowieku opiera się całe zarządzanie. I nie może być tak, że gdy jednej osoby w firmie zabraknie to całą firma się rozpada. A w Cracovii – przynajmniej do tej pory – tak właśnie było. Nie jest tajemnicą, że gdy wiceprezes T. miał urlop to nic się w Klubie nie mogło wydarzyć, nikt praktycznie nie pracował, bo nie było ŻADNEJ decyzyjności – bo za wszystkie sprawy był odpowiedzialny właśnie ten jeden wiceprezes.
Do tego, niestety, dopuścił Profesor Filipiak, że przez dwadzieścia lat ten "model funkcjonowania" tylko się umacniał i ani na chwilę nie osłabł. Mieliśmy przecież kilku wiceprezesów, dyrektorów – nikt z nich nie utrzymał się na stanowisku dłużej niż rok, czy dwa lata. Efekt jest taki, że w tej chwili musimy właściwie zaczynać od początku. Po dwudziestu latach rządów Jakuba T. musimy teraz odbudować zaufanie kibiców – to przede wszystkim, bo kibice od dawna wiedzieli jak to wygląda – ale też zaufanie mediów i całego środowiska sportowego.
Przez szereg lat wielu zawodników nie przychodziło do nas z powodów, które można określić bardzo szeroko jako "organizacyjne" – usłyszeli w mediach co się u nas dzieje, usłyszeli to od innych zawodników, albo też od menadżerów. Nazwiska tych zawodników mogłyby być zresztą tematem na osobny artykuł, a w pierwszej kolejności pojawiłoby się tam nazwisko polskiego piłkarza, który dzisiaj jest najbardziej znany na świecie. Krótko rzecz ujmując: nasze "zarządzanie zasobami ludzkimi" obrosło legendą niekoniecznie w najlepszym sensie tego słowa.
Po czwarte: Skoro dotychczasowa, bardzo zła struktura zarządzania zawaliła się w gruzy, to oznacza, że musimy odbudować ją od podstaw na nowo, ale też istnieje szansa, że tym razem będzie ona bardziej przemyślana. Cofnęliśmy się w rozwoju – to prawda – ale to może być krok w tył, żeby wykonać dwa niezbędne kroki w przód.
Potrzebujemy jednak do tej odbudowy dwóch, a w zasadzie trzech czynników: czasu i cierpliwości "na górze" oraz mega kompetentnych osób. Kompetencje wiążą się z tym, że te osoby są już doświadczone i dużo wiedzą o temacie, w związku z czym będą też odpowiednio chciały zarabiać. My nie słyniemy z tego, że jesteśmy świetnie płacącym klubem – za wyjątkiem piłkarzy (choć nie wszystkich) i pierwszego trenera. Musiałoby się więc generalnie zmienić nasze podejście do zatrudnienia, w którym zatrudnialibyśmy drogich fachowców, od których możemy wymagać, a nie anonimowych, ale tanich ludzi, którzy akurat nawinęli się pod rękę, żeby potem móc na nich zwalić wszelkie niepowodzenie i po cichu zwolnić.
Dotyczy to zresztą całego przekroju funkcji: Dyrektor Sportowy, Koordynator Młodzieży, sztaby szkoleniowe drużyn młodzieżowych, rezerw. Tego przez dwadzieścia lat funkcjonowania wiceprezesa Jakuba T. nie udało się stworzyć; wszystko to się opierało dotąd na działaniach ad hoc, wszystkie wybory były przypadkowe i co być może jeszcze gorzej – krótkoterminowe. Pytanie oczywiście, czy to się teraz da tak łatwo naprawić? Czy my takie kompetentne osoby będziemy w stanie znaleźć i czy ich w ogóle będziemy szukać? Ale tak widzę to, do czego powinniśmy dążyć – a jeśli nie będziemy o tym mówić, to na pewno w tym temacie polegniemy.
Po piąte: Sytuacja z oskarżeniem Jakuba T. wpływa niekorzystnie zarówno na wizerunek Cracovii, jak i Comarchu. Tym bardziej, że już od dawna formułowano pod adresem wiceprezesa Cracovii – w wywiadach, czy w wypowiedziach kibiców – opinie, które źle rzutowały na image Klubu. Obok Jakuba T. drugą osobą, która powodowała podobny kontekst był także Tomasz Bałdys. Nie wiemy jak będzie wyglądało funkcjonowanie Cracovii pod zarządem innej osoby, czy tez osób – nie jestem w stanie powiedzieć, czy będzie lepiej, czy będzie gorzej (choć żeby było gorzej to ciężko mi sobie wyobrazić), ale wszyscy bardzo chcielibyśmy spróbować JAK BĘDZIE bo po dwudziestu latach bardzo wyczekujemy odmiany.
Do tego, jak już wspominałem, są potrzebne kompetentne osoby – czyli nie takie, które będą się zarządzania uczyć, tylko takie, które będą potrafiły to ogarnąć "na już". W innym przypadku ten marazm potrwa dłużej – oby nie. Bo trzeba też stwierdzić, że jest to pewnego rodzaju test dla możliwości korporacyjnych Comarchu – bo przecież skoro jest to taka znakomita firma to bez trudu powinna poradzić sobie szybko z zaistniałym problemem, wprowadzając kogoś w miejsce Jakuba T. i ogarnąć cały ten powstały rozgardiasz. Im dłużej ta sytuacja w Cracovii będzie "źle wyglądać", tym dłużej będzie to obciążało także Comarch i jego zarządzanie.
Po szóste: Na stanowisku wiceprezesa pozostaje teraz Dyrektor Stefan Majewski, który ma po raz pierwszy w życiu zarządzać (lub przynajmniej realnie współzarządzać) klubem, robić transfery, rozmawiać z zawodnikami, rozmawiać z menadżerami, komunikować się z mediami... Przy całym szacunku dla Pana Stefana – myślę, że to nie jest osoba, która nas wybawi z opresji w tej sytuacji. Potrzebujemy profesjonalistów, którzy już sprawdzili się w zarządzaniu.
Szanuję to, co Majewski zrobił, bo sądzę też, że w jakiejś mierze dzięki niemu zafunkcjonowała ta cała sytuacja – to on na wiele aspektów funkcjonowania wiceprezesa Jakuba T. starał się Panu Profesorowi Filipiakowi zwrócić baczniejsza uwagę. Widziałbym go raczej jako osobę reprezentacyjną, jeżdżącą na zebrania do PZPN-u, jeżdżącą na mecze, ale niekoniecznie jako osobę decyzyjną w kwestiach funkcjonowania i długoterminowego zarządzania Cracovią.
Akcje Miasta „bezpiecznikiem” Cracovii!
Nie ukrywam, że informacje o planach wykupienia udziału Miasta w Cracovii przez Comarch, jakie ostatnimi czasy przekazywał Profesor Filipiak, były dla mnie sporym zaskoczeniem. Pan Profesor postanawia wykupić Cracovię... hm... Kosztowne przedsięwzięcie. Koszt akcji to około 26 - 30 milionów złotych, a doliczyć do tego należy jeszcze dokapitalizowanie spółki, czyli "ściągnięcie z Cracovii zadłużenia", daje kolejne 20 milionów. Trzeba też pamiętać, że to zadłużenie Cracovii jest zadłużeniem wobec Comarchu, więc jest to niejako "przełożenie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej". Tak czy inaczej daje to jednak kwotę finalną 50 milionów złotych.
Nie bardzo rozumiem co jest powodem do takiej decyzji. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby Pan Profesor powiedział jaki jest cel tego działania, jaki jest później pomysł na "stuprocentowo comarchowską" Cracovię. Nie rozumiem momentu, nie rozumiem motywacji tej decyzji. Tym bardziej, że – musze to napisać, bo uważam, że trzeba o tym mówić głośno – pozbawienie Cracovii udziałów Miasta jest "zdjęciem bezpiecznika" na wypadek nieprzewidzianych sytuacji na przyszłość. Różne rzeczy w sporcie, a zwłaszcza w polskiej piłce się dzieją.
Hipotetycznie rzecz biorąc: gdyby któregoś dnia Panu Profesorowi odechciało się jednak sponsorować Cracovię, to fakt posiadania udziałów w Cracovii przez miasto stanowiłby "wentyl bezpieczeństwa" dla pomocy w funkcjonowaniu. Miasto miałoby też głos w sytuacjach ewentualnego przejmowania Klubu. Gdy nie ma takiego bezpiecznika to zawsze może nam się kiedyś przytrafić czkawka na wspomnienie historii z niejakim Vanna Ly, gdy się okaże, że sami znajdujemy się w podobnej sytuacji. Trzeba takie alternatywy też brać pod uwagę dla dobra Cracovii. Chciałbym właśnie dlatego usłyszeć jakieś słowa wyjaśnienia, bo wszystkich kibiców żywotnie to interesuje.
Transfery i liga
Cieszy mnie, że z klubu wytransferowano Balaja i Thiago, którzy nie spełnili oczekiwań. Życzymy im powodzenia w innych klubach i zawsze możemy powiedzieć, że zwolniliśmy pieniądze z dwóch kontraktów, które obciążały budżet klubu. Podobnie zdaje się mieć sytuacja z Loshajem, choć tu jeszcze nie wiadomo, czy reprezentant Kosowa finalnie opuści Cracovię – historia zna już nie takie przypadki, z drużyny rezerwowej można jeszcze powrócić "do świata żywych".
Zupełnie inaczej podchodzę do pozbycia się Rodina – to jest bardzo duży cios w podstawową jedenastkę. Matej był już w ostatnim czasie kluczowym graczem defensywy. To w dużej mierze jego zasługą jest, że straciliśmy w obecnym sezonie tylko 12 goli – tyle samo, co liderujący Raków. Ten uszczerbek oceniam jako duży, no ale czekaliśmy na transfery DO Klubu. Miały one, według słów Pana Profesora Filipiaka, zostać sfinalizowane do 7 stycznia. Czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy... No i transfery są, ale mocno spóźnione.
Ściągnęliśmy zawodników 23, 25 stycznia, a więc już po obozie przygotowawczym. Teraz ci zawodnicy, którzy przyszli – Fin i Macedończyk, plus Bochnak z Chrobrego – mają wskoczyć do drużyny "z marszu", bo w zasadzie każdy z nich jest potrzebny do grania "na już", od pierwszego meczu.
Trudno powiedzieć dziś, że siła naszej drużyny została znacząco wzmocniona – kadra została uzupełniona, owszem, ale doświadczonych zawodników w kadrze, którzy są realną siłą drużyny mamy najwyżej 15-16. A pamiętać trzeba, że w rundzie wiosennej zaczną się kumulacje kartek, będą też na pewno kontuzje, bo tego nie da się nigdy uniknąć; już w pierwszym meczu Oshima nie zagra za kartki, Hebo wyleciał na całą rundę...
Pan Profesor Filipiak powiedział przed tą rundą, że będziemy walczyli o miejsca pucharowe. Napiszę tak: wysoko Pan Profesor postawił poprzeczkę. Z jednym już się pomylił – z tymi transferami do 7 stycznia. Zobaczymy jak to będzie z tymi miejscami premiowanymi pucharami. W tej chwili – przy całym szacunku dla trenera, zawodników i dla potencjału drużyny – nie widzę tego, żebyśmy w drugiej rundzie byli siłą przewodnią ligi. Oczekiwania mam raczej przeciętne: chciałbym, żebyśmy spokojnie dograli ten sezon pozostając w górnej połówce tabeli, walcząc o możliwie jak najwyższe miejsce.
Nie chciałbym przede wszystkim, żeby te nasze problemy i zaniechania transferowe spowodowały, że osuniemy się w dół tabeli i jeszcze będziemy musieli myśleć o zupełnie innych tematach niż europejskie puchary. Trzymam też kciuki za to, żeby udało się w ciągu najbliższych miesięcy sprowadzić do Cracovii te kompetentne osoby do zarządzania Klubem, bo musimy już myśleć o sezonie 2023/24.
Dużo się w "Pasach" pozmieniało, a jeszcze więcej może się pozmieniać. Zaufanie kibiców buduje się bardzo długo, a traci się bardzo szybko i w tej chwili my jesteśmy na początku długiej drogi odbudowy tego zaufania. Chcielibyśmy cieszyć się z nowych sukcesów, z wychowanków, z drużyn młodzieżowych – ale potrzebny jest do tego plan, system, schemat działania, który będzie długofalowo realizowany. Na razie tego nie ma. Chcę wierzyć, że będzie.
PS: W piątek, o godzinie 21:30 przy ulicy Dekerta, na obiektach Podgórza (pod balonem) gramy derby oldbojów z Wisłą. Zapraszamy wszystkich do kibicowania ;)
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Kibic1995
03:29 / 30.01.23
Zaloguj aby komentować