Siemion od serca: Wreszcie coś do polubienia

siemion-od-serca-po-legii

Żeby nie szukać w tym miejscu dziury w całym wypada powiedzieć: chapeau bas, zdobyliśmy punkt na wyjeździe z aktualnym mistrzem, który na 90% również i w tym sezonie obroni ten tytuł. Uważam, że to bardzo dobry wynik, tym bardziej to my mieliśmy najlepszą sytuację w tym meczu, więc jeśli ktoś już był bliżej wygranej to właśnie Cracovia – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.

Gra konsekwentna

W niedzielę mierzyliśmy się z Legią w Warszawie. Brzmi groźnie i przyznać muszę, że nie spodziewałem się po tym naszym wyjeździe zbyt wiele dobrego mając jeszcze świeżo w pamięci nasze ostatnie mecze. Okazało się, że niesłusznie.

Założenie na to spotkanie było takie, że jedziemy do Warszawy nie przegrać. I trzeba oddać cesarzowi co cesarskie: zrealizowaliśmy to założenie bardzo dobrze. Podczas starcia z Legią po raz pierwszy można było też zaobserwować jakąś konkretną taktykę przygotowaną na mecz i pod rywala. Widać było, że wyciągnęliśmy wnioski z wcześniejszych spotkań – zarówno tego z Lechem, jak i tego z Jagiellonią.

Nasze ustawienie było tym razem ciekawe: 5-4-1 i ono również pokazywało, że zależy nam w pierwszej kolejności na defensywie. Przyznam szczerze, że gdy przeczytałem skład przed meczem, to moje zdziwienie nie tyle było związane z konkretnymi nazwiskami, jakie tam nagle wyskoczyły, ale sam fakt olbrzymiej rotacji w stosunku do meczu sprzed tygodnia z Jagiellonią. Łącznie zmieniło się aż sześciu zawodników, czyli większa połowa składu!

siemion-od-serca-po-legii

Ten pomysł, który się mógł wydawać kontrowersyjny sprawdził się jednak i zremisowaliśmy na Legii. Więcej nawet: nie zremisowaliśmy wcale przypadkiem, zagraliśmy być może najlepszy mecz w tym sezonie. Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani na boisku: ustawieni jak swego czasu Chelsea w Lidze Mistrzów w spotkaniu z Barceloną, to znaczy bardzo głęboko cofnięci, ale jednocześnie intensywnie pressując utrzymywaliśmy piłkę daleko od własnej bramki. Legia dzięki temu nie miała zbyt wielu sytuacji – nawet duża liczba rogów, rzutów wolnych na nic konkretnego się nie przekładała, byliśmy czujni i za wyjątkiem jednej sytuacji z Pekhartem obrońcy potrafili doskoczyć w odpowiednim momencie.

Tym razem nie da się też napisać o żadnym przypadku: to nie jest wina Legii, że nie strzelili nam gola, tylko nasza zasługa, że nie daliśmy im okazji by go wbić. Można powiedzieć, że była to „obrona Częstochowy”, ale nie ta o której mówi się często w piłce pejoratywnie, tylko ta bliższa oryginałowi z XVII wieku: bazująca na kapitalnej organizacji i wypadach za linię wroga. Mieliśmy to wypisz wymaluj w Warszawie i przynajmniej dwa takie nasze wypady mogły się się skończyć dla Legii bardzo źle.

Uważam więc, że to ustawienie było bardzo trafne i widać, że nasz sztab szkoleniowy przyjrzał się meczowi Lecha z Legią i także wyciągnął z niego przydatne wnioski: zagraliśmy bardzo podobny mecz do „Kolejorza”. Nie wiem, czy zamierzonym zabiegiem było „przetrącenie” na samym początku Luquinhasa. Ten wślizg Sergiu już w 6 minucie, a potem kopanie po nogach przy każdej próbie dryblingu... Ok, jeśli to był „prikaz” i rzeczywiście miało to wybić z rytmu Legię, to trzeba docenić koncepcję, bo została zrealizowana. Ani Kapustka, ani Luquinhas nie grali na swoim normalnym poziomie. Ja to szanuję, to przyniosło skutek - w efekcie przywozimy do Krakowa punkt.

No ale jest też faktem, że nam się łatwiej gra z taką drużyna jak Legia, przy której my możemy wychodzić z głębokiej defensywy po to, by uszczknąć coś z kontry. Gorzej jest gdy gramy ze słabymi drużynami – a takich jest więcej – które nie stawiają na atak pozycyjny. Wtedy my też musimy coś „dać od siebie” - wrócić, rozegrać, skonstruować akcje.

W Warszawie mieliśmy wszystko poukładane pod taktykę rywala z założeniem: nie stracić bramki, a jak coś się uda z kontry to fajnie. Nie wyobrażam sobie, żeby w ten sposób ustawić zespół na grającą również z głębokiej defensywy Wartę Poznań – wtedy jedna drużyna stanęłaby na swojej połowie, druga na swojej i tyle meczu byśmy oglądali.

Żeby jednak nie szukać w tym miejscu dziury w całym wypada powiedzieć: chapeau bas, zdobyliśmy punkt na wyjeździe z aktualnym mistrzem, który na 90% również i w tym sezonie obroni ten tytuł. Uważam, że to bardzo dobry wynik, tym bardziej to my mieliśmy najlepszą sytuację w tym meczu, więc jeśli ktoś już był bliżej wygranej to właśnie Cracovia.

W tym sezonie, gdy spada tylko jeden zespół, mimo wszystko naprawdę trudno będzie zostać tą najsłabszą drużyną i my w meczu z Legią na pewno nie wyglądaliśmy jak najsłabsze ogniwo tej ligi.

Oceny indywidualne

Widzę w tym meczu dużo plusów. Nie jestem zwolennikiem naszych środkowych obrońców i powiedzmy sobie szczerze: nie rozpieszczali nas oni w dotychczasowych meczach. Tym razem zarówno Rodin, jak i Marquez zagrali jednak bardzo dobry mecz, widać też było, że Rocha który trafił do nas niedawno właśnie z Legii bardzo chciał się pokazać z jak najlepszej strony i tak właśnie było. „Lucek” po długim rozbracie z Ekstraklasą – bo w tym sezonie grał tylko w rezerwach – również zaprezentował się porządnie i pokazał, że umie grać w piłkę.

Zagęszczenie środka nie pozwala nam jeden do jednego oceniać sytuacji bocznych pomocników, ponieważ gra raczej nie toczyła się na bokach pomocy, ale na pewno można pozytywnie ocenić Alvareza. Był to chyba jego najlepszy mecz w tym sezonie, bo pomimo tego, że wcześniej gdzieś tam strzelił bramkę, czy asystował, ale na Legii jak na to, że był w tym napadzie sam, to dawał sobie radę bardzo dobrze. Nie jest to zresztą nic nowego: wiemy, że Alvarez potrafi się zastawić, utrzymać przy piłce, „zrobić” rzut wolny.

Na Legii, w tej swojej najlepszej sytuacji, on przecież nie wygrał pojedynku biegowego z Wieteską, tylko wygrał pozycję i utrzymał się na nogach – stoper chciał go wywrócić, a Alvarez zachował się tak sprytnie, że efekt był odwroty od zamierzonego i Wieteska sam wyłożył się jak długi. Szkoda tylko, że Alvarez gdy już wyszedł sam na sam nie pokazał tego, co pokazywał w 2. Bundeslidze, czyli nie zamienił tej sytuacji na bramkę. Cieniem na jego grze w całym sezonie – i to niestety potwierdziło się w niedzielę – kładzie się również w dalszym ciągu nieskuteczność przy strzałach z wolnego, z których przecież słynął grając w Niemczech, a które teraz nawet nie lecą w światło bramki rywali.

Hrosso, który wskoczył do składu w Warszawie dość niespodziewanie spisał się świetnie i mam wrażenie, że – z całym szacunkiem do Karola Niemczyckiego - daje też drużynie większą pewność. Podobał mi się także Pelle, który zagrał niezły mecz. Ogólnie cała drużyna funkcjonowała dobrze, więc może już dosyć tych indywidualnych wyróżnień.

Wrażenia ogólne

Zremisowaliśmy z Mistrzem Polski i super, ale teraz mamy przed sobą dwa być może najważniejsze mecze obecnego sezonu: z Wisłą Płock i z Wisłą Kraków. W obu przypadkach to są mecze o układ tabeli i o to, czy możemy jeszcze skończyć ten sezon wyżej niż na 14. miejscu. Jeśli my w tym tygodniu przegramy z Płockiem to oni nam odskakują na pięć punktów i mamy bardzo trudną sytuację; z drugiej strony jeśli to my wygramy, wtedy ich mijamy i sytuacja dosyć diametralnie się zmienia. A zatem klasyczny mecz o sześć punktów.

W przypadku Wisły Kraków jest to oczywiście także mecz, który z wiadomych powodów jest priorytetem dla kibiców i oczywiście tutaj nie chodzi już tylko o tabelę, ale tez o prestiż, o „rządy w Krakowie” i wyprzedzenie lokalnego rywala. Ten mecz nie uratuje już sezonu, to jasne, ale może troszeczkę poprawić humory i notowania drużyny u kibiców Pasów.

Na razie musimy wciąż się oglądać przez ramię pomimo bardzo korzystnych dla nas wyników innych spotkań. Oby ten punkcik był dobrym prognostykiem, oby wróżył nam, że będziemy jeszcze w lidze wygrywać. Gdyby jednak można było dziś zamienić ten remis w Warszawie na wygraną z Wisłą Płock to zrobiłbym to bez wahania.

Jesteśmy w trochę dziwacznym momencie: zagraliśmy przeciętny mecz z Lechem i wygraliśmy, potem dobry z Jagiellonią i przegraliśmy, potem słaby z Rakowem w Pucharze – też przegrany – a następnie bardzo dobry na remis z Legią. Trochę ciężko się w tym połapać – raz w górę, raz w dół, rotacje składu i dość nieprzewidywalna sinusoida. Trudno powiedzieć gdzie w tym momencie jesteśmy z formą, trudno przewidzieć jak zaprezentujemy się w środę. Tym bardziej, że z Wisłą Płock na pewno nie da się zagrać tak jak z Legią – to oni przyjadą do nas z nastawieniem, żeby nie przegrać meczu i my musimy na nich coś zupełnie innego wymyślić. Ale to tylko moje odczucia i wątpliwości na dziś: mam nadzieję, że z Płockiem wygramy i wtedy naprawdę będzie prawie idealnie.

Odpowiedzi dziwne

Co mnie zdziwiło w niedzielę wieczorem to wywiad pomeczowy z trenerem Probierzem w Lidze+, a konkretnie odpowiedzi na niektóre pytania. Nie do końca zrozumiałem na czym polega problem z Dytiatievem, który nie może dojść do siebie. Jak to: dochodzi do siebie, skoro wiemy przecież, że gra regularnie w rezerwach? Nie pojmuję co miało oznaczać, że sprowadzając Jablonskyego Cracovia nie wiedziała, że ten zawodnik będzie zawieszony tak szybko. Jablonsky grał u nas od lipca 2019 roku, więc jak można mówić o „szybkim zawieszeniu”? Co to znaczy, że nas to zaskoczyło? Przecież od samego początku wiadomo było, że David uciekał przed karą do innej federacji – gdyby nie to, pewnie nigdy do polskiej ligi by nie przyszedł.

Była oczywiście też mantra o minusowych punktach – pamiętam jak Jagiellonia miała te minus 10, ale szybko je odrobiła i poszła za ciosem, więc nikt tego tematu nie rozwlekał, nikt o tym nie mówił. Za to u nas jakoś temat wciąż żyje. Dowiedziałem się, że przed sezonem nasze transfery były oceniane jako świetne, tylko się nie sprawdziły. Ja to pamiętam trochę inaczej, to znaczy na początku rozgrywek z klubu płynął taki przekaz, żeby jeszcze nie oceniać, jeszcze nie krytykować, żeby dać czas. Czas mijał, a ocena moim zdaniem niewiele się zmienia.

No a już rozbawiło mnie kompletnie, gdy usłyszałem, że z wyjazdu na obóz przygotowawczy do Turcji zrezygnowaliśmy, bo się spodziewaliśmy słońca w styczniu. Ja nie wiem: może żyję gdzie indziej? Ale chyba jednak nie, chyba też żyje w Krakowie, bywam w Rącznej i raczej słońca w styczniu się tutaj nie spodziewam. W każdym razie myślę, że czasem może się warto ugryźć w język, bo tych rzeczy słucha cała Polska. I nie daj Boże, też zadaje sobie podobne pytania jak ja.

Tłumaczenie się przy tym problemami w sezonie 2020/21 – kontuzjami, covidem – jest dla mnie o tyle nie zrozumiałe, że przecież po to braliśmy takiego doświadczonego fachowca, jak trener Probierz, że on powinien wiedzieć, jak z tego typu kryzysów wybrnąć. Problemy mogą się w lidze zdarzyć zawsze, ale pytanie jak z tymi problemami sobie radzimy.

Pochwały wyważone, optymizm umiarkowany

Ale tak jak pisałem: za ten konkretny mecz trzeba pochwalić całą drużynę i sztab szkoleniowy, bo zdobyliśmy jeden punkt na stadionie Mistrza Polski. To ważne także w tym kontekście, że przegrywaliśmy już z drużynami dużo słabszymi od Legii, a na Łazienkowskiej udało się zremisować. Cieszymy się więc z takich rzeczy, ponieważ nie mamy zbyt wiele powodów do radości.

Tyle że ja chciałbym doczekać czasów, w których będziemy jechali na Legię z myślą o tym, by walczyć o trzy punkty. Tak jak choćby za czasów trenera Zielińskiego, kiedy wprawdzie na Legii akurat przegraliśmy trzy razy, ale chcieliśmy odważnie grać w piłkę. Wtedy jeździliśmy do Gdańska, do Poznania, czy do Warszawy i nikt tam nie mógł być pewien, że nie urwiemy mu kompletu punktów. Teraz jeździmy z takim nastawieniem, że w ogóle super będzie jak coś ugramy. To zupełnie inna filozofia i nie ukrywam, że bliżej mi do tej wcześniejszej.

Wracając jednak do tu i teraz: Czekam na ten mecz z Wisłą Płock z niecierpliwością, bo wiem ile znaczyłaby w tym spotkaniu wygrana jednocześnie czekam z pewną obawą, bo nie mam pewności co do tego w jakim ustawieniu, w jakim składzie personalnym i w jakiej formie wyjdziemy na boisko w środę.

Tomasz Siemieniec „Siemion”

Od redakcji:  „Siemion od serca” – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

panie prezesie

cracovia potrzebuje skauta franka smude

Zaloguj aby komentować

Cracovia

Wspaniały opis sytuacji BRAWO !

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.