#PierwszyMistrzPolski: Stefan Popiel – Szlachcic mieszczaninem, mieszczanin sportowcem

Popiel-Stefan-portret-reprezentacja

27 czerwca 1920 roku Stefan Ignacy Dominik Popiel herbu Sulima - bronił bramki Pasów przed atakami "Białej Gwiazdy", a już kilka tygodni później, 10 sierpnia bronił Lwowa przed atakami 1. Armii Konnej Siemiona Budionnego.

Stefan Popiel, a właściwie Stefan Ignacy Dominik Popiel herbu Sulima, urodził się 19 maja 1896 roku w Skawinie. Swą przygodę z piłką rozpoczął w roku 1909, a więc w wieku lat trzynastu – występując przez kilka kolejnych lat jako zawodnik III drużyny.

Podobnie jak Józef Lustgarten, Tadeusz Prochowski, bracia Dąbrowscy, czy później Stanisław Cikowski i Stanisław Wykręt – także i Stefan Popiel był absolwentem Gimnazjum im. Jana III Sobieskiego. Jak wiadomo, "Sobek" był wówczas siedliskiem profesorów sympatyzujących ze sportem, a w szczególności: z Cracovią, dlatego też droga Popiela na stadion po "właściwej stronie Błoń" w momencie przekraczania murów gimnazjum została praktycznie określona. Zresztą III zespół Pasów, do którego trafił Popiel, w znacznej mierze – o ile nie w całości – był złożony z uczniów gimnazjum króla Sobieskiego.

cracovia-1921-puchar

I pewnie nie byłoby w tej historii Popiela niczego szczególnie odbiegającego od normy, gdyby nie wspomniany na początku drobny szczegół: mowa tu o synu szanowanego szlachcica, o reprezentancie rodu, którego korzenie sięgały średniowiecza. Nie wspominając o tym, że herb Sulima też miał swoje znaczenie – pierwszy raz wzmianka o nim pojawia się jeszcze w końcu XIV wieku, takiego herbu używał też Zawisza Czarny.
 Ktoś może zapytać: i w czym problem?

Otóż zasadniczo w pierwszych latach XX wieku wykładnia tego czy grać w piłkę wypada, czy nie wypada nie była ostatecznie rozstrzygnięta. Przyzwoici chłopcy z dobrych domów uczący się w krakowskich szkołach byli wzywani na rozmowy dyscyplinujące do dyrekcji gdy tylko wydało się, że na mieście mówi się o nich jako o zyskujących sławę futbolistach. Nie godziło się uczniowi grać w piłkę – a dopiero któż to widział, żeby młody szlachcic uganiał się po łące do wypasania krów za kawałkiem skóry i skakał – nie przymierzając – jak małpa po klatce w podartej panamie .

Oczywiście te akurat słowa dotyczyły Józefa Lustgartena, ale tak czy inaczej przedmiot zainteresowania Stefana Popiela był identyczny, więc i zachowania musiały być podobne. Może tylko – sądząc po zdjęciach – panama Popiela zawsze była w dużo lepszym stanie, niż ta Lustgartena.

Mniejsza o konwenanse

A jednak nastoletni Stefan nie zważał na tego typu obiekcje i śmiałym krokiem wszedł do piłkarskiego świata. W meczu pierwszego zespołu zadebiutował 17 maja 1913 roku, a więc dokładnie na dwa dni przed swymi siedemnastymi urodzinami – został zresztą wzięty do I drużyny prosto z drużyny III. Cracovia zremisowała tego dnia z Eintrachtem Lipsk 1:1. Nazajutrz odbył się rewanż, w którym lepsi okazali się goście, wygrywając 2:3. Popiel zaliczył jednak udane występy w tym "debiutanckim dwumeczu".

Nowy bramkarz (Popiel) okazał dużo przytomności i zwinności. – komplementował młokosa sprawozdawca dziennika "Nowiny".

1913-05-31 Cracovia - Eintracht LipskPierwszy mecz Popiela - zdjęcie drużyny (Popiel stoi szósty od prawej)

Fot. 1913-05-31 Cracovia - Eintracht LipskPierwszy mecz Popiela - zdjęcie drużyny (Popiel stoi szósty od prawej)

Nim minął miesiąc Popiel musiał stanąć przed kolejnym wyzwaniem: w rozgrywkach o Mistrzostwo Galicji przyszło mu zastąpić znajdującego się ówcześnie w znakomitej formie Gustawa Rogalskiego, którego czas świetności przypadał właśnie na lata 1912-1913. Rogalski zagrał w pierwszym meczu mistrzowskim: wygranym 2:1 derbowym pojedynku z Wisłą. Potem w trzech kolejnych występował już Popiel i można śmiało napisać, że zrobił kolosalne wrażenie zarówno na kolegach z zespołu, jak i na krakowskiej publiczności.

W ciągu kolejnego roku Popiel "zdetronizował" Rogalskiego, potem jednak Popiela... zdetronizowała wojna – odważny, młody szlachcic stojący na bramce Cracovii, którego kariera piłkarska rozpoczęła się tak fantastycznie na długich pięć lat rozstał się z piłka nożną.

Wojna Popiela trzyma i nie puszcza

Ze swojej długoletniej wojaczki Popiel wrócił naprawdę późno; wprawdzie wiosną roku 1920 wystąpił w kilku spotkaniach, lecz po to tylko, aby znów trafić na front. O dynamice wydarzeń w tamtym czasie niech zaświadczą dwie daty.

27 czerwca Popiel zagrał w starciu derbowym rozgrywanym w ramach 5. kolejki krakowskiej klasy A, w którym skutecznie bronił bramki Pasów przed atakami "Białej Gwiazdy" – Cracovia wygrała 4:1.

Kilka tygodni później, 10 sierpnia Stefan Popiel brał już udział w innej obronie i do czynienia miał z gwiazdą w innym kolorze: uczestniczył w bitwie pod Kamionką Strumiłową, która miała na celu powstrzymanie 1. Armii Konnej Siemiona Budionnego nacierającej na Lwów. Powstrzymać – ostatecznie nie powstrzymała, lecz opóźniła znacząco i związała siły wroga na ponad tydzień, zmuszając nieprzyjacielskie siły do zawrócenia z drogi na Warszawę.

1913-05-31 Cracovia - Eintracht Pierwszy mecz Popiela - zawodnik na zdjęciu

Fot. 1913-05-31 Cracovia - Eintracht. Pierwszy mecz Popiela - zawodnik na zdjęciu

Dokładnie 19 czerwca 1921 roku, na dwa miesiące przed rozpoczęciem zmagań w ramach finałów Mistrzostw Polski, Popiel został udekorowany „Krzyżem Waleczność” za obronę w Kamionki Strumiłowej. Został też zweryfikowany w stopniu porucznika ze starszeństwem z dniem 1 czerwca 1919.

Jeden z najlepszych

Jaki był więc Popiel na boisku? Chyba taki jak i poza nim. Był ofiarny, skuteczny, trochę z ułańską fantazją – nie bał się rzucać piłkarzom pod nogi, co nie każdy bramkarz tamtych czasów potrafił robić równie chętnie. Tym bardziej, że ówcześnie o czymś takim jak choćby o znanej nam z obecnych czasów gruntownej ochronie bramkarza w polu bramkowym w zasadzie nie było mowy. Oczywiście dzięki swej znakomitej i spektakularnej grze Popiel trafił też do reprezentacji Polski, choć zagrał w kadrze tylko 2 mecze (w latach 1922-1923).

Wedle dość zgodnych opinii ówczesnych polskich komentatorów sportowych podstawowy bramkarz mistrzowskiej drużyny Pasów z roku 1921 był w pierwszej połowie lat dwudziestych jednym z trzech najlepszych bramkarzy w kraju – jednym z trzech, bo konkurencja na tej pozycji była naprawdę godna (przede wszystkim: Loth oraz Wiśniewski).

1923-09-15 FC Barcelona - Cracovia Popiel łapie piłkę

Fot. 1923-09-15 FC Barcelona - Cracovia Popiel łapie piłkę

Swoją wysoką klasę udowadniał Popiel tak w kraju, jak i za granicą. Jak choćby podczas sławnego wyjazdu Cracovii do Hiszpanii, kiedy to w starciu z Barceloną – zwłaszcza pierwszego dnia, gdy mecz skończył się sensacyjnym wynikiem 1:1 – bronił jak w transie. Ów trans znacząco wpłynął zresztą na zmazanie uśmiechu z twarzy jednego z najznakomitszych ówcześnie hiszpańskich napastników, Paulino Alcántary. I nie jest to jakaś wielka metafora, co wyjaśnia opis jednego z polskich korespondentów.

Na bramkarza lecą gracze tamtejsi strasznie. Toteż, jak Popiel weszedł w lew. łącznika, Alcantarę, to mu wybił 2 zęby i zupełnie go unieszkodliwił do końca gry tak, że już tylko statystował. Tak, jak Popiel grał, to już dawno nie widziałem grającego bramkarza, wprost wspaniale. – tak oto ekscytował się ( może nawet trochę niezdrowo, biorąc pod uwagę okoliczności "unieszkodliwienia" rywala) "Tygodnik Sportowy" we wrześniu 1923 roku relacjonując starcie Pasów z "Barcą".

Popiel jest dla Hiszpanów (podobnie zresztą jak i dla nas, przyp. Red.) fenomenalnym a odwagą i siłą w starciu z przeciwnikiem niezwykle groźnym. –  pisano w Ilustrowanym Kuryerze Codziennym, przywołując relacje hiszpańskich gazet.

Popiel schodzi ze sceny

W czasach powojennych, zajęty zarządzaniem własnego majątku pod Dębicą, spieszył zawsze i bezinteresownie na usługi klubu w momentach ważniejszych. Że przez tyle lat potrafił się nie tylko utrzymać na najtrudniejszym w drużynie stanowisku, lecz nawet mimo stałego braku treningu nigdy nie zawodzi i zalicza się do najlepszych bramkarzy w Polsce – o czem najlepiej wie drużyna, która doń żywi bezgraniczne zaufanie – świadczy tylko o jego wielkim talencie. Jest on typem prawdziwego sportowca, który nigdy nie pozuje, lecz gra solidnie, z sercem, bez uganiania się za efektami i dlatego cieszy się niezwykłą sympatią. – tak pisał o Popielu w tym samym roku 1923 "Przegląd Sportowy" z okazji rozegrania przez "Sulimę" 100. meczu w barwach Pasów.

Pod koniec roku kolejnego Stefan Popiel zakończył jednak karierę futbolową – ostatni jego występ odnotowano 12 października 1924 roku (mecz derbowy z Wisłą przegrany na wyjeździe 2:4).

1924-10-12 Ostatni mecz Popiela (2-4 z Wisłą Kraków) - Popiel z piłką w rękach

Fot. 1924-10-12 Ostatni mecz Popiela (2-4 z Wisłą Kraków) - Popiel z piłką w rękach

Być może "Sulima" uznał, że jego czas już minął i że dalsza gra będzie stanowiła zaprzeczenie owej znakomitej recenzji z Przeglądu Sportowego, który jeszcze rok wcześniej zapewniał wszem i wobec, że drużyna może zawsze liczyć na Popiela, że ten utrzymuje wysoką formę nawet mimo braku treningu.

Ten sam "Przegląd Sportowy" po wspomnianym meczu z Wisłą z października 1924 roku pisał: Najsłabszymi punktami Cracovii w dniu tym byli skrajni pomocnicy i Popiel . Podobną opinię wyrażała większość gazety, tak jak "Sport": W Cracovii bardzo słabo bronił Popiel, czy wreszcie "IKC": W Cracovii zawiódł zupełnie Popiel, który na 3 strzały oddane przez Wisłę puścił 3 bramki.

W roku 1925 miejsce Popiela w bramce Cracovii zajmowali już Szumiec i Malczyk – Popiel rozegrawszy w biało-czerwonych barwach 129 meczów poświęcił się natomiast pozapiłkarskim sprawom.

Szlachectwo zobowiązuje

W składzie Mistrzów Polski z roku 1921 odnaleźć można fascynujące historie ciekawych ludzi – pomnikowanych zwykle pięknie, lecz sztampowo i dość bezrefleksyjnie. Przy odrobinie uwagi można też jednak bez trudu dzięki tym właśnie zawodnikom sprzed stu lat zrozumieć na czym polegała owa "demokratyczność" Cracovii, o której wiele razy pisano i na którą zwracano uwagę w dychotomii do lokalnych rywali.

Adwokat, szlachcic i zarządza majątku ziemskiego, artysta malarz, architekt, mechanik samochodowy, wojskowy, lekarz i nauczyciel – wszyscy grali ze sobą w jednym zespole, tworząc "zgraną paczkę". Grali Polacy i grali Żydzi. W Cracovii nie stopień wojskowy, nie odpowiednie pochodzenie klasowe, czy też jedynie słuszna narodowość i wyznanie, lecz klasa gracza i jego autorytet sportowy decydowały o tym kto miał w szatni posłuch.

Szlachcic tym sposobem równy był robotnikowi. Ponieważ jednak szlachectwo zobowiązuje, więc i Stefan Popiel musiał się z owych zobowiązań wywiązać; jego zobowiązaniem był majątek pod Dębicą.

Popiel-Stefan-portret-reprezentacja

Na ile można tego dociec z dostępnych źródeł ów majątek pod Dębicą  (w miejscowości Mała Górna), którym – jak informowały gazety – zarządzał Stefan Popiel formalnie należał do jego ciotki (a ściśle rzecz biorąc: do siostry jego ojca), Anny Hupki z domu Popiel. Jej mąż, Włodzimierz Hupka, zmarł w roku 1918, syn w 1919 – została więc praktycznie z dnia na dzień sama, z ogromnym folwarkiem, którym trzeba było rozporządzić. Niewykluczone, że w tej sytuacji uczyniła plenipotentem swego bratanka.

Wprawdzie opisana powyżej historia rodziny i okoliczności, które zaprowadziły Stefana Popiela do majątku w Małej opiera się na pewnego rodzaju domniemaniach, tym niemniej są to domniemania wysnuwane na podstawie udokumentowanych źródeł – w przeciwieństwie do powtarzanych przez lata w biografii mistrzowskiego bramkarza Cracovii "faktów prasowych".

Tajemnica śmierci Popiela

Grudzień 1927 roku przyniósł polskiemu sportowi dwie dramatyczne śmierci: w ciągu jednej doby tragicznie zginęło dwóch Mistrzów Polski.
 

Najpierw, w nocy z 20 na 21 grudnia w majątku hrabiostwa Tarnowski w Dzikowie wybucha pożar – w trakcie jego gaszenia ginie 8 osób, w tym Alfred Freyer , lekkoatleta, ośmiokrotny mistrz Polski i 14-krotny rekordzista kraju w biegach na długich dystansach.

Kolejnej nocy – z 21 na 22 grudnia – w leżącym około dziewięćdziesięciu kilometrów na południe majątku Mała umiera Stefan Popiel. Nad ranem znaleziony zostaje powieszony, w związku z czym początkowo informuje się o samobójstwie , lecz zarówno nekrolog, jak i inne doniesienia prasowe wkrótce określają tę śmierć jako skrytobójcze morderstwo , a policyjne komunikaty potwierdzają, że przed powieszeniem Stefan Popiel został ogłuszony potężnym ciosem w głowę.

"Przegląd Sportowy" donosił również, że na wieść o śmierci Stefana na udar serca zmarła jego matka, jednak w tym wypadku trudno ocenić, czy informacja ta była zgodna z prawdą. Dostępne źródła wskazują raczej na to, że w nieco ponad rok po Stefanie zmarł jego ojciec, natomiast matka dożyła sędziwej starości, umierając dopiero po II Wojnie Światowej.

Sprawa śmierci Stefana Popiela w gruncie rzeczy nie znajduje dalszego biegu. Jest tu zresztą cała masa supozycji, sprzecznych wersji, czy wreszcie zwyczajnych zmyśleń. Ostatecznie trudno dowiedzieć się z notatek prasowych, relacji, z jakichkolwiek rzetelnych przekazów lub wspomnień, czy Stefan Popiel zginął z rąk pospolitych bandytów, czy może mord ten miał charakter polityczny, czy też – choć to wydaje się najmniej prawdopodobne – sam targnął się na własne życie. I czy w ogóle udało się w tej mierze poczynić jakieś ustalenia.

Jest to z pewnością śmierć nad wyraz tajemnicza, a owa tajemniczość wzmaga również fakt, że aż do dziś sprawa ta sprawia wrażenie w pewien sposób przemilczanej.

Mało tego: przez całe lata podawano także informację o tym, że Stefan Popiel był bratankiem galicyjskiego polityka Karola Popiela – pisał o tym między innymi Andrzej Gowarzewski. To pokrewieństwo pomiędzy Stefanem a Karolem mogłoby się nawet układać w pewną frapującą, tak zwaną "logiczną całość", bowiem 19 grudnia 1927 roku – a więc na trzy dni przed śmiercią Stefana – Karol Popiel został zmuszony do opuszczenia Polski jako polityk niewygodny dla rządów sanacji.

Sęk w tym, że Karol Popiel był urodzonym w Rzochowie pod Mielcem synem stolarza Jana Popiela, który tyle miał ze szlachtą wspólnego, że wykonywał prace rzemieślnicze przy restauracji zamku Reyów w Przecławiu, natomiast Florian Sulima Popiel (ojciec Stefana) był synem Wojciecha Popiela herbu Sulima, prezesa C.K. Trybunału z Krakowa.
 I raczej nic nie wskazuje na to, by był bratem nieherbowego Jana Popiela z Przecławia.

Skąd więc ta informacja o pokrewieństwie? Trudno powiedzieć, lecz gdy jej się przyjrzeć, to brzmi jak dobry żart, na który mógł wpaść Gintel: "transfer z Konstantynopola", "kura Mielecha", "krewny Popiela" – to też by się układało w spójny ciąg opowiastek "paczki nabieraczy" i dowcipnisiów.

Ale to już czyste domysły i – być może – materiał na całkowicie inną opowieść.

Jedno jest pewne: Stefan Popiel, wychowanek Cracovii, znakomity bramkarz, podstawowy gracz pierwszego Mistrza Polski z roku 1921 zmarł tragicznie w wieku 31 lat i został pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Paweł Mazur „depesz”
 
 Artykuł powstał przy wykorzystaniu materiałów i zdjęć opublikowanych na portalach: WikiPasy.pl (w tym skanów z gazet: "Czas", "Przegląd Sportowy", "Tygodnik Sportowy", "Ilustrowany Kuryer Codzienny", "Stadjon", "Sport" ), miejscowosc-mala.pl, a także książki: Kolekcja Klubów - tom 10: CRACOVIA; sto lat prawdziwej historii – Andrzej Gowarzewski, Grzegorz M. Nowak, Lidia Bożena Szmel.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.