Majstersztyk do obiadu - niesamowity triumf Cracovii
Gdyby nie zabrakło trochę dokładności i szczęścia, mecz mógłby się spokojnie zakończyć wynikiem nawet 6:0. Ważne są jednak 3 punkty, czyste konto i wspaniała gra, zarówno całej drużyny, jak i poszczególnych indywidualności.
I połowa – 0:0
Pierwsze chwile meczu z Rakowem przy Kałuży nie zapowiadały najlepszego widowiska. Trwała nieśmiała wymiana ciosów, żadna ze stron nie chciała się wychylić i zaryzykować nadziania się na kontratak. Lecz wreszcie do boju ruszyły Pasy. W 6. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony boiska szansę na otworzenie wyniku miał Sergiu Hanca. Niestety, Rumun, który znalazł się parę metrów przed bramkarzem, nie trafił czysto w piłkę.
Była to jedyna warta zanotowania sytuacja przez długie minuty. W pierwszym kwadransie gra polegała w większości na posiadaniu piłki przez Cracovię i pojedynczych wypadach częstochowian.
Kolejne groźne ostrzeżenie ze strony gospodarzy przyszło w 16. minucie. Niepozorne dośrodkowanie Hanci, które zaskoczyło Jakuba Szumskiego. Naprawdę centymetry zadecydowały o tym, że piłka nie przekroczyła linii bramkowej.
Raków nie zamierzał być jednak ofiarą i skutecznie straszył Pasy. W 19. minucie, po nieudanym rzucie rożnym, golkiper gości szybko wznowił grę i posłał długie podanie do Miłosza Szczepańskiego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Michalem Peskovicem. Na nasze szczęście, strzał okazał się minimalnie niecelny, a piłka minęła prawy słupek bramki Słowaka.
Wymiana ciosów jednak nadal trwała. Parę minut po strzale Szczepańskiego, Janusz Gol i Rafael Lopes uderzeniami z woleja próbowali pokonać Szumskiego. Niestety jednak, strzał kapitana był za słaby, a Portugalczyk nie trafił w bramkę.
W ostatnich chwilach drugiego kwadransa pierwszej połowy znów ugryźć mogli zawodnicy Rakowa. Bieg z piłką wzdłuż linii pola karnego zaliczył Jarosław Jach i oddał bardzo niepozorny strzał, który niespodziewanie wylądował na poprzeczce.
Co ciekawe, goście pierwsi wpisali się do protokołu meczowego, lecz raczej nie w taki sposób, w jaki by chcieli. W 31. minucie żółtą kartką napomniany został Igor Sapała, a boisko opuścił Miłosz Szczepański, którego zastąpił Sebastian Musiolik.
W ostatnich sekundach pierwszej połowy chrapkę na gola, może nawet kolejki, miał David Jablonsky. Atomowy strzał z 40. metrów nie trafił jednak do siatki, a poprzestał na poprzeczce.
II połowa – 0:0 ( do 52. minuty)
Wiecznym chyba sekretem zostanie, co powiedział Michał Probierz w szatni swoim podopiecznym. Na drugie 45. minut bowiem, Cracovia wyszła napakowana jak kabanosy. Od pierwszego gwizdka rzuciła się częstochowianom do gardła. Dało to efekt w 52. minucie, gdy po kolejnej już wrzutce Sergiu Hanci, do główki wyskoczył Janusz Gol i... strzelił gola. Kapitan Pasów czekał na to 5 878 minut. Około 63 spotkania. Niesamowite.
II połowa – 1:0 (do 58. minuty)
Cracovia jednak nie spuszczała nogi z gazu. Po kolejnym dośrodkowaniu (tym razem Cornela Rapy) piłka została wybita głową przez piłkarza Rakowa. Dopadł do niej Kamil Pestka, w końcu zdecydował się na uderzenie lewą nogą Piłka trafiła do siatki tuż przy prawym słupku bramki bronionej przez Szumskiego. Chwilę przed tą akcją, pierwszy żółty kartonik otrzymał piłkarz Pasów, strzelec pierwszej bramki i kapitan, Janusz Gol. Kartka w tym meczu niestety eliminuje go ze spotkania z Koroną.
II połowa – 2:0 (do 90+1 minuty)
Choć początkowo wydawało się, że powietrze zeszło z gospodarzy, to jednak Rakowowi nie udało się wyprowadzić groźnej akcji. Wspomnieć należy jedynie dwie zmiany dokonane przez Marka Papszuna – w 59. minucie Piotra Malinowskiego zastąpił Michał Skóraś, za to trochę później Daniel Bartl zmienił Kamila Piątkowskiego. W międzyczasie natomiast, kartką napomniany został Ruslan Babenko.
Ale podopieczni Michała Probierza nie zamierzali pozostać bezczynnymi wobec pasywności swoich oponentów. Szczególnie w indywidualnych akcjach wyróżniali się Polacy. Najpierw fantastyczny w tym meczu Mateusz Wdowiak zszedł z skrzydła do środka i uderzył, ale bardzo dobrą paradą popisał się golkiper przyjezdnych. Później swoich sił spróbował Sylwester Lusiusz, który rajdem od 40. metra zszedł jak jego starszy kolega z lewego skrzydła do środka, również oddał ładny strzał, ale na posterunku ponownie stał Jakub Szumski. Najbliżej jednak zdobycia bramki był Michał Rakoczy, który po genialnym podaniu Sergiu Hanci i fatalnym wyjściu bramkarza Rakowa, stanął na 25. metrze przed praktycznie pustą bramką. Rakoczy lekko spanikował, zwlekał ze strzałem, który mimo wszystko minął zaledwie o włos słupek.
Gdzieś pomiędzy tymi trzema akcjami doszło w końcu do zmian po stronie Pasów. Najpierw Filip Piszczek zastąpił Rafaela Lopesa, a później Mateusza Wdowiaka zmienił bohater ostatniej opisanej wyżej akcji, czyli Michał Rakoczy. Parę minut później trener Cracovii wykorzystał ostatnią przysługującą mu zmianę. Okazję, by zagrać dostał Michal Siplak, za to do bazy zjechać musiał Sergiu Hanca.
II połowa – 3:0
Trzeba przyznać, że Słowak miał piorunujące wejście. Pierwsza akcja jego stroną i duży udział w ostatniej strzelonej tamtego dnia bramce. Siplak przerzucił piłkę do Michała Rakoczego, który zakręcił się trochę w polu karnym i zrehabilitował się za poprzednią zmarnowaną setkę, asystując przy golu Pelle van Amersfoorta. Sam gol był interesujący. Holender bowiem strzelił go nie patrząc w ogóle w stronę bramki, po czym... przewrócił się. Nie dostał później okazji, by wstać, bo od razu przygniótł go tłum gratulujących mu kolegów.
Wynik 3:0 jest chyba najmniejszym wymiarem kary dla gości. Gdyby przy sytuacjach Hanci, Jablonskiego, Rakoczego, czy wielu innych, nie wspomnianych w tekście, nie zabrakło trochę dokładności i szczęścia, mecz mógłby się spokojnie zakończyć się wynikiem nawet 6:0. Ważne są jednak 3 punkty, czyste konto i wspaniała gra, zarówno całej drużyny, jak i poszczególnych indywidualności.
EmEfPe
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
cracovio
Poldek
16:51 / 10.12.19
Zaloguj aby komentować