Błogosławiony
Jan Paweł II błogosławiony. Co to znaczy dla przeciętnego kibica, często bardzo luźno lub wcale z Kościołem nie związanego? Znacznie łatwiej przypominać powszechnie znane fakty Jego związków ze sportem, częste spotkania ze sportowcami i to co dla nas Pasiaków szczególnie zaszczytne - Jego sympatię do Cracovii.
Mamy w sercach i pamięci zakodowane i zapisane to, że wielokrotnie pytał o "swoją Cracovię"; to że w trakcie legendarnej już pielgrzymki piłkarzy i działaczy Cracovii w 2005 roku, w czasie audiencji generalnej pozdrowił ich przyznając się, że "przez wiele lat byłem z tym klubem związany". Nie ma Pasiaka, który nie wiedziałby o tym, że dzień wcześniej w czasie audiencji prywatnej, klepiąc po ramieniu Prezesa Klubu Profesora Filipiaka pozwolił sobie na wlewającą miód w nasze serca uwagę: "Cracovia Pany!".
A przecież spotykał się (mowa tu tylko o wizytach sportowców) z przedstawicielami wielu dyscyplin sportowych, związków i klubów, okazując odwiedzającym ogromną miłość, szacunek i ojcowską czułość. Doświadczyli tego działacze i piłkarze naszej rywalki Wisły, którzy przez Papieża zostali przyjęci przed pucharowym meczem z Lazio Rzym.
I tu powstaje problem, bo dla wielu kibiców w świecie, w Polsce, a myślę, że również dla kibiców dwóch najstarszych klubów polskich i krakowskich jest rzeczą niemożliwą i nienormalną, jest wręcz bluźnierstwem mówić dobrze o swoim rywalu zamiast go zbluzgać, okazać pogardę. CHYBA TRZEBA BYŁO BY BYĆ ŚWIĘTYM!!!
Tak. i takim świętym był Karol Wojtyła z Wadowic, duszpasterz akademicki, naukowiec i profesor, arcybiskup krakowski, Papież o jednym z najdłuższych pontyfikatów, który wprowadził Kościół w Trzecie Tysiąclecie. Jan Paweł II ? prywatnie sympatyk Klubu Sportowego Cracovia ? człowiek, który zawsze dobrze mówił o innych nawet, gdy wytykał ich złe postępowanie.
.
.
Jakże wielu z nas spotykało się z Tym, który teraz jest BŁOGOSŁAWIONY. Podawał nam rękę, żartował z nami, patrzył nam w oczy tak, że miało się wrażenie, że jest się dla Niego kimś jedynym i wyjątkowym!
Czuliśmy, że wszystko co mówił, co robił było autentyczne i zgodne z tym w co wierzył - w ogromną, darmową miłość Boga do człowieka, każdego człowieka, do tego pobożnego i do kibola na którego już wszyscy machnęli ręką.
Ujawniane są teraz różne niepublikowane, bardzo osobiste zdjęcia z okresu Jego spotkań, wypraw i wycieczek z młodzieżą akademicką której był duszpasterzem. Słyszał zapewne od sportowców Cracovii o faktach dyskryminowania tego niepokornego "inteligenckiego klubu" przez władze polityczno-partyjne, o słynnym przekręcie w półfinale Pucharu Polski w koszykówce. Bliscy mu bracia Ciesielscy, uczestnicy tych spotkań byli przecież koszykarzami I-ligowej Cracovii. I to co w wielu z nas budziło i nadal budzi negatywne emocje, nie wyzwalało w Nim niechęci, czy chłodnego dystansu, bo szukał zawsze w człowieku nawet w tym najgorszym czegoś dobrego nie okazując mu pogardy ani wyższości.
Przecież (choć tego publicznie nie piętnował) nie akceptował stadionowych bluzgów, przemocy, ekscesów i ustawek, to mówił często gorzką prawdę o naszych grzechach, zdradach i upadkach ale nie po to by nam dokopać, powiedzieć: patrzcie ja jestem święty a Wy jesteście kanaliami, ale żeby nieustannie przypominać, że jest KTOŚ, Jego Mistrz, który chce nam to wszystko uświadomić i przebaczyć i czeka na to, że się zmienimy na lepsze.
Nigdy nie zapomnę Mszy Świętej Pojednania po Jego śmierci i tych dni kiedy spontanicznie, bez przymusu i strachu co powiedzą inni; kibice najbardziej zwaśnionych klubów odnosili się do siebie z życzliwością.
I choć to szybko zgasło, to wierzę, że w wielu kibicowskich sercach, mimo że może wstydzą się do tego przyznać przed innymi czy nawet sobą samym, ten duch życzliwości ofiarowany nam przez Błogosławionego Jana Pawła II trwa i pozostanie.
Bo przecież zawsze był ŚWIĘTYM, dla nas szczególnym świętym, bo o pasiastym sercu.
Lech Kołodziejczyk - Rada Seniorów KS Cracovia
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.