A na Kałuży dalej czekamy na zwycięstwo...

cracovia-lks-2019-07-26-wynik12

Pierwszy mecz w sezonie 2019/2020 na stadionie Cracovii okazał się dość rozczarowujący. Wielkie nadzieje związane z rewanżem ze Stredą zostały brutalnie rozwiane. Remis bramkowy pozostawił w kibicach duży niedosyt, ale jednocześnie dawał nadzieję na to, że w Ekstraklasie Pasy zaczną tak, jak jeszcze pod wodzą Michała Probierza tego nie robiły.

Nawet remis na inaugurację ligi ze słabym tamtego dnia Zagłębiem Lubin nie nastawiał negatywnie do pierwszego domowego meczu Ekstraklasy. W końcu podejmowaliśmy ŁKS, który niezależnie od dobrej gry w poprzednim meczu, jest beniaminkiem.

Już przed meczem dużym zaskoczeniem mogło wydawać się ustawienie Pestki na lewej pomocy, gdzie grał drugi raz w swojej seniorskiej karierze. Zaskakującą decyzją również było posadzenie Sergiu Hanci na ławce, czy wysłanie do boju od pierwszych minut Bojana Čečaricia. Ale mecz się zaczął i wszelkie wątpliwości poszły na bok, bo pomysły trenera miało zweryfikować boisko.

 

I połowa 

0:0 (do 16. minuty)

W mecz lepiej weszli goście, utrzymywali się przy piłce i starali zagrozić bramce gospodarzy, co jednak im się nie udawało. Cracovia była przymulona, piłkarze mieli problem z wymienieniem 3-4 celnych podań. Najgorzej szło wtedy Râpie, który w ciągu 3 minut dwukrotnie popełnił ten sam błąd z przyjęciem, przez który piłka wyszła za linię boiska.

Po przetrwaniu początkowych ataków, Cracovia wzięła się do roboty. Pierwszą groźną sytuacją okazał się strzał Rafaela Lopesa w 9 minucie. Kamil Pestka posłał piłkę w poprzek boiska, na ok. 6 metrze dotarł do niej Lopes, jednak Michał Kołba wybronił jego strzał. Kolejną groźną sytuację znów stworzył Portugalczyk, lecz jego strzał niestety trafił w słupek.

ŁKS nie pozostał jednak długo dłużny i już w 16. minucie objął prowadzenie. Trzeba tutaj docenić kunszt Daniela Ramireza i zganić piłkarzy Pasów. Hiszpana który przyjął piłkę przy linii, nieudolnie próbował gonić Kamil Pestka. Do tego zawodnik ŁKS-u przyciągnął do siebie Jablonskiego, Helika i Siplaka, i wykorzystując przestrzeń między tymi pierwszymi, dograł prostopadle piłkę do Sekulskiego. Ten zaś w sytuacji sam na sam nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki.

 

0:1

Niestety, nawet po straconej bramce, gospodarze nie byli w stanie stworzyć sobie stuprocentowej okazji. Jasne, mimo przydarzających się dziecinnych błędów, Cracovia dominowała ŁKS, co pokazują choćby statystyki (13 strzałów przy 4 strzałach Łodzian), próbowała coś strzelić, ale zarówno w pierwszej połowie, jak i w całym meczu, brakowało trochę skuteczności i szczęścia.

Pomysłem na ofensywne akcje Pasów było podawanie piłki do Rafaela Lopesa. Portugalczykowi naprawdę mało brakowało, by zdobyć gola czy dwa. W 30. minucie, z boiska zszedł Kamil Pestka, a zastąpił go Sylwester Lusiusz.

Pierwsza połowa była sporym rozczarowaniem. ŁKS nie grał dobrze, ale był skuteczny, a Cracovia mimo większej liczby oddanych strzałów, w kluczowej statystyce przegrywała 0:1.

 

II połowa 

0:1 (do 56. minuty)

Jeszcze przed gwizdkiem, Kazimierz Moskal zdecydował się na zmianę w swoim zespole. Patryka Bryłę zastąpił Pirulo, który (co warte wspomnienia) był jednym z dwóch obcokrajowców w kadrze ŁKS-u.

Goście od początku przejęli inicjatywę. Przykładem może być sytuacja z 48. minuty, gdy po pozornie niegroźnym strzale Ramireza, Michal Peškovič niespodziewanie wypluł przed siebie piłkę. Mało brakowało, a doszedłby do niej napastnik ŁKS-u, lecz finalnie mu się to nie udało. Michał Helik okazał się szybszy i wybił piłkę.

W 56. minucie przyszedł bolesny cios. Jablonskỳ źle się ustawił, przez co Michał Helik wślizgiem musiał blokować podanie Macieja Wolskiego. Piłka trafiła go w rękę, a podyktowanego chwilę później karnego wykorzystał pewnie Maksymilian Rozwandowicz.

 

0:2 (do 90. minuty)

Zaraz po straconej bramce, bo już w 60. minucie, Michał Probierz zdecydował się na podwójną zmianę. Boisko opuścili Dimun i Čečarić, a zmienieni zostali przez pełnych motywacji Hancę i Wdowiaka. Chwilę później, Cracovia zaczęła naciskać. W ciągu kolejnych 10 minut dośrodkowywała 4 razy, niestety nie oddała po nich żadnego strzału. Dominacja jednak nie trwała zbyt długo. Chwilę po wyczerpaniu się amunicji gospodarzy, Łodzianie mieli swoje 10 minut. Ruszyli ze zmasowanym atakiem na nasze pole karne i nawet parę razy udało im się wejść tam z piłką.

Za to ostatnie 5 minut meczu było już totalną ofensywą Cracovii. Nasi zawodnicy przebywali przed polem karnym rywala praktycznie do strzelenia bramki. A mogła ona paść znacznie wcześniej. Rafael Lopes dośrodkował piłkę, która odbiła się od słupka i jakimś cudem nie wpadła do bramki. Przeturlała się tylko po linii bramkowej, z której zgarnął ją Kołba. Ale wreszcie, w 90. minucie, stadion wybuchnął radością. Do zdobycia kontaktowej (i niestety ostatniej) bramki przyczynił się duet, który wszedł na boisko zaledwie 30 minut wcześniej, czyli Mateusz Wdowiak i Sergiu Hanca. Polak podał piłkę Rumunowi, który z krawędzi pola karnego posłał rakietę. Bramkarz ŁKS-u nie miał szans jej zatrzymać.

 

1:2

Czy była to jednak ostatnia groźna akcja w spotkaniu? Nie, obie strony mogły jeszcze wturlać futbolówkę do siatki. Najpierw goście, nie wykorzystali wolnego na 20 metrze. Chwilę później Wdowiakowi zabrakło szczęścia, gdy piłka zeszła mu z nogi i zamiast do światła bramki, powędrowała wysoko nad nią.

Czy Cracovia zasłużenie przegrała? Cóż, miała dużego pecha, bo tworzyła więcej okazji bramkowych od przeciwnika. Ale, jak słusznie zauważył trener gości, Kazimierz Moskal, skoro ŁKS wygrał, to zasłużył. Ciężko się z tym nie zgodzić. Cracovii brakowało dokładności w strzałach, podaniach i spokoju w utrzymaniu piłki. Następny mecz zagramy z Rakowem Częstochowa. Jeśli nie wyciągniemy wniosków po tej porażce, niestety ponownie fatalnie zaczniemy sezon.

EmEfPe, wp

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Panie Trenerze

Czekam kiedy Vestenicky dostanie połowę tych szans na grę co Culina,Cecaric,Lopez itp itd.

diablo

Vestenicki za Zielińskiego dostał tyle szans co wszyscy wymienieni przez ciebie zawodnicy razem wzięci i tylko Culina był od niego gorszy. Choć oczywiście nie mówię, by nie mozna by mu znów dać.

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

I jeszcze sobie trochę poczekamy...

Jak nie wyciągniemy pozytywnych wniosków z ostatnich meczy....
A jest nad czym popracować

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.