Marcin Cabaj: - Pięknie nie jest
- Awansowaliście na 13 miejsce w tabeli i jesteście po raz pierwszy od dłuższego czasu poza strefą spadkową. Nie oszukujmy się jednak ? nie o taką zdobycz punktową chodziło...
- Oczywiście, ten remis to nasza porażka, bo Górnik Zabrze jest zespołem, z którym powinniśmy sobie byli poradzić. Niestety, nie stworzyliśmy sobie dostatecznej ilości dogodnych sytuacji, aby wygrać to spotkanie.
- Wszyscy mówią o tym, że gra pod presją Was paraliżuje. Trener ocenił, że zagraliście dzisiaj z tej przyczyny na 60 procent swoich możliwości.
- Ciężko mi to oceniać w ten sposób. Na pewno nie gramy tak, jakbyśmy sobie wszyscy tego życzyli. Brakuje nam choć trochę luzu na boisku, widać u nas masę nerwowości.
- Czeka Was teraz mecz z bardzo trudnym rywalem, który matematycznie może jeszcze liczyć na tytuł mistrzowski. Wierzycie, że właśnie w Poznaniu, w spotkaniu ze zdobywcą Pucharu Polski, Lechem, możecie zdobyć swoje pierwsze wyjazdowe punkty w tej rundzie?
- Zawsze trzeba wierzyć, kiedy się wychodzi na boisko. Dzisiaj też wierzyliśmy w to, że uda nam się zwyciężyć. Nie powiodło nam się ? taki jest sport, ale nie poddajemy się. Jeśli ktoś nie rozumie, że nie można się poddawać, to powinien znaleźć sobie inne zajęcie.
- Jak Ci się grało po raz ostatni na starym stadionie?
- Już parę razy graliśmy tutaj "po raz ostatni", więc i tym razem nie byłbym taki pewien.
- Za kilka dni wypada termin rozstrzygnięcia przetargu na budowę stadionu.
- No to pewnie będzie jeszcze parę tych terminów... A tak poważnie, to myślę, że nikt nie myślał o tym, że gramy ostatni mecz na starym stadionie. Każdy skupiał się na tym, że gramy mecz o życie, o nasze "być, albo nie być". No i po dzisiejszym wyniku nadal sprawa pozostaje niewyjaśniona. Mamy za tydzień kolejny, tym razem już naprawdę ostatni, "mecz ostatniej szansy" ? takie deja vu z całej rundy.
- Dzisiaj w ataku Cracovia nie postraszyła zbytnio Górnika. Jak to oceniałeś z perspektywy bramkarza?
- Dawno już na Cracovii nie było takiego meczu, żeby bramkarz drużyny gości nie musiał się specjalnie wysilać, żeby nie musiał bronić strzałów naszych napastników, czy pomocników. Niestety dzisiaj tak było. Bartek Ślusarski miał jeszcze w końcówce okazję i gdyby to trafił, to byłoby pięknie. Niestety nie udało się i pięknie nie jest. Mecz nam nie wyszedł, zdajemy sobie sprawę, że kibice mają prawo być niezadowoleni, ale to był mecz walki i w tego typu spotkaniach często decyduje jedna sytuacja. Tak jak mówiłem wcześniej: myśmy sobie dzisiaj tych sytuacji stworzyli zbyt mało.
Rozmawiał: Depesz
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
sorrki, ale gdzie on widział walkę?
slavekk
21:42 / 24.05.09
Zaloguj aby komentować