Marcin Cabaj: - Najpierw fundament, potem improwizacja
- Marzy mi się zdobycie kompletu punktów, choć wiem, że będzie o to bardzo trudno. Bo już w sobotę gramy z niezwykle silnym Lechem Poznań, drużyną, która jest na topie, kandydatem na mistrza Polski - mówi bramkarz Cracovii Marcin Cabaj.
- Co zwycięstwo w Zabrzu oznacza dla drużyny Cracovii?
- To bezcenna wygrana. Po pierwsze cieszyliśmy się ze zdobycia trzech punktów i odczarowania boiska w Zabrzu, na którym Cracovia nie wygrała od ponad 50 lat. Po drugie z tyłu zagraliśmy na zero, a mnie jako bramkarza to bardzo cieszy. Wreszcie po trzecie - nasi zawodnicy stwarzali sporo sytuacji pod bramką rywala i co najważniejsze były dwa gole. To dobry prognostyk przed dwoma meczami w Krakowie. Marzy mi się zdobycie kompletu punktów, choć wiem, że będzie o to bardzo trudno. Bo już w sobotę gramy z niezwykle silnym Lechem Poznań, drużyną, która jest na topie, kandydatem na mistrza Polski.
- W Zabrzu wasza gra wyglądała inaczej, zdecydowanie lepiej...
- Myślę, że wiele dały odprawy prowadzone przez trenera Płatka. Bardzo dokładnie analizowaliśmy nasze trzy ostatnie mecze, dla nas nieudane. Trener pokazywał, jak należy się zachowywać w grze defensywnej i ofensywnej. Mamy trzymać się pewnych schematów. Wiadomo, że na boisku potrzebna jest improwizacja, ale najpierw musi być solidny fundament. Po odprawach przerabialiśmy założenia taktyczne na treningu.
- Nie było tego u trenera Majewskiego?
- Nie chcę już do tego wracać, powiem krótko - odprawy u Majewskiego były jednostronne, głównie analizowaliśmy sytuacje, po których traciliśmy bramki. Teraz analiza jest wszechstronna.
- Po meczu w Zabrzu odbijecie się od dna?
- Bardzo chcielibyśmy. Choć jak już mówiłem teraz na naszej drodze staje rywal z najwyższej krajowej półki. Lech ma bardzo mocny zespół. Zauważyłem jednak, że na wyjazdach nie zawsze prezentuje tak jak u siebie w Poznaniu. Mieli wpadkę w Gdyni z Arką, szczęśliwie zremisowali w Bytomiu z Polonią. Ich mocną stroną jest ofensywa, strzelili przecież najwięcej bramek w ekstraklasie - 27.
- No i mają wytrawnego trenera Franciszka Smudę...
- Trener Smuda był na naszym meczu z Arką Gdynia. Ale wtedy zagraliśmy słabo, może trener wywiózł z tego meczu błędne informacje o naszej grze?
- Na sobotnim meczu powinna być znakomita atmosfera, oba kluby są zaprzyjaźnione. Przyjedzie sporo kibiców z Poznania, zapowiada się rekordowa frekwencja na Kałuży...
- Bardzo lubię grać przy wypełnionej, żywo reagującej widowni. Liczymy, że nasi kibice dodadzą nam sił gorącym, kulturalnym dopingiem. Już cieszę się na ten pojedynek.
- W ostatnim meczu w Zabrzu wystąpił Pan w czerwonym swetrze. Poprzednio zawsze przywdziewał Pan żółty trykot...
- Arbiter meczu w Zabrzu nie zgodził się na żółty strój chyba dlatego, że sam miał żółtą koszulkę. Dlatego włożyłem spodenki i sweter koloru czerwonego. Jak widać, ten kolor okazał się szczęśliwy.
- Założy go Pan także w sobotę?
- Nie wiem. To znowu zależy od decyzji arbitra. Mam trzy stroje - żółty, czerwony i szary. Ten ostatni włożyłem w Białymstoku z Jagiellonią, skończyło się to czerwoną kartką. Dlatego ten strój odkładam głęboko na dno mojej torby.
Rozmawiał: Andrzej Stanowski - Dziennik Polski
Fot. Uluśka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.