Jurij Szatałow: - Nie jestem ani rozczarowany, ani zadowolony z tego meczu
- Mamy przed sobą jeszcze trzy mecze jesienią i dziewięć punktów do zdobycia. Postaramy się dobić do dziesięciu punktów. Jeżeli z takim dorobkiem wystartujemy wiosną i będziemy wygrywać co drugi mecz to na pewno się utrzymamy - mówi dla Terazpasy.pl po meczu z Widzewem trener Cracovii Jurij Szatałow .
- Panie trenerze ten punkt daje nadzieję, ale jest też rozczarowaniem bo trzy punkty były bardzo blisko...
- Na pewno. Tak jak podkreślałem na konferencji prasowej punktem zwrotnym dla nas w tym meczu mógł być rzut karny. Piłka po faulu na Klichu wpadła do bramki, ale ponoć wcześniej był gwizdek. Rzuty karne trzeba wykorzystywać, tym bardziej w takiej sytuacji w jakiej myśmy się znaleźli. Pewnie gdybyśmy wykorzystali ten rzut karny to udałoby się dowieźć prowadzenie do końca meczu.
- Mimo niewykorzystanego karnego Cracovia zdobyła na wyjeździe dwie bramki. Niestety tyle samo straciła...
- Znowu mieliśmy dośrodkowanie i dekoncentrację we własnym polu karnym... Trochę to poprawiliśmy, ale pozostało jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Zawodnicy nie mają odruchu, żeby kryć zawodnika w polu karnym. Nie nauczyli się tego i czeka nas przy tym dużo, dużo pracy.
- Gra Cracovii długimi fragmentami wyglądała już zupełnie inaczej. Sporo było "gry piłką", a znacznie mniej bezsensownych wykopów byle dalej od własnej bramki...
- Tak. Cieszę się z tego, że zespół zaczyna grać tak jak ja chcę, zaczyna "grać piłką". Zawodnicy zaczęli "klepać" i dłużej utrzymują się przy piłce. Do tego będziemy dążyć. Matusiak wprawdzie nie strzelił karnego, ale pod tym względem wniósł wiele dobrego do naszej gry.
- Panie trenerze pierwszy raz zaskoczył Pan wszystkich nie zabierając do Łodzi Suvorova, a drugi raz, że w podstawowym składzie zamiast Klicha wystawił Pan Łuczaka...
- Nie wiem czy to było aż tak wielkie zaskoczenie. Mamy kadrę 25 ludzi i każdego trzeba wykorzystać. Gra ten piłkarz, który w ciągu tygodnia wygląda najlepiej. Widać, że około 60 minuty zespół "siada" i potrzebujemy ludzi, którzy wytrzymają tempo całego meczu.
- Czy teraz nie żałuje Pan, że nie zaczął Pan tego meczu z Klichem w podstawowym składzie?
- Nie było takiej możliwości. Wystawienie Łuczaka było wymuszone tym, że Klich miał uraz i z trudem wytrzymał pół godziny na boisku. Dlatego nie było sensu wystawiać go od pierwszej minuty.
- Punkt dla Cracovii uratowała akcja rezerwowych w tym meczu. Bartłomiej Dudzic w 90 minucie strzelił bramkę po asyście Dariusza Pawlusińskiego, który wszedł w samej końcówce. Nie myślał Pan o wcześniejszych zmianach?
- Musiałem poczekać z ostatnią zmianą, bo bałem się, że ktoś nie dotrwa do końca meczu. Na przykład Kosanović dawał nam znaki, że chce zmianę bo robiło mu się niedobrze. Dlatego trzecią zmianę zrobiłem w ostatniej chwili.
- Czy ten jeden zdobyty punkt może być punktem zwrotnym dla Cracovii?
- Tak jak już wspomniałem cieszy to, że zaczynamy łapać grę. Piłkarze zaczęli realizować to co ustaliliśmy. Lepiej było w pierwszej połowie. Wtedy było dobre krycie i Widzew nie stworzył sobie groźnych sytuacji. W drugiej połowie, gdy przyszło zmęczenie i gorsza koncentracja Widzew miał więcej miejsca i częściej stwarzał zagrożenie pod naszą bramką.
- Panie trenerze mógłby Pan ocenić grę Arkadiusza Radomskiego w tym spotkaniu?
- Nie lubię oceniać piłkarzy na gorąco. Teraz mogę tylko powierzchownie ocenić jego grę. Na pewno miał dużo strat. Ja naliczyłem aż osiem. Musimy znacznie szybciej zaczynać akcje ofensywne. Więcej oceniać nie chcę, bo trzeba zrobić spokojną analizę.
- Czy mógłbym prosić o podobną - jak Pan to nazwał "powierzchowną" - ocenę gry Saidiego Ntibazonkizy?
- W tym meczu Saidi bardzo mało wniósł do gry. Trzeba w jakiś sposób dotrzeć do niego, bo zawodnik z taką szybkością musi dogrywać w sytuacjach, gdy "urywa" się przeciwnikowi.
- Czy po tym meczu jest Pan bliższy potwierdzenia swojej tezy, że jeśli Cracovia zakończy jesień z 10 punktami do wiosną obroni się przed spadkiem?
- Tak to sobie założyłem. Mamy przed sobą jeszcze trzy mecze jesienią i dziewięć punktów do zdobycia. Postaramy się dobić do dziesięciu punktów. Jeżeli z takim dorobkiem wystartujemy wiosną i będziemy wygrywać co drugi mecz to na pewno się utrzymamy.
- Bardziej się Pan cieszy z wywalczonego jednego punktu czy z dwóch straconych, bo zwycięstwo - ale i porażka - były bardzo blisko?
- Ogólnie jestem niezadowolony z tego meczu, bo tak jak mówiłem w piłkę gra się do ostatniego gwizdka. W końcówce zaczęliśmy już "siadać". Zaczęło brakować koncentracji, pojawiły się błędy w ustawieniu. To wszystko jest również konsekwencją zmęczenia, bo gdy piłkarz jest bardzo zmęczony to nie reaguje odpowiednio szybko. Odpowiadając na pytanie: nie jestem ani rozczarowany, ani zadowolony z tego meczu.
Rozmawiał: Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
KONDYCJA
misieksc
18:54 / 16.11.10
Zaloguj aby komentować