[NA ŻYWO] Liga: Raków Częstochowa - Cracovia 4:1 (1:1) - Brutalnie utrzymane status quo
Liga: Raków Częstochowa - Cracovia 4:1 (1:1)
Koniec meczu:
sobota, 18 marca 2023 r., godz. 20:00
Stadion GKS Bełchatów
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Raków Częstochowa – Cracovia 4:1 (1:1)
- 0:1 Rakoczy 16,
- 1:1 Gutkovskis 38,
- 2:1 Nowak 59,
- 3:1 Lopez 66,
- 4;1 Cebula 84 karny.
Raków: Kovacevic – Svarnas, Arsenić, Rundić – Tudor, Koczerhin (81 Wdowiak), Papanikolaou, Carlos (87 Kun) – Nowak (75 Berggren), Lopez (81 Cebula) – Gutkovskis (81 Musiolik).
Cracovia: Niemczycki – Jugas, Hoskonen, Ghita – Rapa (72 Jaroszyński), Oshima (66 Knap), Atanasov, Kakabadze – Makuch, Rakoczy (66 Konoplanka) – Kallman.
Sędziowali: Jarosław Przybył (Kluczbork) oraz Radosław Siejka (Łódź), Sebastian Mucha (Kraków).
Żółte kartki: Kallman (4, faul), Atanasov (7, faul), Oshima (15, faul), Makuch (69, symulowanie), Jugas (88, faul).
Czerwona kartka: Atanasov (89, faul).
Widzów: 5370.
Brutalnie utrzymane status quo
Cracovia miała dotąd patent na drużynę Rakowa, jednak to zmieniło się w sobotni wieczór w Częstochowie. Pomimo szczęśliwego, choć solidnie wypracowanego początku i zaliczki w postaci prowadzenia 1:0 dzięki golu strzelonym przez Rakoczego Cracovia nie tylko nie zdołała dowieźć do przerwy tego wyniku, ale ponadto w drugiej odsłonie została w przykrych okolicznościach rozbita przez pewnie zmierzających po mistrzostwo gospodarzy.
Mecz zaczął się dość obiecująco, bo Cracovia postanowiła - podobnie jak w meczu z Legią - wyjść wysokim pressingiem na Raków. Tak jak przeciwko Warcie "Biało-Czerwoni" zaprezentowali całkowitą bezradność i brak pomysłu na grę, tak w meczu z Rakowem ten pomysł był - wprawdzie dobrze już znany, dobrze kojarzony, co mogłoby zrodzić przypuszczenia, że rywal także ma ten pomysł dość dobrze opracowany od strony "rozmontowywania".
Pierwsze minuty mogły jednak przekonać, że pomysł ten dalej działa, dalej funkcjonuje: w 16. minucie Rakoczy wykorzystał zbytnią nonszalancję w częstochowskiej obronie, dołożył do tego swoją determinację i szybki doskok do obrońcy, w efekcie czego przejął piłkę i pognał w kierunku bramki Kovaćevića, a następnie płaskim uderzeniem przy ziemi pokonał bałkańskiego golkipera.
Z każdą minutą było jednak coraz gorzej: podrażniony Raków zdążył do jak najszybszego wyrównania i w zasadzie trzeba napisać, że wyrównanie to powinno mieć miejsce już po kilku minutach. Nie miało wyłącznie dlatego, że w sobie tylko znany sposób Gutkowskis wykonując wślizg do dośrodkowania Tudora zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką pustej bramki - z odległości nie większej niż trzy metry. Ponieważ jednak Łotysz znany jest z tego, że marnuje sytuacje stuprocentowe i czeka na te gorsze, więc nie należy się dziwić, że w 38. minucie to właśnie Gutkowskis pokonał Niemczyckiego, ładując mu "bombę" ponad rękami przy "krótkim" rogu.
Do przerwy utrzymał się wynik remisowy - także dzięki temu, że Cracovia trwała w swej skomasowanej obronie i nie dawała miejsca na indywidualne popisy mającym tego typu aspiracje graczom Rakowa. "Pasy" nie były jednak w stanie zaoferować absolutnie niczego w temacie "pomysł na grę do przodu" i nawet o szybkich kontratakach nie było już mowy, toteż w drugiej części rywalizacji ostatecznie chęci do kombinacji i ofensywnych popisów miejscowych przełamały opór Cracovii.
W 59. minucie dośrodkowanie Tudora musnęło w sumie trzech zawodników "Pasów": najpierw Kakabadze, czym zmylił Ghitę, potem Ghita, który utrudnił interwencję Jugasowi, a Czech w zasadzie tylko "przedłużył podanie" do Nowaka - ten ostatni bez najmniejszego trudu strzelił na 2:1.
W 66. minucie było już 3:1: sędzi Przybył, który nota bene nie był najmocniejszym punktem tego widowiska, podyktował wątpliwy rzut wolny za faul Kalmanna, do piłki podszedł Ivi Lopes i swoim firmowym uderzeniem pokonał Niemczyckiego.
Cracovia nie miała pomysłu by w jakikolwiek nawiązać walkę. Ostatnią deską ratunku były wyprowadzane z daleka uderzenia, jak choćby próba, którą podjął Kakabadze - z 25. metrów strzelił groźnie, nieznacznie tylko obok słupka, trudno jednak uznać to za element strategii, a raczej za wyraz niemocy.
Prawdziwe akty desperacji miały dopiero jednak nastąpić. Proces dekompozycji obrony Cracovii z każdą minutą drugiej połowy nabierał tempa: w 83. minucie meczu Hoskonen zagrał źle i bezsensownie - w zamiarze do Ghity, a w efekcie do Cebuli - z kolei Ghita ani nie sfaulował mknącego obok niego przeciwnika, ani też nie odebrał mu piłki, w związku z czym piłkarz Rakowa znalazł się w polu karnym w sytuacji sam na sam z Niemczyckim. Tam dopiero dopadł do niego Jaroszyński, który mocnym uderzeniem barkiem wytrącił z równowagi i powalił rywala. Sędzia Przybył podyktował rzut karny, a sam poszkodowany Cebula zamienił "jedenastkę" na bramkę. Było już 4:1 i należało się było obawiać, że na tym się nie skończy.
W 89. minucie meczu z czerwoną kartką opuścić musiał Atanasov, który wespół z Niemczyckim sam sobie napytał tej biedy - najpierw "poprosił" bramkarza Cracovii o piłkę w trudnej sytuacji, później źle ją przyjął, a w finale sfaulował jako ostatni obrońca.
I na tym się jednak skończyło.
Cracovia straciła w Częstochowie cztery gole, wykartkowanych: Jugasa, Makucha i Atanasova, tytuł "drugiej defensywy ligi", a także patent na ligowe wygrane z Rakowem - bo przecież dotąd częstochowska jedenastka jeszcze z "Pasami" na poziomie Ekstraklasy nie wygrała.
Jednocześnie Cracovia zachowała jednak mimo sromotnej porażki 7. miejsce w tabeli, więc optymiści mogą w zasadzie śmiało stwierdzić, że po raz kolejny utrzymane zostało status quo.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
cracovio
Poldek
10:26 / 20.03.23
Zaloguj aby komentować