[NA ŻYWO] Liga: Cracovia - Ruch Chorzów 4:4 (1:2) - "Hokejowy" dreszczowiec przy Kałuży

cracovia-ruch

Liga: Cracovia - Ruch Chorzów 4:4 (1:2)    
Koniec meczu:
niedziela, 3 grudnia 2023 r., godz. 12:30
Stadion Cracovii

W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy  przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :

Cracovia – Ruch Chorzów 4:4 (1:2)

  • 1:0 - 18 min. - Rakoczy,
  • 1:1 - 32 min. - Szczepan - karny,
  • 1:2 - 45+2 min. - Bartolewski,
  • 2:2 - 60 min. - Knap,
  • 2:3 - 64 min. - Szczepan,
  • 3:3 - 77 min. - Makuch,
  • 3:4 - 81 min. - Swędrowski,
  • 4:4 - 89 min. - Knap - karny.

Cracovia: Madejski – Jugas (74 Rapa), Hoskonen, Ghita – Kakabadze, Atanasov (74 Rózga), Knap, Skovgaard (84 Śmiglewski) – Makuch, Kallman, Rakoczy.

Ruch: Kamiński – Michalski, Szur, Sadlok (73 Szymański), Bartolewski – Kozak (90 Foszmańczyk), Swędrowski, Starzyński (58 Feliks), Podstawski, Moneta (90 Długosz) - Szczepan.

Sędziowali: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) oraz Radosław Siejka (Łódź), Tomasz Niemirowski (Płochocin).

Żółte kartki: Rakoczy – Sadlok, Podstawski, Swędrowski, Szymański.

Czerwona kartka: Kakabadze (31).

Widzów: 6945.

"Hokejowy" dreszczowiec przy Kałuży

Po wyjątkowo niecodziennym i pełnym emocji meczu Cracovia zremisowała na własnym obiekcie z beniaminkiem Ruchem Chorzów 4:4. Miejscowi otworzyli wynik meczu za sprawą Rakoczego, który wykończył akcję Källmana i zamknęli go dzięki trafieniu Knapa z rzutu karnego w ostatnich minutach meczu. Cracovia przez większą połowę część starcia musiała gonić wynik, lecz warto wspomnieć, że od 30. minuty grać musiała w osłabieniu po czerwonej kartce, jaką obejrzał Kakabadze.

W Krakowie dołożono wielu starań, aby pomimo dużych opadów śniegu, które w sporej mierze storpedowały mecze 17. kolejki Ekstraklasy zawody pomiędzy Cracovią, a Ruchem Chorzów mogły zostać rozegrane. Udało się to także przy wsparciu kibiców, którzy rankiem sami zgłosili się by chwycić za łopaty i pomóc doprowadzić murawę do stanu używalności. Udało się! Zapewne nikt jednak nie przypuszczał, że to poświęcenie przyniesie jako rekompensatę aż tak wiele emocji, goli i zwrotów akcji.

"Pasy" rozpoczęły mecz z animuszem i wydawało się, że chcą Ruch zdominować. Ruchowi to z kolei wydawało się nie przeszkadzać: nastawił się na kontrataki i stałe fragmenty gry, licząc na wykorzystanie pustych przestrzeni, jakie stwarzały operujące wahadła Cracovii. Uprzedzając nieco fakty można napisać, że oba zespoły znakomicie zdołały wykorzystać wszystkie słabe strony rywali, stąd też gole posypały się w dwie strony jak z rogu obfitości.

Choć to Cracovia pierwsza zdołała oddać strzał w światło bramki, to jednak jako pierwsi poważnie zagrozili bramce goście: Madejski musiał się mocno postarać, by wybić na róg uderzenia Kozaka (z rzutu wolnego) i Starzyńskiego (głową). Ale to znowuż "Pasy" odpowiedziały konkretem: po akcji Källmana, który z dużą łatwością ograł nie radzącego sobie z nim Sadloka, piłka trafiła idealnie pod nogi wbiegającego w tempo akcji Rakoczego, który z pięciu metrów nie miał najmniejszych problemów ze skierowaniem piłki do siatki.

Wydawało się, że Cracovia kontroluje przebieg meczu i ze spokojem będzie wypatrywała swojej szansy na podwyższenie wyniku. Wtedy jednak miała miejsce sytuacja, która nadała nowy bieg rywalizacji obu zespołów. Długa piłka posłana przez bramkarza Kamińskiego powinna zostać strącona przez Kakabadze, jednak Gruzin pomylił się i gracze Ruchu znaleźli się w znakomitej sytuacji do strzelenia gola. Ostatecznie przerwał ją jednak skutecznie interweniujący Madejski oraz blokujący uderzenie Monety Kakabadze właśnie.

Po chwili dał o sobie jednak znać system VAR i sędzia Kwiatkowski podbiegł do monitora, by obejrzeć interwencję defensora Cracovii i dostrzegł paradę obronną - zagranie wysuniętą ręką, które uchroniło zespół od straty gola. Efekt był taki, że od 30. minuty krakowianie musieli grać w dziesięciu, bo Kakakbadze natychmiast obejrzał "czerwień", a dla Ruchu podyktowany został rzut karny, zamieniony na gola przez Szczepana.

Cracovia nie wyglądała mimo to na szalenie zdeprymowana grą w dziesięciu - już po kilku minutach znów mogła prowadzić, ale ponownie wypuszczony w bój przez Källmana Rakoczy tym razem strzelił tylko w słupek. Pozory ponownie jednak był mylące: ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do Ruchu, który całą serią rzutów rożnych bitych tuż przed przerwą w doliczonym czasie gry zdołał w końcu osiągnąć cel i pokonać Madejskiego po raz drugi.

I znowu: jeśli ktoś spodziewał się, że Cracovia z tego tytułu całkiem pogubi rezon ten się pomylił. Na drugą odsłonę "Pasy" wyszły zdeterminowane, by zdobywać kolejne gole. Już w pierwszej akcji aktywny Källman bliski był pokonania Kamińskiego, ale strzał Fina oddany z kłębowiska graczy Ruchu zdołał czujnie wybronić Kamiński. Ostatecznie okres naporu "Biało-Czerwonych" został nagrodzony dopiero w 60. minucie, a Källman wystąpił nie w roli strzelca, lecz ponownie asystenta - gola zaś zdobył  Knap.

O ile odrabianie straty było jednak mozolne, o tyle radość z remisu trwała krótko: już 180 sekund później Ruch ponownie wyszedł na prowadzenie, a zdarzyło się to w okolicznościach nad którym ktoś ze sztabu Cracovii powinien się chyba poważnie zastanowić. Powietrzny pojedynek o piłkę wybitą z "piątki" przez Madejskiego przegrał na linii środkowej Atanasov, co przy ustawieniu w przewadze 6:3 - a tak wyglądała przewaga Cracovii w tym fragmencie boiska - nie powinno stanowić żadnego zagrożenia. 

Tymczasem Ruch wymieniając dwa podania (z czego pierwszym był wygrany pojedynek o główkę!) znalazł się na 13. metrze pola karnego Madejskiego, a tam Szczepan z pierwszej piłki strzelił po "długim" rogu, zakładając jeszcze "siatkę" asystującemu Hoskonenowi (golkiper "Pasów" zdołał jedynie trącić piłkę, ale nie udało mu się wybić jej ze światła bramki).

Ponownie więc podopieczni trenera Zielińskiego rzucili się do odrabiania strat i znów trzeba to było robić z pewnym mozołem. Udało się w minucie 76., kiedy to idealne dogranie z rzutu wolnego Knapa na gola zamienił Makuch, przełamując tym samym swą potworną strzelecką niemoc.

A co na to Ruch? Z grubsza to samo, co poprzednio. Trzy minuty po bramce Cracovii na 3:3 po wyrzucie piłki z autu zawodnicy Ruchu wykonali następnie dwa podania, dzięki którym dostarczyli piłkę na 13. metr pola karnego, a Swędrowski uderzył z całej siły w kierunku bramki i po rykoszecie piłka wpadła do siatki.

Nie był to jeszcze jednak koniec emocji, bo także i "Pasiakom" pozostało jeszcze kilka minut na odpowiedź i ona także nadeszła. W 85. minucie strzał, który oddał Ghiță został zablokowany ręką przez defensora Ruchu, w związku z czym sędzia Kwiatkowski ponownie tego dnia wskazał na jedenasty metr - tym razem na korzyść Cracovii. Do piłki podszedł Knap i ze spokojem zdobył gola czym ostatecznie zapewnił swojemu zespołowi "hokejowy" remis 4:4 w "hokejowych" pod wieloma względami warunkach.

Podsumowując to, co się wydarzyło przy Kałuży w pierwszą niedzielę grudnia: Cracovia w meczu z Ruchem niespodziewanie odblokowała się w ataku i nastrzelała ekstraklasowemu rywalowi tyle bramek, co jeszcze nigdy za obecnie trwającej kadencji trenera Zielińskiego. Ostatni raz w meczu ligowym Cracovia zanotowała na swoim koncie 4 trafienia dokładnie... 13 kwietnia 2019 roku, wygrywając u siebie z Lechią Gdańsk w stosunku 4:2. Niestety, w mroźne popołudnie niecodziennie zaprezentował się w ataku także Ruch, który w dotychczasowych ośmiu meczach wyjazdowych sezonu 2023/24 strzelił tylko 6 goli - teraz gracze trenera Wosia strzelili ich Cracovii także aż 4. 

W jakimś sensie "Pasiaków" może tłumaczyć z tej sytuacji gra w dziesiątkę, lecz nie można tego traktować jako alibi. Doceniając strzelców bramek wypada się zastanowić nad grą obronną, bo oba zespoły w tym sezonie działają w warunkach recydywy jeśli chodzi o tracenie 4 i więcej bramek - jak też widać dzieje się to najwyraźniej nieprzypadkowo.

Spotkanie "Pasów" z Ruchem zakończyło się więc remisem, który prawdopodobnie nie krzywdzi żadnej ze stron, lecz żadnej też nie zadowala. Ruch w dalszym ciągu jest przedostatni w tabeli i do bezpiecznej pozycji traci sześć punktów, natomiast "Biało-Czerwoni" nadal okupują miejsce 15, zgromadziwszy na swoim koncie 17 punktów w 16 rozegranych spotkaniach.

depesz

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Mecz

Liczyłem na wygraną, ale biorąc pod uwagę, że graliśmy 60 minut w 10 to przyjmuje ten remis w imię zasady, jak nie można wygrać to trzeba przynajmniej zremisować. W Rakowie remis brałem w ciemno, a potem z przebiegu meczu można było żałować, że brakło paru minut do zwycięstwa. Przed meczem z Ruchem uważałem, że remis będzie porażką, ale biorąc pod uwagę okoliczności, jak pisałem na początku jeżeli okoliczności nie pozwoliły na zwycięstwo trzeba było przynajmniej zremisować i drużyna to zrobiła strzelając 3 bramki w 10 i grając w osłabieniu 60 minut. Na plus w meczu przełamanie Makucha, Rakoczego i bardzo dobry mecz Kanapa. Może da to jakiś impuls w następnych meczach. Nie mam też żalu do Kakabadze, w ferworze walki chciał bronić i miał pecha, że piłka chyba tylko co najwyżej musnęła jego rękę. Prawda jest taka, że na powtórkach nie widać tego dokładnie. Równie dobrze Kwiatkowski mógł się pomylić. Pamiętam jak przed erą Var ten sędzia gwizdnął karnego przeciw nam w Płocku, a powtórki wykazały, że zawodnik z Płocka nie był faulowany i do tego wywracał się przed polem karnym.

VAT

Jedna z bramek dla Ruchu padła zaraz po błędnie podyktowanym aucie który nam się należał. Ponoć to nie było do oceny przez VAR, tak przynajmniej w Lidze plus mówili choć przyznali ze błąd był ewidentny.
Nie do końca rozumiem to wszystko, bo były też decyzje np Marciniaka, gdy dopatrzył się jakiegoś faula w zarodku akcji po której padła początkowo uznana a w konsekwencji nieuznana bramka i było to parę lat temu, na niekorzyść Cracovii oczywiście...

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

Ogromne rozczarowanie

Wygranie meczu było koniecznością. Zostało to niezrealizowane i wszelkie tłumaczenia, że w 10 itp nie mają sensu. Trzeba było tak grać by nie prokurowac Ruchowi jednej za drugą sytuacją bramkową. Trener, którego bardzo cenię, już ewidentnie tkwi w swoim utrwalonym schemacie, który prowadzi prosto do I ligi. Oczywiście brawa za wyciągnięcie remisu, który jednak gówno wielkie nam daje

Post scriptum

Wreszcie można było zauważyć walczącego, zaangażowanego w grę Skovgaarda. Raki i Knap wypluli płuca, Rózga miał fajne wejście i to plusy. Natomiast zastanawamnie Pan Atanasov, który sądzi się z klubem o podatki, a na boisku zachowuje się jak jakaś primadonna i jest ostatnim z drużyny, którego można zaangażowanie posądzić. Mam nadzieję,że powrót Oshimy, który zapierdolił mecz w Częstochowie bedzie jednak pożądną alternatywą dla Atanasova

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

Pech???

Czy to nie pechowy klub????

cracovia

ludzie opamiętajcie się ruch jest najsłabszą druzyną w ekstraklasie a cracovia ledwie remisuje u siebie wstyd i kompromitacja

Zaloguj aby komentować

Raczkowski

Co ty Cracovio zrobiłaś temu Rączkowskiemu???

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.