Na bocznym torze
Skoczny, szybki, twardy i szalenie wytrzymały - tak na naszych łamach opisywał piłkarza Majewskiego selekcjoner Antoni Piechniczek. Ostatnie ćwierć wieku obecnego trenera Cracovii nie zmieniło. Majewski dalej preferuje piłkarzy twardych i zdyscyplinowanych, potrafiących ?wybiegać" wynik.
- Wiecie panowie ile ten piłkarz podczas meczu pokonał kilometrów - nieraz pytał dziennikarzy po meczach.
Po drugiej stronie barykady stoi Giza. Piłkarz grający technicznie, z dobrym podaniem i niezłym dryblingiem. Przykład? Październik, 2004 rok. Cracovia gra z Polonią Warszawa (2:1), Giza dostaje piłkę na swojej połowie, mija trzech rywali i uderza precyzyjnie w okienko.
- Wspaniała bramka. Owacje na stojąco - zachwycali się komentatorzy Canal+. Z czasem okazji do popisów Giza dostawał coraz mniej, bo nie potrafił przestawić się na nowy styl gry.
- Między trenerem a Gizą jest coś dziwnego. Niby obaj mówią, że żadnego konfliktu nie ma, ale ich współpraca nie układa się tak, jak powinna. A szkoda, bo w Piotrku drzemie wielki potencjał, a siedzenie na ławce na pewno jest frustrujące - mówi osoba blisko związana z klubem. - Teraz Giza czuje dyskomfort, brakuje mu lekkości w grze. Dobre zagranie pamięta mu się zaledwie pięć minut, a złe analizuje godzinami. Myślę, że zmiana otoczenia dobrze by mu zrobiła - dodaje.
Pół roku drzemki
Wojciech Łobodziński - wicemistrz Europy do lat 16 i mistrz do 18 w Wiśle Płock nie był doceniany. Postanowił więc zmienić otoczenie. - Starałem się wymóc na działaczach, żeby mnie sprzedali, bo dość miałem siedzenia na ławie. W jednym klubie można wpaść w rutynę, człowiek się męczy i zaczyna potrzebować nowego bodźca - tłumaczy. Łobodziński przeszedł do drugoligowego wtedy Zagłębia Lubin. Choć była to degradacja o jedną klasę, dziś swojej decyzji nie żałuje. Pomocnik mistrza Polski zna Gizę z występów w reprezentacji B. - Takich piłkarzy w polskiej lidze można policzyć na palcach jednej ręki. Nie chciałbym nic Piotrkowi sugerować, bo wiem, jak mocno jest związany z Cracovią, ale chyba powinien spróbować swoich sił gdzie indziej .
Podobnego zdania jest Paweł Strąk, mistrz Europy do lat 16. Niechciany w Wiśle Kraków, odbudował formę w Zagłębiu Lubin. Po sezonie gry został przekwalifikowany na obrońcę. Nie szło mu najlepiej i trener znowu posadził go na ławkę.
- Byłem zmęczony tym klubem i pewnego dnia powiedziałem sobie: idę dalej i spakowałem walizki. Bo nowy klub to nowe wyzwania i chęć pokazania się - tłumaczy. Strąk przeszedł do Bełchatowa, gdzie radzi sobie naprawdę bardzo dobrze. - Piłkarz nie ma czasu na siedzenie na ławie. Nawet gdy zdrzemniesz się przez jedną rundę, to możesz już nie wrócić do dawnej formy. Giza to bardzo dobry piłkarz, ale jego bolączką jest trener Majewski, który preferuje inny styl gry. Inna sprawa, że czasem sam zawodnik boi się nowego wyzwania - wyjaśnia. Dziś Łobodziński gra w kadrze Leo Beenhakkera, a Strąkiem interesowała się m.in. Boavista Porto.
Tylko nie do Polski
Romans Gizy z Rapidem Bukareszt (był o krok podpisania kontraktu) świadczy, że w klubie nie chcą go trzymać na siłę. Inna sprawa, że to sam zawodnik zrezygnował z przeprowadzki do Rumunii tłumacząc się względami osobistymi, choć już przebywał nawet w Bukareszcie. Później transferowe pole manewru zdecydowanie ograniczył prezes Cracovii Janusz Filipiak.
- Nie zgodzimy się na transfer Gizy do polskich klubów, bo nie będziemy ich wzmacniać - oświadczył. - Ale jeśli piłkarz dostanie dobrą ofertę z zagranicy, to na nią przystaniemy .
Sam piłkarz do niedawna twierdził, że jesienią będzie grał przy Kałuży, ale... - Niczego nie można wykluczyć, sytuacja może się zmienić z dnia na dzień - mówi Giza. I tak w kółko. A efekt jest taki, że na ławce rezerwowych siedzi jeden z najlepszych rozgrywających naszej ligi. Przynajmniej z czasów, kiedy regularnie grał.
* * *
Sprawdzi się w każdej lidze
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.