Matusiak: Szczęście jest potrzebne
W wygranym meczu z Piastem Gliwice w kilku kluczowych momentach znalazł się Radosław Matusiak, który zdobył swoją drugą bramkę dla Cracovii w tym sezonie i miał udział przy golu Michała Golińskiego.
Już w 3. minucie meczu napastnik Cracovii wykorzystał znakomite, prostopadłe podanie Mateusza Klicha i posłał piłkę do bramki gości między nogami niefortunnie interweniującego Kwapisza. - To była bardzo szczęśliwa bramka - twierdzi Radosław Matusiak. - Nie był to najlepszy strzał, ale piłka wpadła do sieci i bramka została zaliczona. Za tydzień nikt nie będzie pamiętał, że bramkarz pomógł mi przy tej bramce. Szczęście jest potrzebne, bo do tej pory tego szczęścia nie było. Na Legii trafiłem z bliska w rękę bramkarza, a w Derbach trafiłem w Pawełka, który już leżał na ziemi - mówi napastnik, któremu szczęście dopisało w 13. meczu w barwach Cracovii i po raz drugi w tym sezonie wpisał się na listę strzelców.
.
.
Pół godziny później po znakomitej wrzutce Dariusza Pawlusińskiego w pole karne piłka trafiła do Matusiaka, a sekundę później Michał Goliński umieścił futbolówkę w bramce. - Starałem się przyjąć piłkę, ale nadbiegł Michał [Goliński] i strzelił bramkę. Ja nie podawałem Michałowi tylko starałem się odwrócić i sam strzelić na bramkę - szczerze wyznaje napastnik Cracovii.
Kilkadziesiąt sekund później Dariusz Pawlusiński ponownie wypatrzył w polu karnym Matusiaka, posłał w jego kierunku precyzyjne podanie, ale ten z kilku metrów strzelił obok słupka. - W tej sytuacji piłka podskoczyła i nie trafiłem jej czysto na wślizgu. Oczywiście, powinienem to zrobić lepiej - przyznaje Matusiak.
Kilka minut przed zakończeniem meczu sędzia ukarał Matusiaka żółtą kartką, gdy ten po starciu z obrońcą przewrócił się w polu karnym. Zdaniem Matusiaka, arbiter powinien w tej sytuacji podyktować "jedenastkę". - W moim odczuciu był karny. Obrońca nawet nie dotknął piłki tylko mnie zahaczył - twierdzi napastnik.
Cracovia wygrała z Piastem 3:2 i było to trzecie z rzędu zwycięstwo podopiecznych trenera Oresta Lenczyka. - To konsekwencja pracy jaką wykonaliśmy przez ostatnie trzy miesiące. Trudno było oczekiwać, że trener Lenczyk po tygodniu zrobi z tego drużynę. Teraz widać pierwsze efekty, które będą bardziej widoczne dopiero w rundzie wiosennej - z optymizmem mówi Radosław Matusiak.
Crac
Fot. GG
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.