Bitwa warszawska, czyli cuda się jednak zdarzają
Na pewno to, w jaki sposób w ciągu kilku dni odmieniona została gra Cracovii uznać można za jakąś formę ?cudu?. Abstrahując od wyniku nikt chyba nie sądził, że gra drużyny będzie wyglądała aż tak dobrze. Tymczasem dawno już oglądanie poczynań piłkarzy Pasów nie sprawiało takiej przyjemności, tym bardziej, że przez większość meczu, pomimo ataków Legii i kilku groźnych sytuacji pod bramką, miało się wrażenie, że zawodnicy Pasów kontrolują sytuację na boisku.
.
.
Obrona Cracovii funkcjonowała bardzo pewnie i między innymi dlatego Legia wcale nie stworzyła sobie w meczu więcej groźnych sytuacji niż Pasy. Także sposób w jaki przesuwały się formacje, sposób w jaki funkcjonowała asekuracja, to jak znakomicie zawodnicy Legii byli wypychani sprzed pola karnego, czy szybkie przegrywanie piłki z lewej na prawą stronę przez obrońców ? to wszystko były rzeczy, których najbardziej w grze Cracovii do tej pory brakowało. Piłkarze, którzy w poprzedniej kolejce wyglądali jak przypadkowa zbieranina w Warszawie zaprezentowali się po prostu świetnie.
Oczywiście kilka słów poświęcić w tym miejscu wypada Arkowi Baranowi, który w tym sezonie nie dostał szansy by zaprezentować się w Ekstraklasie. Baranek przy Łazienkowskiej udowodnił wszystkim tym, którzy skreślili go już i spisali na straty, w jak wielkim byli błędzie. Dla Arka nie znalazło się miejsce w liczącej 24 piłkarzy kadrze, a w meczu z Legią Arek był bodaj najlepszym zawodnikiem Cracovii. Wypadało by uznać, że jest to jeszcze jeden ?cud?, ale przyjmijmy, że była to po prostu czyjaś pomyłka.
Tak w ogóle, to cuda cudami, ale na obronę trenera Płatka ? żeby nie robić tylko przytyków ? warto chyba podnieść inna kwestię, a mianowicie przygotowanie fizyczne. Bez wątpienia gdyby Cracovia była źle przygotowana do sezonu nie byłaby w stanie walczyć z pełnym zaangażowaniem, determinacją i ofiarnością przez dziewięćdziesiąt minut meczu na Legii ? zawodnicy ?padli by? fizycznie, czego objawy widać było w meczu z Lechią.
Jest to jednak w gruncie rzeczy pocieszające, że błąd popełniono w mikrocyklu treningu tygodniowego i ? zgodnie z tym co mówili zawodnicy ? zafundowano im wtedy po prostu zbyt forsowny trening. W innym przypadku nawet Orestowi Lenczykowi w ciągu trzech dni nie udało by się tchnąć w tą drużynę życia.
W tej chwili najważniejsze jest jednak to, że ?bitwa warszawska? przy Łazienkowskiej po raz pierwszy od dwudziestu sześciu lat zakończyła się dla Cracovii ?punktowo?. Ciężko sobie wyobrazić lepszy prognostyk przed meczem z Lechem, choć można się spodziewać, że poznaniacy, podrażnieni porażką z Polonią Warszawa, będą chcieli za wszelką cenę ?odrobić? stracone punkty na Cracovii. Pasy mimo wszystko nie stoją jednak na straconej pozycji.
Oczywiście gdyby teraz zapytać trenera Lenczyka o to czego się spodziewa po kolejnych dwóch spotkaniach od swojej drużyny, zapewne odpowiedziałby w swoim stylu: ?nie wiem, nie jestem wróżką?. I mówiąc szczerze w taką deklarację pewnie nawet łatwo da się uwierzyć ? o ileż łatwiej niż w tego cudotwórcę!
Depesz
Fot. Depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Czas...
KibicCracovii2
14:04 / 18.08.09
Zaloguj aby komentować