Ale z 30 bierze, a kiedyś brał 70. Po prostu zarząd wykorzystał sytuacje (spadek, jego kontuzja) i wynegocjowali obniżkę 3 rundy temu, no bo Saidi był w czarnej dupie (nie wiem czy nie brzmi to rasistowsko w tym przypadku:) i za wielkiego wyboru nie miał, gdy mu się ucieczka z Cracovii nie powiodła. Teraz sytuacja jest odwrotna, Saidi się wyleczył poprawił skuteczność i wątpię by była szansa na nowy kontrakt, bo raczej Saidi by pewnie teraz chciał bliżej tego co kiedyś miał niż tego co ma teraz.

Saidi nie zarabia nawet 1/3 -ej z tego co piszesz.

Już przerabialiśmy takie kontrakty, i nie widziałem jakoś po fantastycznej obronie przed spadkiem w 2011 roku dobrej gry w kolejnym sezonie. Prawda o polskiej piłce jest brutalna, ale zawodnik tym lepiej gra im bliżej do końca kontraktu. Zarząd to zrozumiał, i nie popełnia już takich błędów jakim był Saidi. O przepraszam, on dalej z nami jest i inkasuje z klubowej kasy prawie 100 tys. zł miesięcznie grając nierówno, i marnując naprawdę 100% sytuacje do strzelenia gola. My mecz z Wisłą wygraliśmy, tylko Saidi zapomniał za co bierze ogromne jak na polskie warunki pieniądze. Trzeba się liczyć z tym że odejdzie, i olać kasę włożoną w jego transfer - a skupić się na tym żeby wykorzystać w 1000% włożoną w niego kasę w wynikach sportowych do ostatniego dnia kontraktu. A potem niech ucieka gdzie tam sobie chce, jak dla mnie może nawet do Chin. Nie potrzeba nam tu takich co kręcą nosem po spadku z ligi, do którego doprowadziła ich nieodpowiedzialna i słaba gra

Wychodzi na to, że trzeba było w I lidze przedłużyć kontrakt z nim i nie tylko z nim, ale po fakcie łatwo się mówi. Nie było wiadomo jak się to potoczy czy wejdą czy nie, czy w ekstraklasie będą grali dobrze czy nie. A jakby tak po I rundzie przedłużyli kontrakty i dali podwyżki, a później nie było awansu? Albo po awansie przedłużyli, a drużyna grała słabo? To by było, że po co przedłużali i dawali podwyżki. Jak kupili Saidiego to się wydawało, że wysoka cena i długi oraz wysoki kontrakt to dobre posunięcie, że interes na nim zrobimy, że hoho I interesu się nie zrobiło. Prawda jest też taka, że długie kontrakty z sumą odstępnego też nie do końca wszystko gwarantują, patrz prawo Webstera, gdzie można odejść za nie duże pieniądze 2 lata (zawodnik poniżej 28 lat) albo 3 lata (zawodnik powyżej 28 lat) przed końcem np. 5-letniego kontraktu. I np. młody zawodnik łapie super formę, jest dobra kwota odstępnego, ale jest też 3 lata po podpisaniu kontraktu i może sobie odejść za nie duże pieniądze. Po fakcie się wszystko wie jak trzeba było zrobić, ale przed tak nie ma łatwo niestety.

Nie spierdolił tylko odszedł. I chociaż cokolwiek zarobilśmy na nim, bo mógł odejść w czerwcu i wtedy byłby chuj, a nie kasa. Trzeba było w I lidze przedłużyć z nim kontrakt na parę lat z kwotą odstępnego. Myślę, że rok temu takich ofert, jak ta z Mechelen nie miał i przy odpowiedniej podwyżce umowę by podpisał. Oczywiście możemy tu teraz pieprzyć dyrdymały, że w I lidze budżet niski itp. itd. Jak jest gość perspektywiczny, a Kosa taki był (jest!) to trzeba myśleć trochę bardziej dalekosiężnie niż jedna runda. Przede wszystkim jednak trzeba szukać takich obcokrajowców jak on. Bez much w nosie, fanaberii, takich naprawdę oddanych Cracovii. Kosa taki był i wierzę mu kiedy mówi, że ma pasiaste serce. Pamiętaj jeszcze, że Cracovia nie jest Liverpoolem (patrzę przez pryzmat fianasów) i raczej nie ma co liczyć, że doczekamy się kiedyś naszego Gerrarda, który będzie kopał na Kałuży 20 lat. Pzdr.

Jestem dokładnie tego samego zdania - z niewolnika nie ma pracownika....Poza tym Kosa sam wyrażnie powiedział, że miał propozycję pozostania i nawet podwyższenia kontraktu lecz chciał się sprawdzić w mocniejszym klubie więc w tym przypadku nie ma mowy o zaniedbaniu ze strony Cracovii.

Chciał to odszedł, klub mu zaproponował co mógł - ale to on tak wybrał. Nie ma co płakać, to nie jest Ronaldo :P Chciał, spierdolił - po co drążyć temat