Hokej: Hokejowa Małopolska bez prezesa
Małopolska jest drugim największym ośrodkiem hokejowym w Polsce. Żaden z naszych klubów nie zdecydował się jednak wystawić kandydata, więc prezesem zostanie albo ktoś ze Śląska (o stanowisko ubiegają się Andrzej Skowroński, prezes GKS-u Tychy i Mariusz Wołosz, były prezes Polonii Bytom) lub Zdzisław Ingielewicz. Ten ostatni był prezesem zarządu spółki chemicznej Dwory (wieloletniego sponsora Unii Oświęcim), ale w środowisku określany jest jako "człowiek z Warszawy".
Wyborcy starsi o cztery lata
- Nie planowaliśmy zgłoszenia kandydata na prezesa PZHL-u i do końca nie wiemy, kto zamierza ubiegać się o to stanowisko - przyznaje Rafał Wysocki, wiceprezes MKS Cracovia. - Dla nas ważniejsze jest stworzenie zawodowych rozgrywek, tak jak w przypadku piłki nożnej. W tej sytuacji dużo ważniejsze jest postawienie na nogi Polskiej Ligi Hokejowej.
To samo mówią w Nowym Targu, choć jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że kandydatem będzie Andrzej Podgórski, prezes Wojasa Podhale. - To były spekulacje, choć sondowałem środowisko - przyznaje Podgórski. - Doszedłem do wniosku, że nie jesteśmy gotowi na rewolucję. Nie ma klimatu do przełomowych zmian. Na liście delegatów powtarza się wiele nazwisk, które były na ostatnim zjeździe. Ci ludzie dziś są o cztery lata starsi i mają jeszcze mniejszą ochotę na zmiany.
Podgórski nie przekreśla jednak swojej kandydatury do zarządu PZHL lub którejś z komisji. Podobnie jak Wysocki (z wykształcenia prawnik), który współpracował już ze związkiem przy wprowadzaniu w polskim hokeju prawa Bosmana. - W miarę wolnego czasu jestem w stanie pomóc - mówi wiceprezes Cracovii.
Obaj małopolscy ekstraligowcy nie zdecydowali jednak, na którego z kandydatów będą głosować. Podgórski: - Swój typ już mamy, ale zobaczymy, kto chce wprowadzić większe zmiany. Rewolucji się jednak nie spodziewamy. Polski hokej zmarnuje kolejne cztery lata? Jest taka obawa.
Wysocki: - Nie mamy swojego faworyta i nie wiemy, na kogo oddamy głosy. Żaden z kandydatów nie spotkał się z nami, więc tak naprawdę nic o nich nie wiemy.
Pocałunek śmierci
Na zjeździe będzie 72 delegatów, w tym 20 z Małopolski. - Żaden z ośrodków nie ma większości głosów - zapewnia Zenon Hajduga, prezes PZHL.
Najwięcej działaczy przyjedzie ze Śląska i podzielą głosy między dwie osoby. Próbowano wystawić jednego kandydata, ale ani Skowroński, ani Wołosz nie chcieli ustąpić (jeszcze wczoraj spotkali się w tej sprawie).
Minusem pierwszego jest funkcja w GKS-ie Tychy. W innych klubach uważają, że może w przyszłości sprzyjać swojemu klubowi. Za to drugi nie wzbudza zaufania starszych działaczy, ponieważ jest politykiem (członkiem SLD), a do tego ma tylko 31 lat.
W tej sytuacji faworytem wydaje się być Ingielewicz, który funkcję chce sprawować społecznie. Poparł go Hajduga, ale może mu to bardziej zaszkodzić niż pomóc. - Nie wiadomo, czy nie był to pocałunek śmierci - komentuje jeden z małopolskich działaczy.
Ingielewicz definitywnie określi się jednak dopiero w sobotę. - Wysłucham dyskusji i wtedy zdecyduję, czy kandydować. Muszę przecież wiedzieć, z jakimi ludźmi przyjdzie mi pracować - wyjaśnia.
Zjazd sprawozdawczo-wyborczy odbędzie się dziś w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie. Zostaną na nim wybrani m.in. prezes, zarząd i komisja rewizyjna.
Piotr Jawor - Gazeta Wyborcza
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.