Veni Vidi Vici Cracovia zwycięża w Tychach
Tak, to już w czwartek, 10 marca 2011 roku hokeiści Cracovii mogą sięgnąć po dziewiąty w historii tytuł Mistrzów Polski. Mecz w tyskiej hali rozpocznie się o godzinie 18:00, a Stadion Zimowy w Tychach oddalony jest raptem o 78 kilometrów od hali przy Siedleckiego w Krakowie...
GKS Tychy - Cracovia 3:7 (1:3, 0:2, 2:2)
- 0:1 - L. Laszkiewicz 4:30 (4/5)
- 1:1 - Šimiček - Paciga 7:33 (5/5)
- 1:2 - Rutkowski - Kosidło 9:07 (5/5)
- 1:3 - Kosidło - Biela - Šimka 11:06 (5/5)
- 1:4 - Dvořak - Martynowski - Witowski 31:20 (5/5)
- 1:5 - Sarnik - Piotrowski - Noworyta 37:52 (5/5)
- 1:6 - Martynowski - Łopuski 41:22 (5/5)
- 2:6 - Vitek - Gonera 56:39 (5/4)
- 2:7 - Słaboń - Piotrowski - L. Laszkiewicz 58:33 (5/5)
- 3:7 - Woźnica - Šimiček - Jakeš 59:42 (5/5)
GKS: Jakubowski (Zgórski) - Kotlorz (2), Jakeš, Vitek, Šimiček, Paciga - Sokół (2), Majkowski, Witecki, Bagiński, Woźnica - Gonera (2), Csorich, Banachewicz, Garbocz, Galant - Mejka, Gwiżdż (4), Maćkowiak, Gurazda.
Comarch Cracovia: Radziszewski (O. Raszka) - Wajda, Kłys (2), L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Wilczek (2), Noworyta, Łopuski (2), Sarnik, Piotrowski - Witowski, Prokop, Kostuch, Dvořak (2), Martynowski - Šimka, Guzik (2), Biela (2), Rutkowski, Kosidło.
Sędziowie: Paweł Meszyński i Zbigniew Wolas.
Kary: 12 min. - 14 min. Widzów: 2000.
Drugi mecz wielkiego finału obie drużyny rozpoczęły w nieco zmienionych składach. Tyszanie grali bez kontuzjowanego Parzyszka oraz w bramce z Jakubowskim. Natomiast Cracovia bez wykluczonego z gry Grzegorza Pasiuta (kara meczu), którego zastąpił Sebastian Biela.
Spotkanie rozpoczęło się niespodziewanie od bardzo uważnej i wręcz asekuracyjnej gry obu zespołów. Przez pierwsze pięć minut obie ekipy grały bardzo bezpieczny hokej i dopiero pierwsze wykluczenie (kara dla Konrada Guzika) było szansą na zmianę obrazu gry. Tyszanie nie zdążyli jednak nawet założyć zamka w tercji Pasów, kiedy było 0:1... Leszek Laszkiewicz odebrał krążek tyskim obrońcom i zrobił to tuż przed bramką Jakubowskiego, a następnie w swoim stylu skutecznie wykończył sytuację sam na sam!
Gospodarze zdołali odpowiedzieć w 8. minucie i po akcji Šimíčka było 1:1. Jednak mecz w Tychach kolejny raz pokazał siłę drużynowej gry, jaką przez cały sezon prezentuje Cracovia. Pasy odzyskały prowadzenie dzięki świetnej postawie czwartej piątki. Krążek do tercji wprowadził Paweł Kosidło, po czym wstrzelił go za bramkę tyszan, wygrał starcie z obrońcą na bandzie i w niesygnalizowany sposób odegrał gumę do Łukasza Rutkowskiego, który strzałem z pierwszego krążka kompletnie zaskoczył Jakubowskiego. Było wiec 1:2, a kolejne pojawienie się na lodzie czwartej formacji Pasów przyniosło bramkę na 1:3! Akcja błyskawicznie przeniosła się spod bramki Rafała Radziszewskiego do tercji tyszan, dzięki zdecydowaniu Sebastiana Bieli. Szybkość akcji sprawiła że tyszanie nie zaasekurowali drugiego skrzydła, gdzie nadjeżdżał nieobstawiony Paweł Kosidło. Biela ładnie przerzucił krążek na drugie skrzydło, a młody napastnik trafił do siatki. To dzięki postawie czwartej piątki już w 12. minucie było 1:3 i taki rezultat utrzymał się do końca pierwszej tercji.
Było jasne że wszystko co pozostało gospodarzom, to próba zdecydowanego natarcia na początku drugich dwudziestu minut. Tyszanie nie byli jednak wstanie dorównać krakowianom pod względem motorycznym i w efekcie próbowali grać nieprzepisowo. Sędziowie byli jednak czujni i to właśnie kary dla gospodarzy miały decydujący wpływ na obraz gry w drugiej tercji. Bo choć tyszanie wybronili się w tych sytuacjach (w tym grając przez 40 sekund 3 na 5), to gra obronna odebrała im resztki sił, co bezlitośnie wykorzystali podopieczni Rudolfa Roháčka. W 32. minucie Rafał Martynowski dograł krążek do rozpędzonego Petra Dvořaka, a środkowy trzeciej formacji skutecznie wykorzystał sytuację sam na sam. Od tego momentu Cracovia już nie tylko kontrolowała wydarzenia na lodzie, ale w poczynaniach biało-czerwonych widać było ogromną swobodę i polot.
W 38. minucie padła bramka na 1:5. Druga piątka wprowadziła na pełnej szybkości akcję do tercji tyszan, a Michał Piotrowski dorzucił ze skrzydła krążek do rozpędzonego Piotra Sarnika, który idealnie trafił w okienko bramki Jakubowskiego. Kto wie czy nie była do najładniejsza, z w sumie siedmiu bramek, jakie Cracovia ostatecznie zdobyła w Tychach.
Po dwóch tercjach skończyło na 1:5, ale już w 42. minucie biało-czerwoni dołożyli szóste trafienie. W roli egzekutora wystąpił tym razem Rafał Martynowski. Pogodzeni z wynikiem tyszanie ożywili się za sprawą trzech kolejnych wykluczeń, jakimi sędziowie karali graczy Cracovii. Podczas gdy w boksie kar przebywali kolejno Kłys i Wilczek padły bramki na 2:6 i 3:7. Oba gole tyszan rozdzieliło jeszcze siódme trafienie naszych graczy, autorstwa Damiana Słabonia, którego podanie od Michała Piotrowskiego postawiło właściwie przed pustą bramką...
Szybka i agresywna gra przez pełne 60 minut, po raz drugi całkowicie zdemolowała ekipę GKS Tychy, a mecz był właściwie rozstrzygnięty po pierwszej tercji. W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, aby w trzecim meczu tyszanie mieli szansę przeciwstawić się tak dysponowanej Cracovii. Trener Roháček podkreślił jednak ten trzeci mecz rozpocznie się od stanu 0:0 i jego rolą jest zmotywowanie zawodników do najważniejszego spotkania sezonu.
Podkreślmy te słowa ? najważniejszego...
Tak, to już w czwartek, 10 marca 2011 roku hokeiści Cracovii mogą sięgnąć po dziewiąty w historii tytuł Mistrzów Polski. Mecz w tyskiej hali rozpocznie się o godzinie 18:00, a Stadion Zimowy w Tychach oddalony jest raptem o 78 kilometrów od hali przy Siedleckiego w Krakowie...
raf_jedynka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
!?
youras
20:44 / 10.03.11
Zaloguj aby komentować