Gra błędów – PLH: 30. kolejka
Trudno porównać temperaturę ligowego starcia pomiędzy Cracovią i Sanokiem do pojedynku w półfinale Pucharu Polski sprzed tygodnia. Mecz toczony był co prawda na całkiem przyzwoitym ligowym poziomie, jednak to co odróżniało go od pucharowej batalii, to niezliczona liczba błędów w grze obronnej. Niestety to Pasy popełniały ich więcej i kolejny raz poległy w Sanoku.
Ciarko PBS Bank Sanok - Comarch Cracovia 6:3 (2:1, 2:1, 2:1)
- 1:0 Marek Strzyżowski 07:13 5/5
- 1:1 Aron Chmielewski (Piotrowski, S. Kowalówka) 07:59 5/5
- 2:1 Marcin Kolusz (Zapała) 19:47 5/5
- 2:2 Leszek Laszkiewicz 23:16 5/5
- 3:2 Pavel Mojžíš (Kolusz) 26:29 5/5
- 4:2 Krystian Dziubiński 38:22 5/5
- 4:3 Martin Dudaš (Witowski, Valčák) 47:33 5/5
- 5:3 Martin Vozdecký (Vítek, Bartoš) 50:05 5/5
- 6:3 Josef Vítek (Vozdecký) 55:03 5/5
Sanok: Odrobny - Mojžíš, Dronia; Malasiński, Zapała, Kolusz - Kotaška, Wajda; Vozdecký, Bartoš, Vítek - Kubat, Rąpała; Gruszka, Dziubiński, Strzyżowski - Pociecha, Bułanowski; Radwański, Biały, Mermer
Cracovia: Radziszewski - Kłys, Besch; L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Witowski, Dudaš; Valčák, Dvořak, Horowski - A. Kowalówka, Noworyta; Chmielewski, S. Kowalówka, Piotrowski – Zieliński, Sznotala; Kmiecik, Rutkowski, Kostecki
Sędziowie: Tomasz Radzik oraz Marcin Młynarski i Tomasz Przyborowski
Kary: Sanok – 6, Cracovia – 6
Widzów: 1600
Już od pierwszego wznowienia okazało się, że gospodarze mają problem z motywacją do gry na poziomie jaki zaprezentowali walcząc o Puchar Polski. Podopieczni Rudolfa Rohačka tego problemu nie mieli i widać było że sportowa złość, jaką wyzwolił mecz sprzed tygodnia, to świetne paliwo do gry ofensywnej. Niestety chęci biało-czerwonych boleśnie zderzyły się z niedokładnością w grze, a błędy znów zamieniały się na bramki dla rywali. W 8. minucie Patryk Noworyta podjął próbę crossowego podania z własnej tercji, jednak jego intencje przewidział Strzyżowski. Napastnik trzeciego ataku sanoczan dostał krążek wprost na kij i w sytuacji sam na sam pokonał Rafała Radziszewskiego. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, a odpowiedź trzeciego ataku biało-czerwonych była imponująca. Sebastian Kowalówka świetnie dograł krążek do Michała Piotrowskiego, który sugestywnym zwodem zaczarował rywali, po czym dorzucił gumę na skrzydło do Arona Chmielewskiego. Kapitalna asysta sprawiła, że Aron bez problemu trafił „na pustaka”. Bramka mogłaby uciszyć trybuny, gdyby kibice gospodarzy prowadzili jakiś doping... A tak, to co działo się na lodzie znalazło tylko odzwierciedlenie na tablicy wyników. Niestety w końcówce tercji gospodarze, po akcji nowotarskiego duetu Zapała-Kolusz, wyszli ponownie na prowadzenie. I pierwsza tercja zakończyła się wynikiem 1:2.
Drugie dwadzieścia minut znów rozpoczęło się pod dyktando Cracovii i w 24. minucie Leszek Laszkiewicz ponownie doprowadził do wyrównania. „Laszka” najpierw położył na lodzie Rąpałę, po chwili leżał też Kubat i czołowy snajper PLH świetnie wykorzystał defensora gospodarzy, aby zaskoczyć Odrobnego. Kiedy wydawało się że Pasy w końcu obejmą prowadzenie, sanoczanie trafili po raz trzeci. Mojžíš uderzył z pierwszego krążka i było 2:3. W odpowiedzi Patrik Valčák, po profesorsku zwiódł trzech rywali i uderzył obok Odrobnego ale trafił w słupek. Szansą dla Pasów mógł być okres gry w przewadze, ale paradoksalnie od tego momentu to ekipa z Podkarpacia zaczęła w końcu grać na poziomie, który usprawiedliwiał ich prowadzenie w meczu. Druga tercja zakończyła się niestety dość podobnie do pierwszej, bo w końcówce Dziubiński dopadł do bezpańskiego krążka i strzałem po lodzie zaskoczył „Radzika”.
Trzecia część gry nie odmieniła losów spotkania, choć w 48. minucie Martin Dudaš zdobył najładniejszą bramkę w meczu, doprowadzając do stanu 3:4. Czeski obrońca, uderzeniem z pełnego zamachu, zrzucił Odrobnemu bidon z bramki, a dograniem błysnął Patrik Valčák, który potwierdził reputacje najlepszego asystenta w PLH. Był to jednak jeden z nielicznych przebłysków dobrej gry biało-czerwonych w tej tercji, którą zdecydowanie zdominowały błędy w defensywie.
Jeszcze na początku tercji gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego, po tym jak Sebastian Witowski zatrzymał nieprzepisowo Gruszkę („Radzik” pewnie obronił). Ale po bramce kontaktowej dla Pasów sanoczanie grali w przewadze i choć formalnie nie wykorzystali tego okresu, to bramka na 3:5 była konsekwencją tej kary. Damian Słaboń widząc wyjeżdżającego z ławki kar Dudaša nie zdecydował się na wybicie krążka, jednak próba rozegrania go we własnej tercji skończyła się stratą, którą wykorzystał Vozdecký. W końcówce tercji swój błąd w spotkaniu popełnił też Rafał Radziszewski. Wyjechał między buliki do rzuconego lobem krążka, jednak nie zdołał go zamrozić, a ten trafił wprost na łopatkę kija Vítka i było właściwie po meczu.
Dwa ostatnie starcia w Sanoku pokazały, że w walce o zwycięstwo z ekipą Ciarko PBS Bank konieczna jest przede wszystkim uważna gra w obronie. Mecz pucharowy był pod tym względem świetnym przykładem, a ligowe starcie w ramach 30. kolejki pokazało różnicę.
Teraz przed Cracovią dwa spotkanie w Krakowie. W niedzielę 6 stycznia podejmować będziemy ekipę HC GKS Katowice. Początek spotkania o godzinie 19,30. Dwa dni później, we wtorek 8 stycznia przyjedzie do nas Aksam Unia Oświęcim.
raf_jedynka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.