Hokej Do zera...
W pierwszym meczu półfinałowym play off hokeiści Cracovii przegrali na własnym lodowisku 0:4 z Podhalem Nowy Targ.
W tej fazie rozgrywek gra się do czterech zwycięstw. Dwa kolejne spotkania ? w najbliższą niedzielę i wtorek ? zostaną rozegrane w Nowym Targu.
Cracovia ? Podhale Nowy Targ 0:4 (0:1, 0:2, 0:1)
W drugim meczu półfinałowym:
GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk 8:3 (0:2, 4:0, 4:1)
Otwarcie dla "Szarotek"
ComArch Cracovia - Wojas Podhale 0-4 (0-1, 0-2, 0-1)
0-1 Różański 5, 0-2 Zapała 24, 0-3 Sroka 28, 0-4 Baranyk 56.
Sędziował G. Porzycki (Oświęcim), kary: Cracovia 12, Wojas - 20 minut. Widzów 2000. Stan rywalizacji play-off 0-1.
ComArch Cracovia: Radziszewski - Csorich, Piekarski, Hartmann, Słaboń, L. Laszkiewicz - Gil, Galant, Pinc, Prokop, Podlipni - Dulęba, Marcińczak, D. Laszkiewicz, Pasiut, M. Piotrowski - Kozendra, Szafarik.
Wojas Podhale: Rajski - Zamojski, Łabuz, B. Piotrowski, Bakrlik, Malasiński - Wilczek, Sroka, Kacirz, Zapała, Różański - Buril, Jakes, Baranyk, Voznik, Łyszczarczyk.
Otwarcie drugiej rundy play-off o miejsca 1.-4. dla "Szarotek". Nowotarżanie wygrali w Krakowie z aktualnym jeszcze mistrzem Polski 4-0 i teraz dwukrotnie podejmować będą na swoim lodzie "Pasy".
W zespole Podhala pojawił się Różański, choć przez cały tydzień nie trenował. Trener Pysz wystawił do pierwszego ataku nominalnego obrońcę B. Piotrowskiego. Cracovia w zapowiadanym składzie, choć w III tercji, kiedy widmo porażki zaglądało w oczy "Pasów" trener Rohaczek rzucił do boju Kozendrę i Szafarika.
Mecz znakomicie ułożył się dla gości, w 4 minucie 7 sekundzie strzelał Różański, krążek odbił się od Marcińczaka i wpadł do siatki zdezorientowanego Radziszewskiego.
Od pierwszych minut widać było, że Podhale gra bardo uważnie w obronie, nastawia się na kontry. Krakowianie niby mieli przewagę, ale długo nie mogli wypracować dobrych pozycji strzeleckich. W 16 min wydawało się, że będzie 1-1, do pustej bramki strzelał Hartmann, ale Wilczek w ostatniej chwili wybił krążek kijem! Za moment "Pasy" stanęły znowu przed szansą, strzelali z bliska Hartmann, po nim Csorich i jeszcze Pinc. Ale Tomasz Rajski był jak skała.
Na początku drugiej tercji Cracovia rzuciła się do ataku, w 23 min L. Laszkiewicz jechał sam na bramkarza, położył go już na lodzie, strzelił pod poprzeczkę, ale Rajski złapał krążek do wyciągniętej "łapawicy". To była superinterwencja! Kilkanaście sekund później Rajski miał wielkie szczęście, po strzale Podlipniego krążek odbił się od słupka. Poszła kontra gości, Zapała pojechał sam na Radziszewskiego, mocno strzelił z kilku metrów i "przestrzelił" bramkarza.
27 minuta, na ławkę kar wędruje Podlipni, goście świetnie rozegrali krążek, Sroka huknął jak z armaty i Radziszewski był bezradny. 3-0 dla "Szarotek", które grają teraz spokojnie, na luzie. Widać, że goście są szybsi od krakowian, bardziej dynamiczni, mają w swoich szeregach więcej indywidualności.
W 31 min Podhale nie wykorzystało przez 40 sekund gry w podwójnej przewadze. W 38 min Cracovia mogła mówić o szczęściu, krążek po atomowym strzale Kacirza odbił się od słupka. Za moment Baranyk nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Radziszewskim.
Na początku III tercji krakowianie grali przez 35 sekund w podwójnej przewadze, ale Rajski był nie do pokonania. Jeszcze raz w 46 min "Pasy" miały podwójną przewagę przez 57 sekund i nie potrafiły strzelić gola. Krakowianie grali nerwowo, chaotycznie. Podhalanie byli w tej tercji wyraźnie lepsi.
Dobrą grę udokumentowali goście czwartą bramką zdobytą przez Baranyka w 56 minucie. Dostał długie podanie od Jakesa i przy biernej postawie obrońców Cracovii wykorzystał sytuację sam na sam z Radziszewskim.
Zasłużona wygrana Podhala, ojcem zwycięstwa był znakomicie broniący Tomasz Rajski. Goście dobrze grali w defensywie, paraliżując akcje ofensywne krakowian. A "Pasy" w tym meczu zawiodły. Po trochę pechowo straconych dwóch bramkach nie potrafiły się już podnieść.
Początek play-off pomyślny dla Podhala, ale jak zgodnie twierdzą obaj trenerzy szanse obu zespołów na awans są nadal równe. - Każdy mecz jest inny - twierdzi Wiktor Pysz. Na pewno Podhale ma przewagę psychiczną. Czy potrafi to zdyskontować w niedzielnym meczu w Nowym Targu?
Drugi półfinał: GKS Tychy - Stoczniowiec 8-3 (0-2, 4-0, 4-1).