Hokej Cracovia znowu liderem
Hokeiści Cracovii pokonali we własnej hali GKS Tychy 2:1 i objęli przodownictwo w tabeli.
Cracovia - GKS Tychy 2:1 (0:1, 1:0, 1:0)
Bramki dla Cracovii: Csorich, D. Laszkiewicz
Wyniki:
Cracovia - GKS Tychy 2:1 (0:1, 1:0, 1:0)
Podhale - Stoczniowiec 2:3 (1:0, 0:2, 1:1)
TKH Toruń - KH Zagłębie 3:5 (0:3, 2:2, 1:0)
Tabela:
1. Cracovia 37 69 132- 91
2. GKS Tychy 37 66 149- 96
3. Stoczniowiec 37 63 144-112
4. Podhale 37 59 134-101
5. KH Zagłębie 37 57 107-103
6. TKH Toruń 37 50 106-128
TeH
"Pasy" znowu liderem
ImageO miejsca 1.-6.: ComArch Cracovia - GKS Tychy 2-1 (0-1, 1-0, 1-0)
0-1 Justka 3, 1-1 Csorich 36, 2-1 D. Laszkiewicz 58.
Sędziował kępa (Nowy Targ). Kary: Cracovia 14, GKS 22 minuty. Widzów 2 000.
ComArch Cracovia: Radziszewski - Csorich, Piekarski, Hartmann, Słaboń, L. Laszkiewicz - Gil, Czerny, Pinc, Prokop, Podlipni - Marcińczak, Dulęba, D. Laszkiewicz, Pasiut, M. Piotrowski
GKS Tychy: Sobecki - Gwiżdż, Gonera, Woźnica, Parzyszek, Bacul - Śmiełowski, Kuc, Wołkowicz, Belica, Justka - Mejka, Majkowski, Gawlina, Frączek, Jakubik - Sarnik, Cychowski, B. Matczak
"Pasy" po zwycięstwie nad GKS Tychy powróciły na fotel lidera. Czy utrzymają go na zakończenie sezonu zasadniczego, zadecyduje wynik niedzielnego spotkania w Gdańsku ze Stoczniowcem, który po wygranej z Podhalem ma już zapewnione 3. miejsce.
To był szybki, dobry mecz grany twardo z obu stron. Gospodarze mieli inicjatywę przez dwie tercje, więcej pozycji, ale to goście od 3 minuty prowadzili 1-0 po bramce strzelonej przez Justkę, kiedy krakowianie grali w osłabieniu.
Potem przez pełne dwie minuty gospodarze szturmowali bramkę rywala w podwójnej przewadze i nic z tego nie wyszło. Gra toczyła się pod dyktando krakowian, którzy w I tercji mieli kilka znakomitych sytuacji. W 8 min Hartmann przegrał pojedynek sam na sam z Sobeckim. W 15 min, kiedy Piekarski siedział na ławce kar, krążek przechwycił L. Laszkiewicz pojechał sam na Sobeckiego, ale nie trafił w światło bramki.
W drugiej tercji nadal stroną częściej atakującą byli gospodarze, ale zawodzili pod bramką. W 22 i 31 min Pasiut i Słaboń nie pokonali z najbliżej odległości świetnie broniącego Sobeckiego, podobnie zawiódł pod bramką Hartmann.
36 min, Cracovia grała w przewadze. Obrońcom "Pasów" urwał się Parzyszek, ale nie pokonał z bliska Radziszewskiego. Poszła kontra, Pinc zagrał krosowe podanie na nadjeżdżającego Csoricha, a ten z metra przyłożył kij i "guma" wpadła do siatki. Taki jest hokej...
W trzeciej tercji jakby więcej sił zachowali goście (grali na cztery ataki, krakowianie tylko na trzy), dwukrotnie przed szansą stawał Bacul, ale Radziszewski nie dał się pokonać. A potem gości zgubiły kary. "Złapali" w tej tercji aż 12 minut. Gra w osłabieniu sporo ich kosztowała i krakowianie zaczęli w końcówce atakować.
W 57 min 42 sekundzie, kiedy oba zespoły grały czterech na czterech, w tercje rywali wjechał Michal Piotrowski, krążek przejął starszy z braci Laszkiewiczów - Daniel i mocnym strzałem nie dal szans Sobeckiemu. Na 17 sekund przed końcem meczu goście wycofali Sobeckiego z bramki, ale nic nie wskórali.
Zasłużona wygrana Cracovii, która zagrała znacznie lepiej niż w ostatnich meczach. Choć nadal szwankowała skuteczność, a przede wszystkim gra w przewadze. Dobrze bronił Radziszewski, po ponad 4-miesięcznej przerwie zagrał Dulęba i był to pozytywny występ.
W Tychach pierwszoplanową postacią był bramkarz Sobecki, gdyby nie on "Pasy" po dwóch tercjach mogły prowadzić 2-3 bramkami.
Zdaniem trenerów
Rudolf Rohaczek, Cracovia:
- To był szybki, twardy mecz, na palcach jednej ręki można policzyć tak dobre mecze w ekstraklasie. Cieszy wygrana, ale martwi niewykorzystanie gry w przewadze. Graliśmy wówczas za nerwowo. Wzmocnieniem zespołu był powrót po kontuzji Dulęby.
Wojciech Matczak, GKS:
- Byliśmy ostatnio w "dołku", ale dzisiaj znowu zobaczyłem swój zespół walczący z determinacją. Nie mogę być zadowolony z wyniku, ale ta bojowa postawa cieszy. Ślusarczyka nie było w składzie, bo nie zmieścił się w 22-osobowej kadrze na mecz, ale ma nadal szanse na grę.
Prezes motywował
Marian Csorich:
- Krążek idealnie zagrał mi Pinc, mnie pozostało tylko przyłożyć kij. Gram nadal z pękniętym palcem. Przed meczem w naszej szatni był prezes Filipiak i starał się nas zmotywować do dobrej gry i zwycięstwa. Także finansowo (pytany o szczegóły zawodnik nie chcial jednak rozwijać tego tematu).
Daniel Laszkiewicz:
- Moja bramka jest zasługa Michała Piotrowskiego, otrzymałem od niego dokładne podanie, strzeliłem mocno i wpadło. Ta wygrana jest dla nas bardzo cenna, pozwoli nam odbudować się psychicznie. Jedziemy do Gdańska nie po remis, ale po 3 punkty!