Nieudacznik Mateusz Ż.

Co prawda Żytko sam przyznał, że zgubił krycie przy golu, a Nykiel nie zdążył przejąć zawodnika, ale jeden błąd to znów nie jakiś kryminał. Pech chciał, że padła bramka. I niektórzy tu piszą tak, że jakbyśmy przez obronę przegrali, a w ofensywie spartoliliśmy kupę sytuacji. Były z 2 sytuacje w polu karnym, że wystarczyło tylko dobrze podać koledze i ten dobija i gol, to raz Steblecki się poślizgnął, drugi raz Nowak posłał piłkę zamiast po ziemi to ponad 2 metry nad ziemią. Centarski miał w pierwszej połowie z głowy sytuacje była tylko bramka, bramkarz i on i nie trafił w bramkę. Zjawiński miał 2 sytuacje w jednej poszedł nogą jak ninja zamiast głową, w drugiej czysto nie trafił i piłka poszła nad bramkę, Nowak miał też dobrą pozycję, Steblecki, Budziński. Zmarnowali kupę dobrych pozycji, zwłaszcza w 2 połowie, zabrakło albo dobrego podania, a dobrego strzału. W takiej sytuacji obrona by musiała zagrać perfekt by było 0-0. Przy pierwszej bramce błąd, druga to już konsekwencja tego, że koniec meczu i poszliśmy do przodu. A niektórzy piszą tak, jakbyśmy sytuacji nie mieli tylko się bronili lub grali w środku boiska. Powiem więcej to, że w II rundzie tamtego sezonu nie dostaliśmy się do 8 to nie wina obrony, tylko ataku, obrona grała w II rundzie sezonu zasadniczego lepiej niż w I, traciliśmy mniej bramek, to w ataku graliśmy gorzej. Brak Kosanovicia obronie nie zaszkodził. Obrona to się dopiero posypała po podziale tabeli.

Zgoda, Mateusz nie jest gwiazdą - ale czy to jego wina że nikt z drużyny w drugiej połowie nie oddał celnego strzału?

Po pierwszej połowie 6 strzałów, 2 celne
Po drugiej połowie 16 strzałów, 2 celne

Czy to za to Mateusz odpowiada? Gole się traci, ale należy je też strzelać.